Watykan i Pekin do końca września podpiszą porozumienie o współpracy w sprawach kościelnych – podał 14 września Wall Street Journal. Rozwiązanie to wzbudza kontrowersje nie tylko pewnych środowisk w Chinach, lecz również w sferach katolickich. Komentatorzy zauważają bowiem, że Watykan godzi się na zbyt daleko idące ustępstwa. Co więcej, historia pokazuje, że chińscy komuniści nie szanują zawieranych umów.
Jeśli dojdzie do podpisania porozumienia, Watykan uzna siedmiu biskupów mianowanych przez chińskie władze. Ponadto Chiny uzyskają prawo mianowania biskupów katolickich w swym kraju. Niejako „na osłodę” papieżowi pozostanie prawo veta i formalne uznanie go za „głowę Kościoła w Chinach”.
Wesprzyj nas już teraz!
Jednak portal One Peter Five przestrzega, by z papieskim vetem nie wiązać zbytnich nadziei. Cytuje tu chińskiego urzędnika podkreślającego, że niemożliwe jest przedstawianie w nieskończoność list kandydatów w razie ciągłych sprzeciwów Rzymu. W pewnym momencie, jego zdaniem, niezbędne okaże się mianowanie biskupa na własną rękę przez Pekin, nawet gdyby kłóciło się to z doktryną Kościoła. „Oznacza to, że koniec końców komunistyczne władze, a nie papież Franciszek, podejmą decyzję o tym, kto zostanie głową Kościoła katolickiego w Chinach” – zauważa Steven W. Mosher na łamach onepeterfive.com [15.09]. W tym kontekście warto pamiętać, że zgodnie z Soborem Watykańskim I papież sprawuje w Kościele pełnię władzy jurysdykcyjnej.
Na porozumieniu straci też przynajmniej dwóch biskupów wiernych Rzymowi. Jak zauważa Steven W. Mosher, jednemu z nich, Zhuang Jianjianowi nakazano przejście na emeryturę. Ponadto biskup Guo Xijin z Kościoła podziemnego zostanie zdegradowany do roli biskupa pomocniczego. Nie wiadomo, co stanie się z pozostałymi około 40. hierarchami z Kościoła podziemnego. Niewykluczone, że zostaną oni zaakceptowani przez chińskie władze.
Chiny skorzystają?
O ile porozumienie wydaje się niekorzystne z punktu widzenia Watykanu, o tyle korzyści po chińskiej stronie mogą okazać się znaczące. Zawarcie porozumienia, jak zauważa portal, oznaczałoby znaczny zysk dla Chin z punktu widzenia reputacji kraju – nadwątlonej konfliktem ze Stanami Zjednoczonymi.
Ukłon Stolicy Apostolskiej wobec Chin oznaczałby również policzek wymierzony Tajwanowi. Obecnie bowiem Watykan, to jedyne państwo europejskie (i jedno z kilkunastu na świecie) utrzymujące relacje dyplomatyczne z niekomunistyczną częścią Chin. Tymczasem zgodnie z międzynarodowymi zasadami zasadniczo uznawanie Tajwanu wiąże się z nieuznawaniem Chin – i odwrotnie.
Termin wciąż niepewny
Wobec planów zawarcia porozumienia warto jednak zachować rezerwę. Wszak media już niejednokrotnie informowały o planach jego zawarcia. Zazwyczaj powoływały się przy tym na anonimowe, choć dobrze poinformowane źródła. „Jak mówi mi jeden z braci, te przewidywania przypominają prognozy Świadków Jehowy dotyczące końca świata. Cytując Ewangelię, można powiedzieć, że nikt nie zna dnia ani godziny” – żartuje Bernardo Cervellera na portalu asianews.it [15.09].
Jednak żarty na bok. Wiele wskazuje na to, że prędzej czy później do podpisania umowy dojdzie oraz że nie okaże się ona dla Kościoła korzystna. Sytuacja katolików w Chinach z pewnością nie jest do pozazdroszczenia. Według rankingu organizacji Open Doors, Państwo Środka znajduje się bowiem na 43 miejscu wśród największych prześladowców chrześcijan. Szczególne represje spotykają wyznawców Chrystusa nawróconych z buddyzmu i islamu. Prześladowania ich mają często charakter oddolny – gdyż przejście na chrześcijaństwo traktowane jest jak zdrada wspólnoty.
