W ostatnich latach daje się w Polsce zaobserwować wzrost zainteresowania twórczością Gilberta Keitha Chestertona (1874-1936), wybitnego angielskiego pisarza, poety i dziennikarza, a jednocześnie błyskotliwego – lubującego się w paradoksach – myśliciela i jednego z największych dwudziestowiecznych apologetów chrześcijaństwa. Ów „powrót do Chestertona” – abstrahując od przenikliwości i ciągłej aktualności jego spojrzenia na świat, zwłaszcza jego poglądów na tematy religii, etyki, kultury, demokracji czy gospodarki – nie powinien dziwić również dlatego, że ten mistrz paradoksu oraz Don Kiszot zdrowego rozsądku – jak go określił profesor Roman Dyboski – był jednocześnie największym przyjacielem Polski na terenie Anglii.
W zasadzie należałoby mówić o renesansie Chestertona w Polsce, gdyż już w okresie międzywojennym cieszył się on sporą popularnością w naszym kraju, o czym zresztą mógł się osobiście przekonać podczas kilkutygodniowego pobytu w Polsce wiosną 1927 roku. Poglądy Chestertona na szczególnie podatny grunt trafiały tu wśród działaczy i sympatyków obozu narodowego. Chesterton inspirował zwłaszcza młodsze pokolenie narodowców wywodzące się z Ruchu Młodych Obozu Wielkiej Polski.
Wesprzyj nas już teraz!
Było kilka przyczyn popularności autora Ortodoksji wśród młodych narodowców. Na pierwszym miejscu należałoby wymienić – wspomnianą już – jego wielką, nigdy nieskrywaną sympatię do Polski. Początki jej sięgały czasów pierwszej wojny światowej, gdy Chesterton dał się poznać jako wielki orędownik sprawy polskiej i odbudowy niepodległego państwa polskiego.
Stanisław Kozicki, który w roku 1917 przebywał w Londynie, towarzysząc Romanowi Dmowskiemu w jego pracy politycznej, tak oto wspominał kontakt z pisarzem: Pozostaną mi na zawsze w pamięci chwile spędzone z Chestertonem, który doskonale rozumiał sprawę polską, miał zresztą wybitne talenty towarzyskie, umiał opowiadać i był zawsze pełen dobrego humoru. Stosunki z nim były łatwe i proste, rozumiał wszystko prędko i dokładnie. Wszak wychodziliśmy zawsze ze wspólnych, a odwiecznych założeń.
Zdaniem Kozickiego głównym powodem sympatii angielskiego pisarza dla sprawy polskiej i zbliżenia do działających na jej rzecz w Londynie polskich polityków był fakt, iż Polska i Polacy interesowali go jako przedstawiciele kultury rzymskiej i katolickiej na wschodzie Europy.
Stronnik polskiego ideału
Była to początkowo sympatia instynktowna, co przyznał sam Chesterton w przedmowie do wydanej w roku 1922 głośnej książki belgijskiego profesora Charlesa Saroléa zatytułowanej Listy o sprawach polskich.
Mogę z całą pewnością stwierdzić – pisał autor Ortodoksji – że zawsze byłem stronnikiem ideału polskiego (a partisan of the Polish ideal), nawet wówczas, gdy moja sympatia ku niemu była głównie instynktem. Owa instynktowna sympatia do Polski zrodziła się pod wpływem oskarżeń miotanych przeciwko niej przez jej wrogów. Chesterton wyrobił sobie osąd o Polakach na podstawie opinii i zachowań ich nieprzyjaciół.
Odkryłem niezawodną niemal prawdę – pisał w cytowanej przedmowie do książki belgijskiego profesora – że wrogowie Polaków byli wrogami wielkoduszności i męstwa. Gdy ktoś miłował niewolnictwo, gdy ktoś lubował się w lichwiarstwie, gdy ktoś kochał terroryzm i wydeptane błoto materialistycznej polityki, przekonywałem się prawie zawsze, że z uczuciami tymi łączyła się namiętna nienawiść do Polski.
Taką antypolską potęgą, stojącą za antypolskimi uprzedzeniami szerzonymi wśród Anglików, przedstawiającą Polaków jako rozhisteryzowane dziecko i uosobienie anarchii, byli dla Chestertona Niemcy i ściśle z nimi współpracujący, jeśli chodzi o sprawę polską, niemieccy Żydzi.
Później, gdy zaczął się bliżej interesować historią Polski, sympatia stała się jeszcze mocniejsza. Chesterton bronił piórem dobrego imienia Polski – przede wszystkim na łamach wydawanego przez siebie tygodnika „The New Witness” – gdy w latach 1918-1919 w prasie amerykańskiej i brytyjskiej pojawił się szereg inspirowanych przez niektóre środowiska żydowskie artykułów o rzekomych pogromach antysemickich na ziemiach polskich.
