7 marca 2012

Św. Arnulf, patron piwowarów, twierdził, że regularne spożywanie piwa sprzyja zdrowiu i chroni przed chorobami zakaźnymi. Wprawdzie dziś na etykietach wielu „złocistych napojów” znajduje się adnotacja o obecności „zdrowotnej” witaminy C, niemniej jej koszmarne oznakowanie jako „E300” nie wzbudza zaufania. Podobnie jak smak wielu piw produkowanych w wielkich browarach…

 

Na szczęście w sztuce browarniczej mamy też prawdziwe arcydzieła, których tworzeniem zajmują się nie specjaliści od „technologii i marketingu”, a mnisi. Piwa te nabierają odpowiedniej treści (bez „ulepszaczy” i „przyspieszaczy”!) w zaciszu klasztorów trapistów i, podobnie jak cisza, mogą mieć zbawienny wpływ na nasze zdrowie.

Wesprzyj nas już teraz!

Zakon trapistów, którego mnisi posiedli rzadką sztukę tworzenia piwnych znakomitości, powstał w wyniku próby powrotu do pierwotnej reguły cystersów. Nazwa pochodzi od La Trappe, cysterskiego opactwa położonego w Normandii. Reformę zainicjował Armand Jean le Bouthillier de Rancé, który w 1664 roku został opatem w La Trappe. Swym zakonnym braciom narzucił bardzo surową regułę, której najważniejszymi punktami są do dziś: izolacja od świata, modlitwa, posty, praca fizyczna oraz stałe milczenie. To właśnie dlatego piwa trapistów promowane są jako „smak ciszy”…

 

W produkcji chmielowego trunku trapiści wykorzystują ciemny słód i stosują metodę górnej fermentacji. Wszystkie ich piwa są tzw. piwami żywymi, posiadającymi naturalny osad żywych drożdży, dzięki którym trwałość napojów sięga przeciętnie kilku lat.

 

Upić się tym piwem byłoby grzechem podwójnym – oprócz szkodzenia własnemu zdrowiu, dokonalibyśmy też zbrodni na tym wspaniałym trunku. Pijąc je, trzeba przede wszystkim rozkoszować się „smakiem ciszy” – głębokim, lekko słodkawym, drożdżowym. Należy się nimi delektować z umiarem, ponieważ zawartość alkoholu oscyluje pomiędzy 6 a 11 procent.

 

By piwo mogło posiadać charakterystyczne logo „Authentic Trappist Product”, musi spełnić trzy kryteria. Po pierwsze piwo musi być warzone w klasztorze albo pod ścisłą kontrolą mnichów. Po drugie: browar, metoda warzenia, sposób sprzedaży muszą być określone przez wspólnotę klasztorną.

 

Po trzecie, pieniądze ze sprzedaży piwa mogą być przeznaczone tylko na utrzymanie poszczególnych domów zakonnych lub na cele dobroczynne.

 

Zaledwie siedem klasztornych browarów spełnia te kryteria – sześć w Belgii i jeden w Holandii. Takie marki jak Chimay, Orval (z jednym gatunkiem piwa, ale za to zwanym „Królową Trapistów”, wytwarzanym z wody 1000-letniego źródła „fontaine Mathilde”, które bije w pobliżu klasztoru), Westmalle, Westvleteren, Rochefort, Achel czy holenderski Koningshoeven produkują piwa, które należą do najlepszych na świecie.

 

A jest to efekt tego, że trapiści ściśle trzymają się reguł i tradycji warzenia piwa. „Tendencje modernistyczne” nie są tu mile widziane. Z korzyścią dla treści, smaku i mocy wspaniałych napojów. I tak trzymać! Nie tylko w bro­warnictwie…

 

Bogusław Bajor

 

Tekst ukazał się w nr. 2 dwumiesięcznika „Polonia Christiana”.

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 191 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram