W piątek Ministerstwo Finansów poinformowało, że Polska popiera propozycję Jose Manuela Barroso wprowadzenia nowego podatku od transakcji finansowych, o którym pisaliśmy 23 marca w tekście „Barroso: niższe składki do budżetu UE”.
W skrócie, podatek ów miałby sprawić również, że zmniejszeniu ulegną składki państw członkow, ponieważ część uzyskanych z tytułu pobierania tego podatku środków miałaby zasilić budżet UE. O tym, że jest to klasyczne przelewanie z pustego w próżne pisaliśmy we wspomnianmy tekście.
Wesprzyj nas już teraz!
Co prawda w sprawach decyzyjnych w Unii Polska może jedynie „groźnie pokiwać placem w bucie”, jak mieliśmy okazję przekonać się o tym choćby niedawno, gdy unijna komisarz do spraw klimatu zapowiedziała, że ominie polskie weto w sprawie redukcji emisji CO2, można było jednak oczekiwać jakiegoś głosu rozsądku. Być może są to „marzenia ściętej głowy”, bo nie ma co liczyć na to, że ci sami politycy, którzy podpisywali traktat lizboński, zaczną nagle bronić interesu Polski i Polaków. Ciekawą mimo to, zdroworozsądkową wypowiedź sformułował w piątek Marek Belka, prezes NBP, który oświadczył, że wejście Polski do strefy euro może wywołać negatywne konsekwencje i że trzeba z tym zaczekać „ładnych parę lat”.
Tomasz Tokarski