Niedziela Palmowa jest radosną bramą, którą przekraczamy dzisiaj, by wejść w powagę Wielkiego Tygodnia. A zawsze, ilekroć na chrześcijańskiej ziemi obchodzi się Mękę i Śmierć Pana, staje przed oczami wiernych haniebna i poruszająca scena, w czasie której syn zatracenia pokazuje zbirom, poprzez pocałunek, Tego, którego sprzedał.
W tamtej godzinie, gdy przewrotność ludzka zdawała się osiągnąć niewiarygodne wyżyny, miłosierdzia Boga było aż w nadmiarze. Autorzy pism duchowych mawiają, że nikt nie może oszacować mocy łaski, którą otrzymał Judasz, a którą odrzucił, gdy usłyszał od Boskiej Ofiary ostatni apel: „Judaszu, pocałunkiem zdradzasz Syna Człowieczego?” To była niewątpliwie godzina niezmiernego miłosierdzia dla nieszczęsnego sprzedawczyka. Lecz również godzina niezmiernego miłosierdzia dla nas. Czyny, których dokonał Boski Nauczyciel przy tej okazji, są dla nas nauką o wartości niezmierzonej. Zatrzymajmy się na chwilę, aby o nich porozmyślać.
* * *
Wesprzyj nas już teraz!
Wiele się już powiedziało o trzydziestu srebrnikach i pocałunku… Lecz właśnie dlatego, że temat ten był już wielokrotnie podejmowany, rozważając „godzinę pocałunku”, nie o pocałunku będziemy mówić. Nasz Pan, gdy został pojmany, dokonał dwóch uczynków pozornie sprzecznych i tej pozornej sprzeczności poświęcimy teraz nasze rozważania.
* * *
Sprzeczność tę można streścić w paru słowach: z jednej strony słowa naszego Pana zabrzmiały tak wzniośle, ogłuszyły tak bardzo zbirów, że ci upadli na ziemię. Z drugiej strony sam Boski Nauczyciel pochylił się aż do ziemi, by podnieść ucho Malchusa i umieścić je z powrotem na swoim miejscu.
A więc Ten, co przeraża, również pociesza. Ten, co przemawia z mocą nie do zniesienia dla uszu, przywraca odcięte ucho. Czyż nie ma w tym dla nas jakiejś nauki?
Nasz Pan zawsze jest nieskończenie dobry. Był więc taki w chwili, gdy powiedział tym, którzy Go szukali, że to on jest Jezusem z Nazaretu, którego chcą pochwycić, a także, gdy uzdrowił ucho Malchusowi.
Jeśli chcemy być dobrzy, musimy naśladować dobroć naszego Pana i uczyć się od Niego, że są takie chwile, gdy trzeba umieć powalać na ziemię ze świętą energią wrogów Wiary, lecz są również okazje, gdy należy umieć wyleczyć ze zła tych, którzy wyrządzają nam krzywdę.
Dlaczego Pan Jezus przemówił tak głośno, gdy odpowiedział „Ego Sum”? Czy tylko aby ogłuszyć tych, co mieli Go pojmać? Po cóż, skoro On sam dobrowolnie oddawał się w niewolę? To dlatego, że przemawiał On jeszcze donośniej do ich serc niż do ich uszu; a jeśli przemawiał głośno do ich uszu, to tylko po to, aby przemówić im jeszcze donośniej do serc.
Nie wiemy, jak owi ludzie spożytkowali otrzymaną łaskę. Lecz zapewne strach, który odczuli, gdy na głos Mistrza padli na ziemię, był dla nich ożywczy, podobnie jak dla Szawła, gdy ten sam głos krzyknął do niego: „Szawle, Szawle, dlaczego mnie prześladujesz?”
Chrystus Pan przemówił do nich głośno. Powalił ich na ziemię. Lecz jego głos, który obalał ciała i porażał słuch, podnosił dusze, które upadły, i otwierał im uszy ducha, które były głuche.
Czasami więc, aby uleczyć, trzeba krzyknąć.
* * *
Z Malchusem Pan Jezus postąpił w inny sposób: gdy zwrócił mu ucho odcięte w porywie przez Piotra, nasz Pan zapewne chciał obdarzyć go dobrem doczesnym. Jednak lecząc mu ucho, chciał mu przede wszystkim otworzyć uszy duszy. On sam, który jednych uleczył z głuchoty duchowej za pomocą Boskiego gromu swego głosu, uleczył z tej samej głuchoty duchowej Malchusa, przemawiając do niego w słowach dobroci i zwracając mu utracone ucho.
Żyjemy z pewnością w wieku dotkniętym przez najstraszliwszą głuchotę duchową. Jeśli istniała jakaś epoka, w której ludzie słyszeli głos Boga, to jest to nasza epoka. I jeśli istniała epoka, w której wobec tego głosu stwardniały serca, jest to zapewne nasza epoka.
Boski Nauczyciel ukazuje nam, że jeśli chcemy uleczyć nas i naszych bliźnich z tej przeraźliwej głuchoty, to tylko On może to uczynić, a środki ludzkie same z siebie na nic się tu zdadzą.
Z okazji Wielkiego Postu uczyńmy naszą tę prośbę zawartą w świętej Ewangelii. Kiedy pewien ślepiec ujrzał pewnego razu Pana Jezusa, wykrzyknął do Niego: „Domine, ut videam” – „Panie, spraw, abym przejrzał!”
Wykorzystajmy obchody Wielkiego Tygodnia, aby prosić Go, by uczynił tak, abyśmy słyszeli Jego głos: „Domine, ut audiam”. „Panie, spraw abym usłyszał”.
Nie wiemy, w jaki sposób w mądrości swego miłosierdzia Chrystus Pan uzdrowi nas z duchowej głuchoty. Krwawimy jak Malchus i jesteśmy głusi jak oprawcy, którzy rzucili się na Pana. Nie jest ważny środek, za pomocą którego On zechce nas uzdrowić: niech stanie się wola Boża. Niech przemawia do nas strasznym głosem prób i kar; niech przemawia łagodnym głosem pociechy; ale o jedną rzecz przede wszystkim prosimy Go: Panie, spraw, abyśmy usłyszeli Twój głos!
Usłyszmy przynajmniej my, katolicy, w pełni głos naszego Pana! I odpowiadając naszym wewnętrznym uświęceniem w sposób całkowity i nieograniczony na łaski, którymi nas On obdarza, zrealizujemy w każdym z nas owo pełne królestwo naszego Pana, którego ostatnie ślady wrogowie Kościoła mają nadzieję zmazać z powierzchni ziemi.
Pan Jezus obiecał niezniszczalność swojemu Kościołowi i obiecał także, że każda dusza naprawdę wierna zostanie zbawiona.
Pokrzepieni tą nadzieją, smutne dni powszechnego zamieszania rozważajmy w pokoju ducha tak, jak agonię i ból Wielkiego Tygodnia. Nasz Pan jest wielkim Zwycięzcą. On zwycięży, a wraz z Nim zwycięży Kościół.
(„O Legionário”, nr 659, 25/3/1945)
Źródło: Plinio Corrêa de Oliveira, Ludu, mój ludu…, Kraków 2005