Niemal 2 miliony zeznań podatkowych za ubiegły, 2011 rok wpłynęło do urzędów skarbowych za pośrednictwem Internetu – podał w poniedziałek resort finansów. Oznacza to wzrost o ponad 100 procent w stosunku do ubiegłego roku. Poniedziałek w tym tygodniu był ostatnim dniem rozliczenia PIT za 2011, zaś każdy, kto spóźni się ze złożeniem deklaracji, naraża się na grzywnę w wysokości od 150 aż do 30 tysięcy złotych.
Ministerstwo Finansów w poniedziałkowym komunikacie oceniło też, że dzień otwarty w urzędach skarbowych, który tradycyjnie miał miejsce w ostatnią sobotę przed upływem terminu składania zeznań, cieszył się dużym zainteresowaniem. Podano nawet z podziwu godną dokładnością, że w tym dniu urzędy odwiedziło 108 684 osoby.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak poinformował resort, podatnicy odwiedzający urzędy skarbowe w ostatnią sobotę przede wszystkim składali zeznania podatkowe. „Pracownicy urzędów przekazywali informacje związane z przepisami dotyczącymi rozliczeń za rok 2011, ponadto pokazywali zalety rozliczeń elektronicznych. W niektórych urzędach uruchomiono w salach obsługi podatnika specjalne stanowiska komputerowe, na których podatnicy mogli złożyć zeznanie. Z tej możliwości skorzystało wielu odwiedzających”. Ministerstwo stara się zachęcać do tej formy składania deklaracji, przygotowało również darmowy program w tym celu. Okazało się to atrakcyjne dla niemal dwóch milionów podatników, a dokładnie dla 1 984 205 z nich.
Na tle zapóźnienia cywilizacyjnego panującego w naszych urzędach, inicjatywa resortu finansów jest oczywiście jakimś ułatwieniem dla ludzi. Istnieje jednak i druga strona medalu. Janusz Korwin-Mikke chociażby od lat przypomina, że podatek dochodowy jest w najwyższym stopniu niesprawiedliwy i niemoralny, ponieważ oznacza po prostu karanie ludzi za to, że dobrze pracują – skoro im kto więcej zarabia, tym więcej płaci. Podatek ten i konieczność jego rozliczania powodują także zbyteczne koszty, zaś jego zniesienie poskutkowałoby wzrostem produkcji, wzrostem dochodów chociażby z VATu i akcyzy, a także niższym bezrobociem.
Piotr Toboła