Wolna od pracy niedziela to nie kwestia ekonomiczna. Nie jest to także zagadnienie z dziedziny polityki społecznej. To sprawa zachowywania III przykazania Bożego. Przypomina nam o tym… Święta Boża Rodzicielka! Wprost mówi o tym bowiem w orędziu z La Salette.
Nie wiadomo, czy wynika to z braku przekonania, czy też zbyt silnego przyswojenia sobie reguł „tego świata”, ale nie trudno dostrzec, iż katolicy mają poważną trudność z powoływaniem się w różnorakich dyskusjach i debatach na swoją wiarę. Idzie tu o próby uzasadniania za wszelką cenę swoich opinii przy pomocy argumentów, czy to ocierających się o naukowość, czy też sięgających do ogólnoludzkich doświadczeń i emocji. Nie inaczej jest w przypadku toczącej się na naszych oczach debaty o „wolnych niedzielach”.
Wesprzyj nas już teraz!
Autorzy projektu wprowadzającego zakaz handlu w niedzielę uzasadniają jego znaczenie i doniosłość głównie względami rodzinnymi. To dobrze – można być wszak pewnym, że wychowanie niejednego dziecka zyska na obecności rodziców dotychczas zmuszanych do niedzielnego świadczenia pracy. Jednak czy katolikowi wolno pozostać na tym poziomie argumentacji? Czy rzeczywiście chodzi tylko o rodzinę i czas wolny?
Przypomnijmy sobie słowa wypowiedziane przez Matkę Bożą w La Salette 19 września 1846 roku, w sobotę, w dzień poprzedzający Święto Siedmiu Boleści Maryi:
Dałam wam sześć dni do pracy, siódmy zastrzegłam sobie, i nie chcą mi go przyznać. To właśnie czyni ramię Mego Syna tak ciężkim.
To co powiedziała Maryja w sposób oczywisty stanowi upomnienie się o przestrzeganie III przykazania Bożego – Pamiętaj, abyś dzień święty święcił!
Zwróćmy uwagę – w przytoczonym fragmencie orędzia z La Salette nie znajdziemy żadnej dodatkowej klauzuli. Słowa Matki Bożej nie dotyczą tylko dwóch niedziel w miesiącu, nie zawierają też innych kazuistycznych wygibasów! Trzeba zatem, aby w dniach poprzedzających kolejne posiedzenia komisji sejmowych, na których procedowany będzie projekt umownie nazwany „Wolne niedziele” raz jeszcze przypomnieć, że obowiązek „świętowania Dnia Pańskiego” nie stanowi jakiejś prośby, czy „delikatnej sugestii”. Stanowi Boży nakaz, którego nieprzestrzeganie naraża rodzaj ludzki na gniew Stwórcy!
Podobnie jest także w przypadku ochrony życia nienarodzonych. Tu też można mnożyć liczne prawne, społeczne, medyczne i dotyczące innych dziedzin argumenty pro-life, lecz nade wszystko trzeba pamiętać, iż wprowadzenie zakazu aborcji, a więc zakazu zabijania dzieci, jest realizacją woli naszego Stwórcy! Niektórzy katolicy zdają się zapominać, że istnieje przykazanie brzmiące właśnie „Nie zabijaj!”.
Nie bójmy się zatem w dyskusjach powoływać się na ten argument nie bacząc na to, że w opinii „głów pychą nadętych” zostaniemy określeni mianem „fanatyków” czy „dewotów”. Pamiętajmy o słowach naszego Pana Jezusa Chrystusa zanotowanych przez świętego Marka:
„Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swojej szkodę poniósł?”
Oby pamiętali o tym także polscy politycy, bo przecież słowa te dotyczą także i ich. Na Sądzie ostatecznym będą oni bowiem sądzeni z wierności. Ale Bożym przykazaniom, a nie zaleceniom partyjnej wierchuszki…
Łukasz Karpiel