Ze sprzeciwami ze strony chrześcijan spotkało się najnowsze tłumaczenie 4 Ewangelii na język turecki. W oświadczeniu przesłanym watykańskiej agencji misyjnej chrześcijanie ostro skrytykowali przekład niektórych fragmentów Ewangelii św. Mateusza, które – jak napisano – aż roją się od przeinaczeń w miejscach, które są podstawowe dla Nowego Testamentu.
Wspólnoty chrześcijańskie podkreśliły konieczność zmiany źle oddanych fragmentów, uznając Ewangelię w takim kształcie za „nie do przyjęcia i bezużyteczną”. Przykładem takich „niepoprawności”, które należy nazwać bluźnierstwami, jest usunięcie z tekstu takich słów jak „Ojciec” i „Syn Boży”. Zastąpiono je wyrazami oznaczającymi odpowiednio „Bóg” i „przedstawiciel Boga”. Turecka wersja Jezusowego rozesłania uczniów z 28. rozdziału Ewangelii Mateuszowej brzmi więc następująco (w przekładzie na polski): „[Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody], oczyszczając je wodą, w imię Allaha, jego Mesjasza i jego Ducha Świętego” (sic!). Prezentowane „tłumaczenie” jest islamską adaptacją.
Przywódcy chrześcijańscy stwierdzili w swym liście, że zgłaszali swe zastrzeżenia jeszcze przed ukazaniem się przekładu, będącego wspólnym dziełem trzech amerykańskich instytucji: Wycliffe Bible Translators, Summer Institute of Linguistics – SIL i Frontiers. Celem tego przedsięwzięcia było „stworzenie Biblii bliskiej wrażliwości muzułmanów” (sic!). Aby uniknąć narażenia osób tureckojęzycznych na błędne nauczanie, chrześcijanie bezskutecznie prosili zespół tłumaczy o zmianę punktów, które otwarcie „podważają chrześcijańską teologię”. Heterodoksyjność przekładu schlebiającego oczekiwaniom muzułmanów traktowana jest jako zaleta pracy i duże osiągnięcie wydawców.
Źródło: KAI
kra, mat