Bóg w nieskończony swym Miłosierdziu przygotował każdemu z nas liczne łaski cnoty wlane, dary, owoce i błogosławieństwa, ale do otrzymania ich potrzeba z naszej strony modlitwy, w której wyrażamy chęć otrzymania tych niezliczonych przejawów Miłosierdzia Bożego. Wbrew naszej chęci, nawet Bóg nie udziela łask swoich.
Skoro z serca naszego wyrwie się jęk, prośba, westchnienie i kieruje się ku wszechmocnemu, wówczas bezzwłocznie wyciąga się ręka Jego ku nam, dźwiga nas, wyrywa z toni, osłania i ratuje. Odwieczny plan naszego uszczęśliwienia rozwija się i dopełnia przez modlitwę. Dopóki się nie modlimy, nie padniemy na kolana i nie powiemy w najgłębszym poczuciu własnej nicości: „Okaż mi, Panie, miłosierdzie Twoje!” (Ps 84,8 – Biblia Wujka), Bóg zwykle łask swych szczególniejszych nie udziela. Między modlitwą tedy a Miłosierdziem zachodzi wiekuiste przymierze.
Bóg pragnie udzielać nam darów swoich bardzo hojnie ale uzależnił swe łaski od naszej woli, której nie chce krępować, od naszej modlitwy, która jest jakby kluczem do Miłosierdzia. Można je przyrównać do fontanny, tryskającej dla wszystkich zdrojami żywota, ale by z tej fontanny korzystać, trzeba do niej przybliżyć wiadro kornej i ufnej modlitwy. Rzucić się na kolana przed Bogiem, uchwycić swe serce i cisnąć do stóp Wszechmocnego, – oto rzetelne postępowanie z Bogiem, jako z pierwszą Rzeczywistością, od której wszystko zawisło w czasie i w wieczności. Dlatego Zbawiciel powiedział:
Wesprzyj nas już teraz!
„Zawsze powinni się modlić i nie ustawać” (Łk 18,1).
Po czym poznać można, że dusza jest umarła? – gdy się nie modli. Po czym poznać, że wraca do życia łaski? – kiedy zaczyna się modlić. Z dwóch łotrów na krzyżu jeden się modli i idzie do nieba, a drugi bluźni i ginie. Modlitwa jest konieczna dla wszystkich: grzeszników i sprawiedliwych. Bez modlitwy grzesznicy nie zerwą kajdan swych zastarzałych nałogów i nie otrzymają Miłosierdzia Bożego. Bez modlitwy sprawiedliwi nie postąpią na drodze cnoty i nie utrzymają się długo na jej wyżynach, lecz padną niebawem zwyciężeni pokusą.
(…) Bóg zstępuje do człowieka zachowując swa nieskończoność, a człowiek wznosi się do Boga zachowując swą nicość. Bóg pozostaje zawsze Panem na tronie, a człowiek pozostaje zawsze stworzeniem u stóp Jego tronu. Tam miejsce człowieka i tam, klęcząc, nabiera on dopiero prawdziwej wartości i radości:
„Proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna” (J 16,24).
(…) Jaki to bezmiar Miłosierdzia swojego obiecuje tym, którzy się będą modlić. Nie tylko otrzymają to, o co proszą, ale jeszcze w tym życiu pełnia radości będzie ich udziałem. Tę obietnicę Pan Jezus potwierdza czynem.
Przypomnijmy sobie niewiastę kananejską, która z takim natręctwem prosi Jezusa o uleczenie jej córki. Pan Jezus – zdaje się – nie słucha jej, nie odpowiada i idzie spokojnie dalej, ale ona wciąż się modli! Jezus jest rozbrojony i wytrwałością tej poganki jakby zwyciężony:
„O niewiasto, wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak pragniesz! Od tej chwili jej córka była zdrowa” (Mt 15,28)
Czy tylko się my sami modlimy? Czy tę czynność wykonujemy własnymi tylko siłami naturalnymi? (…) Jeśli Duch Święty jest sprawcą naszego uświęcenia, w którym modlitwa tak ważną odgrywa rolę, to modlitwa ta musi w szczególniejszy sposób od Niego zależeć:
„Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: Panem jest Jezus” (1 Kor 12,3).
On przede wszystkim pociąga nas do modlitwy, zapobiegając pierwszej i najszkodliwszej ułomności naszej, jaka jest niechęć do modlitwy. On ukazuje nam jej wzniosłość, konieczność i potęgę, wlewając zarazem pewną tęsknotę za nią. Inaczej mówiąc, On daje ducha modlitwy, który jest jednym z najkonieczniejszych warunków jej skuteczności. Przyjmujmy takie natchnienie z wdzięcznością otwierając szeroko swe serce działaniu tego Pocieszyciela. Duch Święty sprawia nadto, że się dobrze modlimy. On przenika głębie serc naszych i wie najlepiej, czego nam potrzeba do zbawienia. On podsuwa nam to właśnie, o co mamy się modlić i co prowadzi nas do doskonałości. On uczy nas również dobrego sposobu modlitwy napełniając nas pobożnością, gorliwością, ufnością i wytrwałością.
(…) Oto jak ścisła jest łączność Ducha Świętego z modlitwą, która jest drogą do Miłosierdzia Bożego, a zarazem i sama w skuteczności swojej – dziełem tegoż Miłosierdzia. Mamy przeto dziękować Mu, że dał nam tak ważny środek do otrzymania łask i jednocześnie wspiera nas przy korzystaniu z tego środka.
Ks. Michał Sopoćko, Miłosierdzie Boga w dziełach Jego, Paryż 1962, t. III, s. 148-151
Źródło: www.faustyna.eu