Kiedy kilka dni temu Warszawa została oklejona plakatami z napisem „Powitaj puchar” zastanawiałam się jakie „stado” specjalistów od marketingu trzeba było zatrudnić i ile pieniędzy wyłożyć, żeby zorganizować wielką imprezę z powodu przywiezienia do stolicy Polski… kawałka żelastwa.
Ku mojemu zdziwieniu „uroczystości” przygotowane zostały z takim rozmachem, że tylko patrzeć jak ktoś krzyknie w kierunku stojącego na piedestale pucharu: „Ave!”. Kiedy został wreszcie wystawiony na widok publiczny, od samego rana hołdy składali mu prezydent Warszawy i gwiazdy piłki nożnej. Puchar miał też swoją konferencję prasową. Dyrektor UEFA Euro 2012 Martin Kallen mówił w „jego” imieniu, że puchar jedzie dziś między innymi odwiedzić chore dzieci w szpitalu przy ul. Kopernika, przez dwa dni będzie stał na honorowym miejscu w środku Warszawy, a w przyszłym tygodniu zacznie podróżować po kraju odwiedzając Poznań, Gdańsk czy Katowice.
Wesprzyj nas już teraz!
Bardzo lubię oglądać mecze piłki nożnej. Z drugiej strony, tęsknię za pielgrzymkami Ojca Świętego. Chciałabym znowu popatrzyć, jak całuje chore dzieci czy prześledzić trasę jego pobytu w Polsce. Ale kiedy poszukuję świętości i majestatu, klękam przed tabernakulum. W historii byli już tacy, którzy lepili cielca ze złota i oddawali mu hołd. Nie wyszło im to na dobre.
Aleksandra Michalczyk