Zaledwie wczoraj, 11 kwietnia, pisałem o tym, jak profesor Nouriel Roubini z Uniwersytetu Nowojorskiego przyznał Karolowi Marksowi rację w krytyce kapitalizmu. Teraz Marks, pardon, oczywiście profesor Roubini radzi, co zrobić z rozpadającą się na naszych oczach strefą euro.
Przypomnijmy, czym w sierpniu zeszłego roku zasłynął profesor Roubini: „Karol Marks miał rację twierdząc, że globalizacja, nieskrępowany kapitalizm oraz redystrybucja zysków i dóbr z rynku pracy do posiadaczy kapitału może doprowadzić kapitalizm do samozniszczenia. Jak twierdził Marks, nieuregulowany kapitalizm może doprowadzić do regularnych zamieszek w związku z nadwyżką zdolności produkcyjnych, niewystarczającą konsumpcją oraz powracającymi destrukcyjnymi kryzysami finansowymi, zasilanymi bańkami kredytowymi oraz boomami na różnego rodzaju aktywa”.
Wesprzyj nas już teraz!
Niedawno profesor zaś stwierdził: „Prawidłową receptą na kryzys w strefie euro powinno być pompowanie na dużą skalę przez EBC taniego pieniądza, osłabienie euro, aby przywrócić konkurencyjność peryferyjnym gospodarkom unii walutowej, oraz uruchomienie funduszy stymulujących przez rządy państw jądra Eurolandu”.
Właśnie tani pieniądz doprowadził do obecnej sytuacji w strefie euro. Łatwy dostęp do taniego kapitału spowodował wzrost zadłużenia i w efekcie kryzys. Tak, jak Polskę w części ominął kryzys na świecie, spowodowany pęknięciem bańki na amerykańskim rynku nieruchomości dlatego, że zachowała złotego, tak problemy Grecji, Hiszpanii czy Portugalii nie osiągnęłyby skali europejskiej, gdyby nie wspólna waluta. Jeżeli profesor Roubini dalej chce taniego pieniądza, i to „na dużą skalę”, najwidoczniej zamierza dolać oliwy do ognia. Czy utrzymałby pod kontrolą proces osłabiania euro, jaki spowodowałoby sugerowane przez niego wypuszczenie przez EBC na rynki dużej ilości europejskiej waluty, czy raczej wymknąłby on mu się z rąk? Skłaniałbym się ku drugiej opcji. Spadek wartości euro byłby również sygnałem dla pozbywania się go przez inwestorów.
Gwoli wyjaśnienia, według międzynarodowej prasy profesor Roubini zasłynął tym, że jako jeden z niewielu przewidział kryzys na amerykańskim rynku nieruchomości w 2007 r. Cóż, gdyby moje artykuły drukowali w Financial Times, być może też byłbym sławny. Nie jest to bynajmniej próżna pycha, ale wydaje się, że nietrudno przewidzieć kryzys w sytuacji, gdy w sposób nieskrępowany udziela się kredytu niemal każdemu, bez kontroli nad tym, czy będzie potrafił go spłacić. Wielu ekonomistów ostrzegało przed możliwością recesji.
Tomasz Tokarski