Obrońca honoru Polski
Ta kampania prasowa (jednym z głównych jej inspiratorów był wysoki urzędnik brytyjskiego Foreign Office i doradca premiera Davida Lloyda George’a, z pochodzenia polski Żyd Lewis Namier vel Ludwik Bernstein vel Ludwik Namierowski) doprowadziła do wysłania do Polski w drugiej połowie roku 1919 dwóch misji (brytyjskiej, na czele z bankierem sir Stuartem Samuelem, i amerykańskiej, kierowanej przez bankiera Henry’ego Morgenthau’a) z zadaniem zbadania owych zarzutów. Latem 1919 roku Chesterton w artykule pod wymownym tytułem Polacy i anty-Polacy z oburzeniem wystąpił przeciwko wysłaniu do Polski tych misji.
Podczas obrad konferencji paryskiej Chesterton bronił polskich postulatów terytorialnych, publikując na łamach „The New Witness” oraz „The Illustrated London News” kilka artykułów. Istotne osłabienie Niemiec, zwłaszcza pozbawienie Prus ich dotychczasowej dominującej pozycji w Niemczech, oraz odbudowa silnej Polski były dlań niezbędnymi warunkami ustanowienia trwałego pokoju w Europie.
Chesterton zdecydowanie opowiadał się za przyłączeniem do państwa polskiego Gdańska, Śląska i Prus Wschodnich. Nie szczędził słów krytyki pod adresem premiera Lloyd George’a z powodu jego ignorancji w kwestiach historii i geografii Europy Środkowej, prowadzonej przezeń polityki wzmacniania Niemiec kosztem Polski i Francji oraz jego antykatolickich uprzedzeń. W kwietniu 1919 roku w artykule zatytułowanym znamiennie Pokój bez honoru pisał o niechęci światowych środowisk żydowskich do idei odbudowy niepodległego państwa polskiego oraz konsekwentnie domagał się przyznania Polsce Gdańska.
Piewca kluczowej pozycji Rzeczypospolitej
W roku 1920 – w kulminacyjnym momencie wojny z Rosją Sowiecką – Chesterton opublikował dwa artykuły: Polska a pokój świata oraz Istota bolszewizmu, które w polskim przekładzie zostały w tym samym roku wydane w formie broszury Polska a bolszewizm. Angielski pisarz zawarł w nich swoją ocenę doktryny bolszewickiej oraz przestrogę pod adresem Europy Zachodniej, w razie gdyby Polska tę wojnę przegrała.
Krytykował hipokryzję angielskich pacyfistów, laburzystów oraz różnej maści liberalnych idealistów, którzy z jednej strony wniebogłosy wołają dniem i nocą o powszechne prawo, królujące z ramienia Ligi Narodów, z drugiej zaś wytykają ze zgrozą każdą próbę poskromienia roszczeń bolszewizmu, a nawet wszelką próbę odparcia bolszewizmu ku jego własnym granicom; którzy twierdzą, że prawo międzynarodowe może określać i bronić wszystkie granice świata, ale nie powinno określać ani bronić granic Polski. Wszystkim wierzącym mocno w skuteczność Ligi Narodów Chesterton sugerował, aby zajęli się Rosją – krajem, w którym jest wiele narodów, ale nie ma ligi.
Polska – pisał – to jedyny nasz wał obronny, nie przeciwko bolszewizmowi w szczególności, o którym sądzić możemy, co się nam żywnie podoba, ale przeciwko barbarzyństwu, co do którego posiadamy nie tylko sądy, ale i żywe, wieczne doświadczenie (…). Jeśli Polska upadnie, wraz z nią runie w gruzy szaniec pokoju całego świata.
W posłowiu do wydanej w tym samym roku książki Kazimierza Pruszyńskiego Poland napisał zaś: Nigdy nie pominąłbym okazji, by oddać nawet niewielką przysługę Polsce – temu najbardziej wysuniętemu, najbardziej rycerskiemu i najbardziej zagrożonemu przyczółkowi rycerskości, permanentnie zagrożonemu na tym świecie.
Wskazywał na zagrażające wówczas całej Europie niebezpieczeństwo ze strony bolszewickiej Rosji i – nawiązując do odsieczy Wiednia – apelował o solidarność i pomoc dla Polski: Jan Sobieski wiedział, za sprawą tego mistycznego daru, który nazywa się zdrowym rozsądkiem, że kiedy islam dotarł do pewnego punktu, stał się sprawą każdego ochrzczonego i cywilizowanego człowieka. To samo dotyczy przemocy bolszewickiej. Jeśli bolszewizm dociera do pewnego punktu, staje się sprawą każdego ochrzczonego i cywilizowanego człowieka. A dla nas tym punktem jest Polska.
