Przed „Hubalem” był „Łupaszka”
Dynamiczny obrazek, wartka narracja, wyraziste typy ludzkie, a do tego zdrowa dawka historycznej prawdy i patriotyzmu oraz wyraźnego wzorca osobowego – oto jak skutecznie promować własną historię: ciekawie, skutecznie, nowocześnie.
Wesprzyj nas już teraz!
Pamiętamy początek znanego filmu Bohdana Poręby Hubal – druga połowa września, starszy, schorowany i ogólnie niesprawiający najlepszego wrażenia pułkownik, nie widząc sensu dalszej walki, zwalnia żołnierzy z przysięgi i rozwiązuje podległy mu oddział Wojska Polskiego. I wtedy dzielny major Henryk Dobrzański przejmuje dowództwo, ogłaszając, że broni nie złoży, lecz niestrudzenie będzie kontynuował opór przeciwko najeźdźcy.
Nie ujmując ani odrobiny dzielności i bohaterstwa majorowi „Hubalowi”, stwierdzić należy jednoznacznie, że powyższa wizja to zaledwie połowa prawdy – i trudno, żeby było inaczej, film wszak powstał w rozkwicie PRL-u. Tymczasem ów niesympatyczny ekranowy pułkownik to również człowiek-legenda, a dzieje hubalczyków stanowią zaledwie część epopei rozpoczętej w drugim tygodniu września 1939 roku na północno-wschodnich kresach Rzeczypospolitej.
W chwili hitlerowskiej napaści na Polskę terytoria wschodnie praktycznie pozbawione były znaczącej siły zbrojnej, wkrótce jednak rozpoczęto formowanie jednostek rezerwowych z zamiarem skonsolidowania obrony na linii Bugu, co niestety uniemożliwiła agresja sowiecka. Mimo wprowadzającego sytuacyjny zamęt rozkazu Naczelnego Wodza o niepodejmowaniu działań zbrojnych przeciwko Sowietom, świeżo sformowane oddziały rezerwistów w większości obróciły broń ku wschodowi.
Niejeden z owych żołnierzy już walczył z czerwoną zarazą – jak tytułowy bohater opowieści, ppłk. Jerzy Dąmbrowski „Łupaszka”. Legendarny zagończyk siejący spustoszenie w szeregach krasnoarmiejców podczas wojny bolszewickiej, w roku 1939 pięćdziesięcioletni i podupadający na zdrowiu, nie zawahał się ponownie sformować oddziału ochotników, dosiąść konia i ująć w dłoń szabli…
Do końca września pułk „Łupaszki” bohatersko bronił ziemi grodzieńskiej, a jego dowódca, w obliczu ostatecznej klęski, po rozwiązaniu oddziału, podobnie jak „Hubal”, pozostał w mundurze i wraz z garstką wiernych mu do końca żołnierzy prowadził walkę, tylko – odmiennie od swego byłego podwładnego – z najeźdźcą sowieckim.
Pięknie opowiada o tym wydany nakładem Instytutu Pamięci Narodowej komiks autorstwa Krzysztofa Wyrzykowskiego i Sławomira Zajączkowskiego zatytułowany „Łupaszka” 1939. Śmiała, dynamiczna kreska znakomicie oddaje klimat wydarzeń: szwadron w marszowym szyku w pyle drogi, kawaleryjska szarża, starcie z czołgami (których notabene nikt nie okłada szablą po pancerzu, ale strzela do nich z ultraskutecznego kb.Ur 35), ogień i dym, kałmuckie mordy. Niemal słychać szczęk żelaza i rżenie koni…
Trzeba oglądać Hubala, pamiętając w jakich warunkach powstawał, ale przed każdym seansem należy koniecznie przeczytać „Łupaszkę” 1939 – dopiero wtedy historia będzie pełna.
Jerzy Wolak
Krzysztof Wyrzykowski, Sławomir Zajączkowski, „Łupaszka” 1939, Instytut Pamięci Narodowej, Warszawa 2009.
Tekst powyższy został opublikowany w nr. 11 magazynu „Polonia Christiana”.