„Klub mafijny z Sankt Gallen” to określenie brzmiące tajemniczo. A także, jak powiedział jeden z jego członków, prestiżowo. Istotne jest jednak nie nazewnictwo, lecz rola odgrywana przez tę grupę we współczesnym Kościele. Liberalny kierunek, w którym podąża wielu hierarchów, to w znacznej mierze zasługa tej nieformalnej organizacji.
W sferze publicznej sformułowanie „mafia” czy „klub mafijny” wobec grupy kościelnych hierarchów pojawiło się w mediach w roku 2015, gdy grupę określił tym mianem kardynał Gotfried Daneels. Podczas prezentacji swej książkowej biografii użyl właśnie takiego, „żartobliwego” określenia. Tymczasem to właśnie ten kardynał towarzyszył papieżowi Franciszkowi podczas pierwszego spotkania z wiernymi po wyborze – na loggi Bazyliki Świętego Piotra.
Wesprzyj nas już teraz!
Pierwszy raz członkowie grupy spotkali się w 1996 roku, a ostatni w 2006 roku. Gospodarzem był belgijski liberalny biskup Sankt Gallen Ivo Fürer. Z kolei w 2015 roku niemiecki watykanista Paul Badde stwierdził, że dysponuje wiarygodnymi informacjami, jakoby 3 dni po pogrzebie Jana Pawła II, w kwietniu 2005 roku spotkali się kardynałowie: Włoch Carlo Maria Martini, Niemcy Karl Lehmann i Walter Kasper i Brytyjczyk Murphy O’Connor. Do spotkania doszło jakoby w willi Nazaret w Rzymie w domu kardynała Silvestriniego. Ostatnie spotkanie odbyło się zaś w 2006 roku – przynajmniej oficjalnie.
Reaktywacja?
Część komentatorów twierdzi, że w 2013 roku, doszło do reaktywacji „mafii”, choć już w nieco innym składzie. Mówił o tym chociażby Austen Ivereigh, entuzjastyczny biograf Franciszka i były asystent kardynała Cormaca Murphy-O’Connora. Trudno niekiedy zweryfikować tego typu informacje. Zwłaszcza że kardynałowie zaprzeczają niektórym doniesieniom mediów. Istnieją jednak pewne poszlaki, wskazujące na istotny wpływ owego klubu na życie Kościoła.
Zdaniem niemieckiego dziennikarza Müllera-Meiningena, do celów grupy z Sankt Gallen należy wdrożenie w życie procesu decentralizacji Kościoła.
Czyż do tego właśnie nie doszło – nie tylko na synodzie ds. rodziny, ale i w posynodalnym Kościele? Wiele na to wskazuje – choćby chaos wokół interpretacji Amoris Laetitia. Na przykład Episkopat niemiecki dopuścił niektórych rozwiedzionych w nowych związkach do Komunii, a polski nie. W efekcie część Kościoła dryfuje niebezpiecznie w stronę mentalności protestanckiej. Jaki jest w tym udział grupy z Sankt Gallen: liberalnej i przeciwnej konserwatywnemu Benedyktowi XVI ?
Cele mafii z Saint Gallen najlepiej chyba przedstawił kardynał Godfried Danneels: uczynienie Kościoła bardziej nowoczesnym. Unowocześnienie oznacza liberalizację. Ta zaś, jak zauważają komentatorzy, dokonała się już w znacznym stopniu. Pete Baklinski (Life Site News 01.03.2017) zwraca uwagę, że obecnie przedstawiciele Watykanu chwalą heretyka Marcina Lutra, a krytykują tradycjonalistów i kultywujące łacińską Tradycję zakony. Jego zdaniem współcześnie najwyżsi hierarchowie nawołują do troski o środowisko i reorganizację systemu ekonomicznego, zamiast koncentrować się na wierze. Głoszący błędne poglądy biskupi podnoszeni są zaś do rangi kardynałów. Władze ograniczają też wpływy konserwatywnych duchownych. Oto owo „unowocześnienie”.
Kardynał Martini – pogromca „zacofania” Kościoła
Przyjrzyjmy się bliżej sylwetkom wybranych członków mafii z Sankt Gallen. Są to niewątpliwie hierarchowie kontrowersyjni – delikatnie mówiąc. Jeden z nich, kardynał Martini w wywiadzie z „Corriere della Sera” w 2012 stwierdził, że Kościół jest zacofany o 200 lat. Krytykował ponadto pompę w rytach i ubiorze liturgicznym. Wezwał także do zgody na przyjmowanie Sakramentów przez rozwiedzionych w nowych związkach. Kardynał Martini nakłaniał również do kolegialności w rządzeniu Kościołem. Wykazywał sceptycyzm wobec Mszy w starym rycie. Podkreślał ponadto dwuznacznie, że nie można… uznawać „Boga za katolickiego Boga”. Jego zdaniem Stwórca znajduje się bowiem „ponad wszystkimi tworzonymi przez nas barierami i granicami” (Night Conversations with Cardinal Martini). Kardynał do swej śmierci pełnił funkcję nieformalnego lidera katoliberałów.