Wielbiciel polskiej tradycji rycerskiej
Chestertona ujmowała – wspomniana wyżej – polska tradycja rycerska (łącznie z wypływającym z niej stosunkiem do kobiet). Polacy byli dla niego narodem par excellence rycerskim, który w końcu XVIII wieku został w wyjątkowo nierycerski sposób – trzech na jednego – napadnięty przez sąsiadów. Podziwiał nasze umiłowanie wolności przejawiające się w podejmowanych w XIX wieku kolejnych zrywach powstańczych oraz, last but not least, nasz katolicyzm i wierność Kościołowi na przestrzeni dziejów.
Ten ostatni czynnik szczególnie mocno musiał przemawiać do przekonań konwertyty. Polska – pisał w roku 1925 na łamach „G.K.’s Weekly”, będącego kontynuacją „The New Witness” – to kultura katolicka, wepchnięta niczym nagie ostrze pomiędzy bizantyjską tradycję Moskwy i pruski materializm (…). Wiara katolicka stanowi najjaskrawszą różnicę pomiędzy Polakiem a bolszewikiem czy pruskim junkrem.
Dla Chestertona było rzeczą oczywistą, że patriotyzm i imperializm nie tylko nie są tym samym, ale są bodaj czymś przeciwnym. Sam, jako żarliwy patriota angielski, szczególnie kochający katolicką Merry Old England sprzed schizmy Henryka VIII, był jednocześnie zdecydowanym przeciwnikiem i krytykiem imperializmu brytyjskiego. Stąd wypływało konsekwentne opowiadanie się Chestertona po stronie małych narodów: Burów, Irlandczyków, Szkotów czy Walijczyków.
W myśl tej samej filozofii deklarował się nieustannie jako przyjaciel Polski – pognębionej i rozdartej przez trzy ościenne imperializmy. Dla niego rozbiory Polski były tragedią, dla której narody na Zachodzie próżno szukałyby porównania, odkąd sama idea narodu wyłoniła się ze średniowiecznego chrześcijaństwa. Nie istnieje drugi wypadek, by naród samodzielny i z poczuciem własnej wartości został nie obrabowany, lecz zamordowany, czy raczej rozczłonkowany żywcem.
Zniesmaczony prusactwem
Zauroczenie Polską autora Napoleona z Notting Hill wiązało się ściśle z otwartą antypatią do Niemiec, a zwłaszcza Prus. Obarczał je nie tylko odpowiedzialnością za rozpętanie pierwszej wojny światowej. Żywił nieodparty wstręt do pruskiej mentalności, do pruskiego militaryzmu z jego kultem siły i skuteczności. Dla Chestertona Niemiec‑Prusak stanowił uosobienie nowego barbarzyńcy burzącego dwa filary, na których opiera się cywilizacja: zasadę dotrzymywania umów i zasadę wzajemności.
Prusak – pisał w wydanym w roku 1915 zbiorze esejów zatytułowanym wymownie The Barbarism of Berlin – jest duchowym barbarzyńcą, ponieważ nie czuje się zobowiązany swoją własną przeszłością (…). Tłumaczy się, że w poniedziałek, przyrzekając respektować jakąś granicę, nie mógł przewidzieć, iż we wtorek zajdzie, jak to określa, „konieczność” naruszenia tej granicy (…). Prawdziwego dzikusa poznaje się po tym, że śmieje się, zadając ból, ale wyje, kiedy to jemu ktoś ból zadaje. Tę zadziwiającą dwoistość rozumowania widzimy w każdym uczynku i słowie pochodzącym z Berlina.
Chesterton był również zdania, że najgorsze tendencje brytyjskie zostały w istocie zapożyczone od Niemiec, że jednym z największych błędów brytyjskiej polityki zagranicznej było przyzwolenie na rozwój ekspansjonizmu pruskiego, że wpływ Prus fatalnie zaciążył na historii Wielkiej Brytanii.
Cały nasz dzisiejszy imperializm, to jedno wielkie głoszenie chwały Prus jako naszego wzoru i usprawiedliwienia – pisał w swojej Autobiografii. Tę niechęć do Prus autor Barbarzyństwa Berlina przeniósł po roku 1933 na III Rzeszę. Był jednym z pierwszych w Anglii, którzy przestrzegali przed niebezpieczeństwem niemieckiego nazizmu i jeszcze w roku 1933 – zaraz po dojściu Hitlera do władzy – przewidział, że nowa wojna zacznie się od ataku Niemiec na Polskę.
