Specjalne gremium do oceny jakości oferty prezentowanej przez ulicznych artystów zostało powołane na mocy przyjętych przez krakowskich rajców przepisów o Parku Kulturowym. Opłata za użytkowanie metra kwadratowego przez występujących wynosi 2 złote za dzień.
Przepisy mają chronić Stare Miasto przed zalewem paskudnych reklam, ulicznym handlem bez zezwolenia i zapewnić odpowiedni poziom występujących tu artystów.
Wesprzyj nas już teraz!
– Chodzi o wizerunek miasta. Na Rynku trzy zespoły nie mogą grać obok siebie i wzajemnie się zagłuszać. Poziom występów nie może być żenujący. A zdarza się, że ktoś wiele godzin rzępoli dwie melodie, bo tyle umie – tłumaczy Stanisław Dziedzic, dyrektor Wydziału Kultury Urzędu Miasta Krakowa. Dodaje, że artystów ocenia np. Rzym czy Lwów oraz uspokaja, że nie będzie weryfikacji dyplomów.
Artyści,dla których sceną są ulice i place miasta, obawiają się, że przepisy tak utrudnią ich funkcjonowanie, że wielu z nich będzie musiało zrezygnować z działalności artystycznej. W opiniach podzieleni są mieszkańcy i turyści. Niektórzy narzekają na tandetę prezentowaną na krakowskich ulicach, jednak nie można dać gwarancji, że urzędnicy odpowiedzialni za przyznawanie koncesji zmienią coś w tej materii.
Jak podaje „Rzeczpospolita” wątpliwości mają sami radni. – Karby, w jakie będą ujęci artyści, są zbyt twarde. Część z nas nie zdawała sobie sprawy z tych konsekwencji przepisów o Parku Kulturowym. Uliczni grajkowie to koloryt miasta. Trzeba liczyć na naturalną selekcję. Ten, kto niewiele umie, znajdzie mało pieniędzy w kapeluszu – mówi Bolesław Kosior, radny PiS, członek Komisji Kultury, Promocji i Ochrony Zabytków.
Źródło: rp.pl
luk