Kardynał Martini a Franciszek
Niektórzy dostrzegają pokrewieństwo w poglądach kardynała Martiniego i papieża Franciszka, a nawet podobieństwo poszczególnych ich wypowiedzi. – Wiem, że żyją pary homoseksualne, ludzie szanowani i dbający o dobro wspólne. Nigdy mnie nie proszono ani nigdy bym ich osądzał. Nigdy też bym się na to nie zdecydował – powiedział purpurat (Night Conversations with Cardinal Martini: The Relevance of the Church, s. 98). Dość podobne słowa padły kiedyś z ust Franciszka – – Jeśli ktoś jest gejem i szuka Boga i ma dobrą wolę, to kimże jestem, by go sądzić – powiedział papież w samolocie z Rzymu z Rio de Janeiro.
Do potwierdzenia tezy o duchowym pokrewieństwie obu hierarchów skłaniają również ciepłe słowa z ust Franciszka pod adresem kardynała Martiniego. Papież w rocznicę śmierci duchownego określił go mianem „ojca Kościoła”. Nazwał go również „postacią prorocką” oraz człowiekiem „rozeznania i pokoju”.
Kardynał Kasper i sakramenty dla cudzołożników
Po śmierci kardynała Martiniego pałeczkę przywódcy frakcji katoliberałów (lub jednego z nich) przejął kardynał Walter Kasper – wieloletni polemista Benedykta XVI. Ten sam, który na nadzwyczajnym synodzie o rodzinie w 2014 roku mówił o możliwości dopuszczenia rozwiedzionych w nowych związkach do Komunii Świętej – po odpowiednim procesie pokuty. Z kolei we wrześniu 2016 roku duchowny ten uznał Franciszkową adhortację Amoris Laetitia za „zmianę paradygmatu w nauczaniu Kościoła”. Nic w tym dziwnego. Wszak jej liberalna interpretacja to spełnienie marzeń niemieckiego purpurata.
Papież Franciszek pochwalił kardynała Waltera Kaspera już podczas swojego pierwszego przemówienia na modlitwie Anioł Pański. – W ciągu ostatnich kilku dni czytałem książkę kardynała, kardynała Kaspera, mądrego teologa, dobrego teologa, na temat miłosierdzia. Ta książka dała mi wiele dobrego. Kardynał Kasper powiedział, że uczucie miłosierdzia, że to słowo zmienia wszystko. Odrobina miłosierdzia sprawia, że świat staje się mniej chłodny i bardziej sprawiedliwy – powiedział wówczas Ojciec Święty.
Kardynał Godfried Danneels
Wspomniany już członek grupy, kardynał Godfried Danneels został posądzony o ukrywanie nadużyć seksualnych. Nie krył też swoich sprzecznych z nauką Kościoła poglądów. W 1990 roku radził belgijskiemu królowi podpisanie ustawy o aborcji i homomałżeństwach. Ponadto odmówił wycofania uznawanych za pornograficzne materiałów z katolickich szkół. Co więcej, według jego biografów, kardynał w 2003 roku chwalił ówczesnego belgijskiego premiera Guya Verhofstadta za liberalizację prawa o związkach jednopłciowych. Choć nie uznawał za uzasadnione określenia ich mianem małżeństw, to cieszył się, że ustawa promuje stabilność związków.
Należy jednak podkreślić, że sam polityk stwierdził, że nie pamięta tego listu. Mimo to podkreślił, że nigdy nie miał problemów z kardynałem. Nie wystawia to purpuratowi świadectwa obrońcy ortodoksji. Wszak, jak przypomina Edward Pentin, za rządów Guya Verhofstadta w Belgii zalegalizowano nie tylko homomałżeństwa, lecz również eutanazję, in vitro i eksperymenty na embrionach.
To właśnie kardynał Godfried Danneels dostąpił – jako jeden z nielicznych – zaszczytu pojawienia się na papieskim balkonie – tuż po wyborze Franciszka. Został też zaproszony na synod biskupów poświęcony rodzinie w 2015 roku. Jest to zdumiewające, biorąc pod uwagę jego poglądy. Tymczasem to właśnie on, podobnie jak inni członkowie „mafii z Sankt Gallen” stoją zapewne w znacznym stopniu za dokonującym się w Kościele skrętem w lewo.
Marcin Jendrzejczak