Anglik podobny Polakom
7 lipca 1927 roku – miesiąc po odwiedzeniu Polski – Chesterton wygłosił w londyńskim Essex Hall wykład zatytułowany Czym jest Polska? Odpowiadając na postawione w tytule pytanie, stwierdził, że Polska, wbrew temu, co zdają się sądzić Anglicy, nie jest bynajmniej jednym z nowych państw powersalskiej Europy (jak Czechosłowacja czy Jugosławia).
Polska – mówił pisarz – jest państwem, które było zawsze, i – da Bóg – będzie trwalsze niż niejedno, co nasze burzliwe czasy stworzyły. Z roku 1927 pochodzi również cytowany na wstępie pełen alegorycznych odniesień wiersz Poland. Efektem podróży pisarza do Polski stały się również szkice O Polsce i O nowych stolicach, które znalazły się w wydanym w roku 1928 zbiorze Ogólnie biorąc (Generally Speaking) oraz opublikowany na łamach „G.K.’s Weekly” artykuł The Enemy of Poland (Wróg Polski).
Chesterton, dopatrujący się szeregu podobieństw między Anglikami a Polakami, miał świadomość kompletnej ignorancji Anglików w sprawach Polski i jej historii. Anglicy w ogromnej większości tyle że słyszeli o Polsce, ale nic więcej – mówił podczas odczytu wygłoszonego w Kole Polsko-Angielskim w Londynie 26 maja 1930 roku.
Niewiedza ta – zdaniem pisarza – stanowiła jedną z głównych przyczyn antypolskich uprzedzeń i niechęci Anglików do Polski, umiejętnie wykorzystywanych przez jej zdeklarowanych wrogów (co ciekawe, z reguły niebędących Anglikami!), którzy Polski po prostu nienawidzili. Posiadając jakąś elementarną wiedzę o Polsce i Polakach, uchodzili oni bowiem za specjalistów od spraw polskich i urabiali angielską opinię publiczną w duchu antypolskim.
Krytyk antypolskiej propagandy
Chesterton, który poprzez swoje artykuły próbował zmienić ten niekorzystny dla Polski stan rzeczy, niejednokrotnie dopominał się o skuteczną propagandę polską w Anglii. We wspomnianym odczycie, przypominając biblijną opowieść o Judzie Machabeuszu, który, uzbrojony tylko w nóż, powalił słonia, angielski pisarz nawiązał do rozbiorów Polski i jej z górą stuletnich zmagań o odzyskanie niepodległości. Bezprzykładny w dziejach był upadek Polski, bezprzykładne zmartwychwstanie (…). Polskę przywaliły trzy wielkie słonie, trzy olbrzymie cesarstwa, a ona dźgała i dźgała, aż wszystkie trzy padły trupem, ona zaś powstała. Nie znam podobnego przypadku w historii.
Usiłował więc Chesterston pokazać Anglikom pierwiastki romantyczne i heroiczne w dziejach Polski, wskazywał też na konieczność przygotowania sugestywnego zarysu historii Polski – historii wielkiego cudu, który zdarzył się za naszych czasów w środku Europy. Sam zamierzał, marzył wręcz, aby napisać książkę o Polsce. Niestety, nie zdążył.
Wzór dla polskiej inteligencji
Myśl i postawa Chestertona wywarła ogromny wpływ na formę i treść katolicyzmu „młodych” polskiego obozu narodowego. Jego poglądy wielokrotnie analizowano na łamach narodowej prasy – przede wszystkim tygodników „Myśl Narodowa” oraz „Prosto z Mostu” – zamieszczano recenzje i omówienia jego książek oraz przedrukowywano jego artykuły i fragmenty prac poruszające kwestie społeczne, kulturalne czy polityczne. Pisali o nim między innymi Witold Jerzy Chwalewik, Adam Doboszyński, Stanisław Kozicki, Andrzej Mikułowski, Władysław Tarnawski, Wojciech Wasiutyński.
Ze starszego pokolenia działaczy i sympatyków ruchu narodowego – obok Stanisława Kozickiego czy Władysława Tarnawskiego, profesora filologii angielskiej na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie – Chestertona żarliwie służącego idei katolickiej wysoko cenił również związany z obozem narodowym dramaturg, pisarz i publicysta Adolf Nowaczyński. W szkicu poświęconym religijności Anglosasów zaliczył on autora książek o św. Franciszku z Asyżu i św. Tomaszu z Akwinu do prawdziwej zachodnioeuropejskiej arystokracji intelektualnej.
