Sukces Marine Le Pen, która w pierwszej turze wyborów prezydenckich uzyskała 17,9 proc. głosów sprawił, że Front Narodowy pretenduje do miana trzeciej siły politycznej Francji.
Dotychczas partia Le Pen była ignorowana przez francuski establishment i środki przekazu, umyślnie demonizowana i określana nie inaczej, jak mianem “skrajnej, ekstremalnej prawicy”. Teraz okazuje się, że bez poparcia wyborców kandydatki tej “niebezpiecznej i antyrepublikańskiej“ partii, żaden z dwóch kandydatów na prezydenta Francji nie będzie mógł wybrać wyborów.
Wesprzyj nas już teraz!
Nicolas Sarkozy już w poprzedniej elekcji w roku 2007 potrafił zyskać poparcie wyborców FN i to dzięki nim został prezydentem. Chce powtórzyć ten manewr, który będzie tym razem znacznie trudniejszy, gdyż część z tych wyborców, którzy głosowali na niego pięć lat temu, jest zawiedziona jego polityką i niezrealizowaniem obietnic wyborczych. Według ostatnich sondaży 60 proc. wyborców Marine Le Pen twierdzi, że odda głos na kandydata UMP. Sarkozy musiałby zdobyć ich znacznie więcej i zrobi wszystko, by do tego doprowadzić. Zapewnia wprawdzie, że nie dojdzie do żadnych negocjacji z FN, ale doradca Marine Le Pen, prof. Bruno Gollnisch powiedział we wtorek, że szefowa prawicowego ugrupowania nie podjęła jeszcze decyzji czy zaapeluje do swoich wyborców, by głosowali na Sarkozyego. Przewodnicząca FN ma się wypowiedzieć na ten temat 1 maja.
Sarkozy już w dzień po pierwszej turze wyborów, przedstawił przewodnie idee i hasła swoich wystąpień, które – jak twierdzi – nie zmienią się już do 6 maja, dnia wyborów. Na spotkaniu z aktywistami UMP w Saint-Cyr-sur-Loire koło Tours, kierując się przede wszystkim do wyborców Frontu Narodowego, mówił: – Dobrze widzę, że na lewej stronie, przymyka się oczy, patrzy sie na tych Francuzów ze współczuciem, nie rozumie się tego głosowania, nie chce się go dostrzegać (…) Ja temu mówię “nie”. Jeżeli nic nie zmienimy, jeżeli nie zgodzimy sie na nowe reguły, ryzykujemy powrót na tragiczną ścieżkę lat 30-tych –przestrzegał Sarkozy. W czasie godzinnego wystąpienia poruszył tematy ważne dla wyborców Frontu Narodowego, takie jak – kontrola imigracji, zwiększenie bezpieczeństwa wewnętrznego, takie zmiany w Unii, by przestała ona być “dziurawym sitem wystawionym na wszystkie wiatry”, preferowanie pracy w miejsce zapomóg i opieki społecznej. Wszystko wskazuje na to, że w czasie dwutygodniowej kampanii, prezydent pójdzie znacznie dalej w swoich deklaracjach.
Poparcia wyborców Marine Le Pen potrzebuje do zwycięstwa również faworyt, socjalista François Hollande, bo głosy całej lewicy zapewniają mu tylko 46 proc. poparcie. Aqulino Morelle, zastępca dyrektora jego kampanii i autor przemówień stwierdził, że “nie można pozostawić Sarkozy’emu całego elektoratu skrajnej prawicy, ponieważ są w nim wyborcy zawiedzeni lewicą”. Jego zdaniem jest to “elektorat francuskiej wsi i przedmieść, Francji, która najbardziej cierpi skutki globalizacji”. Dlatego François Hollande już od początku swojej kampanii brał go pod uwagę, ale teraz musi “zwrócić się do niego w sposób jeszcze bardziej jasny, przekształcając złość tych ludzi w nadzieję”.
François Hollande w wywiadzie udzielonym socjalistycznemu dziennikowi “Liberation” deklarował – Elektorat Le Pen, którego część pochodzi z lewicy, powinien odnaleźć się po stronie postępu, równości, zmiany, równego podziału efektów wspólnego wysiłku, sprawiedliwości, ponieważ jest on przeciw przywilejom, przeciw globalizacji finansowej, przeciw zawodnej Europie. Moim zadaniem jest przekonać tych ludzi, że lewica ich broni – stwierdził socjalista.
Franciszek L.Ćwik