Fragment ludzkiego serca w agonii i pięć grudek krwi – jak pięć ran Pana Jezusa. Najstarszy z cudów eucharystycznych, w kościele św. Franciszka w Lanciano, pomaga w lepszym zrozumieniu prawdy o boskiej i ludzkiej naturze Chrystusa, o Jego realnej obecności w Najświętszym Sakramencie.
Choć nie był to pierwszy z cudów eucharystycznych, które widziałam, zrobił na mnie ogromne wrażenie. Umieszczony w srebrnej monstrancji fragment ludzkiego serca i pięć grudek krwi, które trzynaście wieków temu pojawiły się na ołtarzu podczas konsekracji, poruszały, ożywiały i uspokajały.
Wesprzyj nas już teraz!
Można powiedzieć, że jest to cud mało estetyczny, krwawy, na wskroś przesiąknięty fizycznością. Przemawia przecież „kawałkami ludzkiego mięsa”. Bóg – skądinąd bardzo delikatny – tu wydaje się nie przejmować, że ktoś może poczuć obrzydzenie. Dba raczej o to, byśmy mieli dostatecznie dużo dowodów na poparcie naszej wiary.
Na wyciągnięcie ręki
O momencie, w którym doszło do cudu, przekazy mówią niewiele. Wiemy, że był to 700 rok, Msza święta sprawowana przez księdza z zakonu bazylianów, wątpiącego w realną obecność Chrystusa w Eucharystii. Co ciekawe, do zdarzenia doszło w czasie, gdy Kościół jeszcze nie zdefiniował dogmatycznie rzeczywistej obecności Chrystusa w Eucharystii (tzw. transsubstancjacji). Dogmat ten został ogłoszony podczas Soboru Laterańskiego IV w 1215 roku. W czasie, gdy kapłan dokonywał konsekracji, hostia przemieniła się w ciało, a wino w krew, która potem podzieliła się na 5 nierównych części.
Gdy podeszłam do Relikwii, które znajdują się nad ołtarzem głównym w srebrnym, wysokim na ponad pół metra, relikwiarzu – zamarłam. Ciało Chrystusa, wiszące na krzyżu i przebite włócznią oraz Krew Chrystusa – za nas wylana, byśmy mogli żyć wiecznie w Niebie, te same, które przyjmujemy w Komunii Świętej – tu stały się niezwykle wyraziste. Można do nich podejść niemal na wyciągnięcie ręki i dokładnie przyjrzeć się poszarpanemu i wyschniętemu fragmentowi ludzkiej tkanki i pięciu zbrązowiałym bryłom Krwi.
Zobacz! Dotknij! Uwierz!
Fragment mięśnia poprzecznego wygląda jakby został wykrojony z żywego ludzkiego serca. Najnowsze badania zostały przeprowadzone przez prof. Odoardo Linoli, specjalistę z zakresu histopatologii. Przeprowadzono je w laboratorium szpitala Riuniti w Arezzo w 1970 oraz w 1981 roku. Potwierdziły one metodą naukową to, co mówiły przekazy: prawdziwość cudu.
Naukowcy odrzucili wszelką możliwość oszustwa dokonanego w przeszłości. Grupa krwi – AB – jest ta sama, jak na Całunie Turyńskim, Chuście z Oviedo, jak również i w Sokółce. Skład krwi także odpowiada świeżej krwi ludzkiej, a gdy jej grudki zostaną zamoczone w wodzie, skrzepła krew na nowo staje się płynna. Badania wykazały również, że fragment mięśnia sercowego pochodzi od osoby żyjącej. Co więcej, w opinii profesora Linoliego tylko wysoce wprawna w sekcjach anatomicznych ręka byłaby w stanie wykonać tak doskonałe, styczne cięcie – „zaokrąglone, grubsze na zewnętrznych obrzeżach i stopniowo cieńsze aż do pustki z obszarze centralnym”.
Pierwszej sekcji zwłok dokonano dopiero po 1300 roku, czyli około pięciu wieków po cudownym wydarzeniu w Lanciano. Prof. Linoli podkreślił, że gdyby krew pochodziła od osoby zmarłej, uległaby szybkiemu procesowi zepsucia i rozkładu. Niewytłumaczalne jest to, w jaki sposób relikwie – biorąc pod uwagę sposób przechowywania, gdyż są one narażone na niszczące działania powietrza – przetrwały tyle wieków.
Namacalny dowód
Cud, bez cienia wątpliwości, wskazuje na ludzką naturę Chrystusa. Tajemnica, którą trudno zrozumieć, że Jezus w Swoim człowieczeństwie i w Swoim Bóstwie jest obecny w każdej Eucharystii, podczas każdej Mszy Świętej, sprawowanej w każdym miejscu świata, jest tu na wyciągnięcie ręki. Wrażenie robi także Boża wrażliwość i troska, by podarować nam tak namacalny dowód.
W przeszłości w związku z cudem miało miejsce kilka niezwykłych wydarzeń. Kilkakrotnie odnotowano, że ciężar bryłek nijak się ma do zasad naturalnych. Jedna bryłka ważyła tyle, co wszystkie razem, a ciężar dwóch był równy ciężarowi trzech. Natomiast waga najmniejszej równała się wadze największej. W lutym 1574 roku prałat Rodrigues w asyście wiarygodnych świadków potwierdził, że ciężar pięciu bryłek równał się wadze każdej poszczególnej bryłki. W kolejnych próbach to niezwykłe zjawisko już się nie powtórzyło. Kościół badał cud z Lanciano wielokrotnie m.in. w latach 1574, 1637, 1770 i 1886.
***
Kościół pw. św. Franciszka z Asyżu znajduje się w centrum miasta. Rocznie odwiedza go ok. 500 tys. pielgrzymów. Mimo tego na co dzień wewnątrz świątyni panuje głęboki spokój. W półmroku kilka osób modli się w ciszy. Jest zupełnie zwyczajnie, jakby cud, który się tu kiedyś wydarzył, był czymś naturalnym. Jak naturalnym jest to, że my także tak jak On zmartwychwstaniemy.
Dorota Niedźwiecka