Zarówno środowiska feministyczne, jak i pewna część polskich obrońców życia, kategoryczne odrzuca i ostro krytykuje zapisaną w projekcie obywatelskiej inicjatywy ustawodawczej „Stop Aborcji” zasadę karalności kobiet mordujących swoje dzieci. Nie zwracają jednak uwagi, że wyłączenie z ponoszenia konsekwencji ze względu na płeć jest tym, czego – przynajmniej lewicowcy – chcą unikać: wszak to jawna dyskryminacja!
Obecna forma państwa polskiego, czyli republika demokratyczna, wszystkich obywateli traktuje – przynajmniej w teorii – równo. Takie same prawa i obowiązki mają mieć więc wszyscy, niezależnie od pochodzenia, wykonywanego zawodu i – a jakże! – płci. Wszyscy posiadający polski paszport mogą głosować i wybierać władze państwa. Wszyscy, w myśl tych samych kodeksów karnych, odpowiadają również za wykroczenia i przestępstwa.
Wesprzyj nas już teraz!
Gdyby ktoś zaproponował niższe mandaty dla źle parkujących kobiet, środowiska feministyczne krzyczałyby w niebogłosy, że mamy do czynienia z mizoginią i stereotypowym traktowaniem pań za kierownicą. Gdy jednak idzie o sztandarowy projekt ideologiczny lewicy, jakim jest aborcja, postępowcy bronią „automatycznej bezkarności” kobiet.
Obecnie w polskim prawie niedozwolone jest dokonywanie aborcji, z wyjątkiem sytuacji zaistnienia jednej z trzech haniebnych „przesłanek”. Konsekwencje karne złamania prawa ponosi każdy, z wyjątkiem kobiety. Do 3 lat więzienia grozi więc mężczyźnie namawiającemu do dzieciobójstwa oraz pełniącemu rolę rzeźnika lekarzowi, który aborcję przeprowadza.
Dzisiaj wyzuta z wrażliwości feministka może niezgodnie z prawem zamordować swoje dziecko za granicą lub w podziemiu aborcyjnym i swobodnie się z tym obnosić. Może z upiorną dumą chwalić się w mediach krwawymi dokonaniami. Nie zostanie za to ukarana nawet w sposób symboliczny. Dlaczego? Tylko dlatego, że jest kobietą!
Istniejąca w prawie „automatyczna bezkarność” kobiet dokonujących aborcji de facto im uwłacza. Stawia kobiety w roli bezrozumnych istot, które nie mogą ponosić odpowiedzialności za swoje czyny, niczym nieletni, czy wręcz zwierzęta, które „wchodzą w szkodę”. A przecież – jak przekonują nas feministki – kobieta ma być pod każdym względem równa mężczyźnie.
Ci spośród obrońców życia, którzy popierają „automatyczną bezkarność” aborcjonistek, zdają się popierać prawne upokorzenie kobiety. A przecież w inicjatywie „Stop Aborcji” nie chodzi o zapełnienie zakładów karnych przedstawicielkami płci pięknej – chodzi w nim o pełną ochronę życia! To cel naczelny, zasadniczy i jedyny!
Prawno-karne konsekwencje zbrodniczych czynów są jedynie zabezpieczeniem przed sytuacją, w której zideologizowana aktywistka lewicy zamordowałaby z premedytacją niewinną i bezbronną istotę. Sąd – w myśl proponowanych rozwiązań ustawowych – mógłby odstępować od wykonania kary wobec kobiety, która zmuszona jakimiś trudnymi okolicznościami życiowymi zdecydowałaby się na taki fatalny krok.
Niekaralność nie może być automatyczna i zapewniona komuś tylko z powodu płci. To jawne naruszenie zasad rządzących państwem polskim, w którym każdy obywatel ma być równy wobec prawa.
Niestety, jak uczy nas historia ludzkości, również przedstawicielki „słabej płci” potrafią być pozbawione skrupułów i mordować z zimną krwią. Należy je wówczas karać, tak samo jak zarabiających miliony na dzieciobójczym procederze aborcjonistów i przedstawicieli aborcyjnego lobby oraz zdegenerowanych mężczyzn nakłaniających, namawiających a nawet przymuszających do zamordowania niewinnego i bezbronnego dziecka.
Michał Wałach