Prześladowania chrześcijan
Jednak chrześcijanie przeszkadzają również chińskim władzom i one również dopuszczają się dyskryminacji niekoncesjonowanych chrześcijan. Oddajmy głos Open Doors: „prześladowania pochodzą również od organów władz komunistycznych odpowiedzialnych za systemowe ograniczanie swobód obywatelskich; i to nie tylko w wymienionych wyżej prowincjach. Starając się zachować władzę i panować nad społeczeństwem, rząd zabezpiecza się również przed chrześcijanami, tym bardziej że stanowią oni w tej chwili największą i wciąż nie w pełni kontrolowaną przez państwo siłę społeczną w tym kraju”. [opendoors.pl]
Czy ugoda doprowadzi do nagłej zmiany? Jest to co najmniej wątpliwe. Jak bowiem zauważa portal Asia News, instytucje takie jak Zjednoczony Front, Ministerstwo Spraw Religijnych i Stowarzyszenie Patriotyczne starają się zademonstrować swą siłę, niszcząc kościoły i krzyże oraz zajmując kościelne ziemie. Dążą ponadto do sinizacji (schińszczenia) religii. Czy zatem podpisanie umowy sprawi, że nagle zaczną one postępować fair wobec katolików?
Katolicka krytyka
Z kolei Steven W. Mosher twierdzi na Onepeterfive.com, że wiara w dotrzymanie przez Chińczyków porozumienia jest naiwna. Dowodzą tego losy Traktatu o Nieproliferacji Broni Atomowej, porozumienia z Wielką Brytanią na temat Hongkongu i porozumienia ze Światową Organizacją Handlu. Taki sam los może spotkać również umowę chińsko-watykańską. Co więcej, jak przekonuje publicysta, obecny przewodniczący chińskiej Partii Komunistycznej Xi Jinping dąży do czegoś w rodzaju nowej rewolucji kulturowej – również wrogiej wszystkim religiom.
Próby zbliżenia Watykanu z Chinami przypominają do złudzenia Ostpolitik, politykę wschodnią prowadzoną przez Pawła VI. W jednym i drugim przypadku władze Kościoła zdawały się ulec pokusie zbliżenia z komunistami.
Brazylijski działacz katolicki Plinio Correa de Oliveira przyjął wówczas postawę, przypominającą dzisiejszą postawę kardynała Josepha Zena. Postawę wierności i jednoczesnego oporu. Podkreślał bowiem, że totalitarny charakter komunizmu, jego walka z rodziną i własnością prywatną wykluczają możliwość znalezienia modus vivendi z Kościołem.
Jak pisał w manifeście TFP wobec watykańskiej Ostpolitik „zaprzestać walki – pisze językiem zarówno pełnym szacunku, jak i stanowczym – nie możemy. A nie możemy jej zaprzestać z powodu obowiązków naszego katolickiego sumienia. Wszak skoro obowiązkiem każdego katolika jest krzewienie dobra i zwalczanie zła, sumienie nakłada na nas odpowiedzialność za propagowanie tradycyjnej doktryny Kościoła i zwalczanie doktryny komunistycznej […]. Więzów posłuszeństwa Następcy Świętego Piotra nigdy nie zerwiemy, więzy te do głębi duszy umiłowaliśmy, więzom tym oddajemy całą naszą miłość, więzy te całujemy w tej samej chwili, gdy przygnieceni smutkiem potwierdzamy nasze stanowisko. I na kolanach, ze czcią spoglądając na osobę Jego Świątobliwości Papieża Pawła VI, wyrażamy mu całą naszą wierność. W tym synowskim wystąpieniu mówimy do Pasterza Pasterzy: Twoje są nasze dusze, Twoje jest nasze życie. Rozkazuj nam według Twej woli. Ale nie wymagaj od nas bezczynności w obliczu atakującego nas czerwonego wilka. Temu nasze sumienie się sprzeciwi”.
Te same słowa pozostają aktualne w kontekście zbliżenia z chińskim smokiem.
Marcin Jendrzejczak