Dyrektor zarządzająca Banku Światowego, Caroline Anstey stwierdziła, że Polska to przykład kraju, który przeprowadził udaną transformację, a nasze rozwiązania powinny być przykładem dla innych państw, które mają z tym problemy. Współczuję tym, którzy pójdą w nasze ślady.
Anstey chwali Polskę za to, że udało jej się przejść bez większych wstrząsów z jednego systemu polityczno-społeczno-ekonomicznego do drugiego. Godne podkreślenia według dyrektor zarządzające BŚ jest również to, że udało nam się utrzymać wzrost podczas kolejnych faz kryzysu finansowego oraz że zostaliśmy doświadczeni wycofywaniem kapitału przez banki zachodnie, posiadające w naszym kraju spółki- córki.
Wesprzyj nas już teraz!
Jako państwa, które wciąż borykają się z problemami transformacji, Caroline Anstey wskazała kraje Północnej Afryki, Myanmar czy Tunezja, której władze nawiązały już w tej sprawie kontakt z naszymi. Nasze „sukcesy” budzą obecnie coraz większe zainteresowanie na świecie.
Co do technicznej organizacji takiego dzielenia się polskimi doświadczeniami, Anstey przedstawiła pewną wizję, która jest już w częściowej realizacji. Dyrektor zarządzająca BŚ rozmawiała już z pracownikami banku centralnego, reprezentantami organizacji pozarządowych czy świata akademickiego. Bank Światowy, zdaniem Anstey, miałby być zaś platformą do dzielenia się tą wiedzą.
Oprócz Polski, swymi doświadczeniami mają się również podzielić Kenia i Indie. Rozmowy były również prowadzone z Mołdową.
Pisałem niedawno o tym, jakie jest prawdziwe oblicze Banku Światowego, że w rzeczywistości ma ono niewiele wspólnego z wolnym rynkiem. De facto, BŚ narzuca państwom swoją regulacyjną kontrolę. Jeżeli zaś patologia gospodarcza, w której tkwimy od 20 lat to dla Banku Światowego udana transformacja, należy zadać pytanie – cui bono? Bynajmniej nie skorzystali na niej zwykli ludzie, których zmorą są rosnące ceny i wysokie koszty pracy. Beneficjentami transformacji nie byli także przedsiębiorcy. Co prawda tzw. Ustawa Wilczka z 1988 r. wprowadzała rewolucyjną, jak na tamte czasy, wolność gospodarczą, ale na krótko i z czasem było już tylko gorzej. Życia nie ułatwia im także Unia Europejska. Wiele działających na rynku spółek zostało założonych przez tak zwanych „kolesi”, którzy potrzebowali „miękkiego lądowania” po tzw. transformacji. Jeżeli ich miała na myśli Caroline Anstey, to faktycznie, jest to udana transformacja. Nie zdajemy sobie bowiem sprawy, jak prężnie moglibyśmy się rozwijać, gdybyśmy naprawdę mieli wolny rynek. Za dużo jednak bowiem było i jest u nas potężnych grup interesów o rozmaitej, polityczno-bezpieczniackiej proweniencji, by nie skorzystały one z pewnej próżni regulacyjnej i organizacyjnej, jaka wytworzyła się po 1989 r.
Już Konfucjusz zauważył, że gdy słowa tracą znaczenie, ludzie tracą wolność. Żyjemy w zakłamanej rzeczywistości, próbuje się nam wmówić, niczym szereg lat temu, że „Proszę Państwa, 4 czerwca 1989 r. skończył się w Polsce komunizm” (wypowiedź aktorki, Joanny Szczepkowskiej). Skończyła się być może nadbudowa, ale jądro pozostało to samo. Na szczęście, jest ono coraz częściej i coraz bardziej demaskowane.
Krajom, które chciałyby skorzystać z naszych doświadczeń, pozostaje jedynie przytoczyć cytat byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego: „Nie idźcie tą drogą!”.
Tomasz Tokarski
Źródło: www.ekonomia24.pl