Pozycja Ukrainy na arenie europejskiej jest coraz słabsza. Sprawa uwięzienia i aktów przemocy wobec byłej premier Julii Tymoszenko spowodowała falę krytyki wobec Kijowa. Politycy europejscy, którzy nie chcą widzieć Ukrainy w strukturach unijnych, przypuścili frontalny atak na rządzących Ukrainą.
Apele o uwolnienie Tymoszenko i wezwania do bojkotu ukraińskiej części Euro 2012 pośrednio uderzają w plan ratyfikowania umowy stowarzyszeniowej tego kraju z Unią Europejską. Dla wielu polityków europejskich w sytuacji kryzysu finansowego Unii, Ukraina nie jest dziś pożądanym partnerem.
Wesprzyj nas już teraz!
– Sprawa byłej pani premier jest wykorzystywana przez tych europejskich polityków, którzy nie chcą umowy stowarzyszeniowej z Ukrainą i w ogóle Ukraińców w UE – mówi „Rzeczpospolitej” eurodeputowany Paweł Kowal.
Pojawia się też wątek rosyjski. Dla wielu krajów europejskich współpraca z Moskwą, z którą łączą je gigantyczne interesy, jest ważniejsza niż kooperacja z Ukrainą. – Grozi nam, że wrócimy do czasów Związku Radzieckiego, w objęcia Rosji – mówi dla „Rzeczpospolitej” prof. Myrosław Popowycz z Akademii Kijowsko-Mohylańskiej w Kijowie.
Dla prezydenta Ukrainy najważniejsza jest kwestia utrzymania władzy oraz problemów gospodarczych, z którymi boryka się jego kraj. Przyszłość Julii Tymoszenko w dalszym ciągu pozostaje niepewna, gdyby całkowicie zależało to od woli Janukowycza, była premier nigdy nie opuściłaby więzienia.
Źródło: „Rzeczpospolita”
luk