Siedmiu jeźdźców opuściło Miasto o zmroku przez Bramę Zachodnią, której nikt już nie strzegł, i ruszyło w stronę zachodzącego słońca. Jechali z podniesionymi wysoko głowami, wcale się nie kryjąc, bo przecież nie uciekali i nie popełniali zdrady. W ich sercach nie było nadziei, a wyobraźnię trzymali na wodzy. To była ich broń i tarcza, a ich spokojne dusze i serca skrzyły się zimno niczym kryształ i wyrywały do czekającej ich podróży. Wykonując rozkaz księcia, po prostu wyruszyli, a najmłodszy z nich, który nie miał jeszcze szesnastu lat, nucił pod nosem jakąś piosenkę…
Cywilizacja rozpadła się jak domek z kart: struktury, instytucje, nawet rodzinne więzi. Zło spadło na Miasto znienacka, jak jastrząb, rozpleniło się błyskawicznie, jak dżuma. Powierzchniowa warstwa cywilizacyjnej politury okazała się tak cieniutka…
Wesprzyj nas już teraz!
Czas znanego nam świata dobiegł końca, czy jednak z chaosu wyłoni się inny? Do jakiego stopnia wrogi? Czy udało nam się choć odrobinę nasączyć rzeczywistość naszymi ideałami? Gdzie popełniliśmy błąd? A może gdzieś przetrwało normalne życie? Mnożą się pytania – siedmiu jeźdźców wyrusza po odpowiedź. Czy ją znajdą?
Takiego Raspaila jeszcze w Polsce nie czytaliśmy – do tego stopnia mrocznego i alegorycznego, choć w charakterystycznym jednak dla siebie profetycznym duchu. Niezmiennie jednak opowiada o honorze, wierności, poświęceniu, o uporczywym trwaniu przy na poły zdeptanych sztandarach, gdy wokół kłębią się hordy złowrogich orków, a własne szeregi nieuchronnie topnieją…
Niełatwa lektura, choć akcja toczy się wartko, i jak to w powieści drogi, z każdą stroną cel się przybliża. A jednak niełatwa, bo nie zostawiająca zbyt wiele nadziei. Może wręcz żadnej…
Europo, Europo, jakże nisko upadłaś, skoro najwierniejszy twój trubadur śpiewa o tobie pieśń tak smutną…
Jerzy Wolak
Jean Raspail, Siedmiu jeźdźców, przeł. Beata Biały, Wydawnictwo Dębogóra, Dębogóra 2009.
Tekst powyższy został opublikowany w nr. 13 magazynu „Polonia Christiana”.