Niewątpliwie, współczesna literatura katolicka nie ma drugiego pisarza, który by równie wiele zdziałał dla katolicyzmu – pisano na łamach tygodnika „Prosto z Mostu” po śmierci pisarza. Nikt inny nie przysporzył Kościołowi tylu konwertytów i to nie tylko w Anglii. Jakiż olbrzymi wpływ wywarł Chesterton na zwrot ku czynnemu katolicyzmowi w młodym polskim nacjonalizmie!
Związany przed wojną z ONR i współpracujący z „Prosto z Mostu” poeta młodego pokolenia Jerzy Pietrkiewicz (1916-2007) zauważał na łamach wydawanego w Londynie tygodnika „Jestem Polakiem”: Był Chesterton katolikiem walczącym, tkwił w dniu powszednim jak apostoł, rozświetlał wszystkie zakamarki swego załganego, zakonspirowanego czasu, w którym błąkały się utopijne ateistyczne widma Wellsa i krążyły konstelacje sceptycznych paradoksów Shawa.
Romantyczna wyobraźnia i przyszłość Polski
Urokowi twórczości i myśli angielskiego pisarza nie oparł się również inny narodowy dziennikarz i publicysta Wojciech Wasiutyński, który po śmierci Chestertona konstatował na łamach „Prosto z Mostu”, iż niewątpliwie wywarł on większy wpływ na kulturę polską, niż na angielską – Polska jest krajem największej chyba w całym świecie, w młodszym przynajmniej pokoleniu, popularności Chestertona. Przyczynę tej popularności stanowił – zdaniem Wasiutyńskiego – nie tylko rzymski katolicyzm Chestertona; nie najważniejsze były również jego poglądy polityczne i społeczno-ekonomiczne, ani też sympatia do Polski.
Najistotniejsza – wedle polskiego publicysty – była romantyczna wyobraźnia Chestertona i jego fascynacja średniowieczem, swoisty mediewalizm, idealizacja średniowiecza i pokazanie tej epoki piękniejszą niż była w rzeczywistości.
Charakterystyczne, że zarówno Doboszyński, jak i Wasiutyński za najważniejszą i najsłynniejszą książkę Chestertona uważali Napoleona z Notting Hill, piękną opowieść o patriotyzmie – lokalnym patriotyzmie małej ojczyzny: dzielnicy, parafii i ulicy – którego uosobienie stanowi tytułowy bohater, Adam Wayne, broniący prawa do odrębności i niepodległości swojej dzielnicy Notting Hill zagrożonej przez imperialny rozmach wielkiego Londynu.
Młodzi polscy narodowcy mieli pełną świadomość niepowetowanej straty, jaką dla sprawy polskiej stanowiła przedwczesna śmierć angielskiego pisarza. Zabraknie nam pióra Chestertona – pisał Adam Doboszyński – gdy w wyniku obecnej wojny ważyć się będą nasze losy. Zabraknie jego pióra, ale myśl jego, o ileż lepiej znana dziś niż przed dwudziestu laty, dopomoże nam do zorganizowania społeczności prawdziwie katolickiej.
Najwierniejszy spośród polskich miłośników Chestertona żywił bowiem niezłomne przekonanie o rosnącym wpływie jego myśli wśród Polaków. Rezultatem miała być gruntowna przebudowa przyszłej Polski, zorganizowanie społeczeństwa prawdziwie katolickiego. Doboszyński zakładał nawet, że największym paradoksem twórczości autora Zarysu zdrowego rozsądku będzie, gdy za lat trzydzieści lub pięćdziesiąt, a może sto, Polacy zaczną uczyć Anglików kultu dla jednego z najgenialniejszych ich pisarzy.
Nadzieję na moralne odrodzenie świata w wyniku wojennej hekatomby i urządzenie go według zasad, które głosił Chesterton, wyrażał również wspomniany wcześniej poeta, Jerzy Pietrkiewicz. Pisał on: Chesterton to nie dziś, to jutro. To przeczucia, które będą się sprawdzać w łunach dogasającej wojny, jak proroctwa.
Wierzę Gilbercie Chestertonie – wyznawał Pietrkiewicz w wierszu dedykowanym największemu pisarzowi XX wieku („Do Chestertona – z głębin wojny oda”) – że wojna ogniem zdusi węże, bicz Boży splecie z krwawych żył, okręt Kolumba nie zatonie, a Napoleon z Notting Hill – zwycięży!
Krzysztof Kaczmarski
Tekst ukazał się w nr 20 dwumiesięcznika „Polonia Christiana”