Zrównanie przez Bundestag małżeństwa z układami jednopłciowymi wprawiło „tęczową” międzynarodówkę w iście triumfalny nastrój. Jednak powody do zadowolenia mają również brodaci bojownicy spod znaku półksiężyca. Oto bowiem smakowity kąsek, jaki stanowią ziemie położone nad Renem, sam postanowił się przyprawić, wskoczyć do garnka i podkręcić gaz.
Ansbach, Berlin, Wurzburg, Essen, Monachium – to tylko kilka miast, które w ostatnim czasie padły ofiarą terrorystycznych zamachów o zróżnicowanym przebiegu i liczbie ofiar. Wszystkie z nich znajdują się w Niemczech, kraju, który – zamiast na poważnie rozprawić się z grożącym mu ze strony islamskich morderców śmiertelnym niebezpieczeństwem – postanowił ostatecznie zadrwić z małżeństwa i rodziny.
Wesprzyj nas już teraz!
Niemiecka uległość wobec homolobby trawi ten kraj od wielu lat. Już od 2001 roku układy jednopłciowe mogą zarejestrować swój związek. Homozwiązki jeszcze przed piątkowym głosowaniem miały szereg przywilejów dotyczących m.in. spraw spadkowych i wspólnego rozliczania podatków. Promocja „tęczowego” światopoglądu idzie w niemieckich szkołach pełną parą, a ideologia gender za chwilę stanie się w nich jedynie słuszną i obowiązującą.
Czy wychowane w duchu „tolerancji i postępu” młode pokolenie Niemców będzie mogło zdecydowanie przeciwstawić się islamskim najeźdźcom? Oczywiście, że nie! Trudno spodziewać się przecież, aby „tęczowo” upośledzone społeczeństwo niemieckie, w którym układ jednopłciowy obdarowany prawem do adopcji został zrównany z rodziną wychowującą swe potomstwo, było w stanie powstrzymać rosnące zastępy karnych bojowników, których ostatnie słowa brzmią zazwyczaj „allachu akbar?”.
Wynik tego starcia jest nietrudny do przewidzenia.
Bardzo jednak prawdopodobne, że do takiego starcia wcale nie będzie musiało dojść. Powiększająca się bowiem szybko społeczność muzułmańska w Niemczech może już wkrótce stać się większością – nie tylko poprzez napływ imigrantów, ale również przez wysoką dzietność wyznawców Mahometa od Hamburga po Monachium. Wówczas to – przy pomocy narzędzi demokratycznych, bez sięgania po siłę zbrojną „Małżeństwo dla wszystkich” zostanie zastąpione nowym prawem – szariatem dla wszystkich.
Łukasz Karpiel