Według najnowszych szacunków, już kilkadziesiąt tysięcy przedsiębiorców (mówi się o przynajmniej 20 tysiącach) prowadzących w Polsce działalność gospodarczą uciekło przed stale rosnącymi składkami ZUS, zatrudniając się fikcyjnie w innych krajach.
Jak pisze „Rzeczpospolita”, za granicą płacą oni mniej, co pozwala na zaoszczędzenie rocznie nawet do siedmiu tysięcy złotych. Pojawiły się też firmy specjalizujące się w pomocy w opłacaniu składek i zawarciu pozornej umowy o pracę, za którą nie dostaje się wynagrodzenia, a która służy tylko jako podstawa do opłacania ubezpieczenia.
Wesprzyj nas już teraz!
Najpopularniejszym krajem, w którym umowy takie są zawierane, jest Wielka Brytania, ale zjawisko ma też miejsce na Słowacji, Litwie, i w innych krajach znajdujących się na specjalnej liście państw, których systemy emerytalne są akceptowane przez Polskę.
Rodzimy ZUS oczywiście nie odpuszcza: niektórzy eksperci przestrzegają, że krajowy moloch ubezpieczeniowy może domagać się zapłacenia zaległych składek nawet do pięciu lat wstecz. Pozostaje mieć nadzieję, że są to czcze groźby, gdyż nadziei na kompleksową i skuteczną reformę państwowego systemu ubezpieczeń, tak, by nie był on ciężarem dla przedsiębiorców i wysoce niepewnym miejscem lokowania kapitału dla wszystkich ludzi, zwłaszcza w świetle ostatnich projektów rządzącej partii, mieć raczej nie należy.
Piotr Toboła