Od antykomunistycznych ulotek do przygotowań walki zbrojnej – taką drogę przeszło dwóch mieszkańców dawnej stolicy w czasach powojennego zniewolenia Polski. Bohdan Różycki i Marek Kubliński to zapomniani bohaterowie grodu Kraka.
„Usłyszeliśmy za nami okrzyk: Stać! Ręce do góry! Wówczas rzuciliśmy się biegiem w stronę ul. św. Tomasza, następnie do Sławkowskiej, a Sławkowską do Rynku” – zeznawał po aresztowaniu Marek Kubliński. Jakie cele przyświecały dwóm niespełna dziewiętnastoletnim chłopakom, gdy począwszy od lutego 1950 r. rozpoczęli przygotowania do akcji zbrojnej?
Wesprzyj nas już teraz!
„Walka o wolność, gdy się raz zaczyna, z ojca krwią spada dziedzictwem na syna”
Obaj młodzi mężczyźni mieli za sobą działalność niepodległościową, choć Bohdan górował nad przyjacielem zarówno doświadczeniem, jak i tradycjami rodzinnymi. Jego ojciec, major Jan Różycki, ps. „Busik”, urodził się w roku 1901. Mając za sobą aktywność harcerską, w wieku siedemnastu lat wstąpił do Polskiej Organizacji Wojskowej, a 11 listopada 1918 r. do Wojska Polskiego, biorąc udział w rozbrajaniu Niemców na terenie Warszawy. Za udział w wojnie polsko-bolszewickiej został odznaczony Krzyżem Walecznych. Choć rozpoczął studia inżynieryjne, wziął udział w III powstaniu śląskim walcząc w załodze pociągu pancernego.
Okres dwudziestolecia międzywojennego wypełniła mu praca – kierował budowami lotniska Warszawa-Okęcie oraz Zakopianki. We wrześniu 1939 r. jako ochotnik walczył w wojnie obronnej, przyłączając się do 10. Brygady Kawalerii Zmechanizowanej płk. Stanisława Maczka, wraz z którą przekroczył polsko-węgierską granicę. Był żołnierzem Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, w czerwcu 1943 r. znalazł się w Gibraltarze. Wkrótce zabezpieczał pękniętą trumnę gen. Władysława Sikorskiego. Pod datą 8 lipca 1943 r. zanotował: „O godzinie drugiej w nocy budzi mnie dwóch ludzi z warty nocnej. Pękła trumna gen. Sikorskiego (…). Prócz wody do skrapiania kwiatów – olbrzymia kałuża z krwi… Krople spadają z dna trumny. Szczęśliwie sztandar czysty…”. W nocy z 16 na 17 października 1944 r. zrzucony został do okupowanego kraju jako cichociemny. Po wkroczeniu Sowietów nie kontynuował walki zbrojnej.
Urodzony w 1931 r. Bohdan wychowywał się w czci do ojca. Za wszelką cenę chciał mu dorównać, stąd wczesne zaangażowanie w działalność konspiracyjną. W latach II wojny światowej był jednym z „Zawiszaków” – najmłodszej grupy wchodzącej w skład Szarych Szeregów. W Powstaniu Warszawskim trzynastoletni chłopak pod pseudonimem „Polan” pełnił funkcję łącznika, roznosił też pocztę polową.
W związku z tym, że „ujawniony” ojciec otrzymał posadę jako naczelnik Wydziału Komunikacji przy Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Krakowie, rodzina przeprowadziła się do stolicy Małopolski. 3 maja 1946 r. Bohdan uczestniczył w uroczystościach upamiętniających uchwalenie Konstytucji z 1791 r. Patriotyczna demonstracja uczniów i studentów została jednak brutalnie spacyfikowana przez Urząd Bezpieczeństwa, władze partyjne usiłowały bowiem zepchnąć obchody narodowego święta do kościołów. Ubowcy zastrzelili kilka osób, kilkanaście innych odniosło rany. Wielu uczniów i studentów zostało aresztowanych, wśród nich Bohdan, jednak ze względu na wiek szybko wypuszczono go na wolność.
W 1947 r. rozpoczął naukę w Liceum im. Jana III Sobieskiego w Krakowie. Tam jego drogi zetknęły się Markiem Kublińskim – synem prawnika, przedwojennego sędziego. Chłopcy stworzyli nieoficjalne kółko samokształceniowe. Chcieli w ten sposób przeciwdziałać sowietyzacji. Na podstawie przedwojennych książek przygotowywali referaty dotyczące historii i doktryn politycznych, wkrótce zakupili też powielacz, na którym wydrukowali około tysiąca ulotek. O sprawie dowiedzieli się jednak ojcowie Bohdana i Marka i zaprosili chłopców na rozmowę. Przekonywali, że działalność ta nie ma sensu, nie zmieni sytuacji w kraju, tymczasem mogą ich spotkać poważne represje ze strony komunistycznej władzy. Synowie tylko w części posłuchali ojców. Zniszczyli wprawdzie ulotki, ale kółko kontynuowało działalność aż do wiosny 1949 r. Wkrótce młodzieńcy zdali maturę. Bohdan dostał się na prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim, Marek bezskutecznie aplikował na architekturę. Latem 1949 r. Jan Różycki, mimo lojalnego stosunku wobec „Polski ludowej”, został aresztowany przez Urząd Bezpieczeństwa pod zarzutem sabotażu gospodarczego i współpracy z amerykańskim wywiadem. Chłopcy postanowili działać.
„Osobiście dobiłem twojego syna”
Bohdan Różycki i Marek Kubliński reaktywowali organizację, która przyjęła jednak inny cel niż dotychczasowy – odbicie Jana Różyckiego. Do organizacji wstąpiło dwóch innych młodych ludzi. Jeden z nich zeznawał później o uwięzionym: „Dla Bohdana, jak i całej naszej reszty człowiek ten był bohaterem narodowym z czasów wojny. Bohdan więc postanowił stworzyć oddział zbrojny i oswobodzić ojca (…)”. W lutym 1950 r. udało się im zakupić karabin „Mauser” i pistolet. Bohdan i Marek, którzy współtworzyli pion dywersyjny organizacji, mieli zamiar zdobyć więcej broni. 5 i 7 kwietnia przy ulicach Twardowskiego i Kalwaryjskiej rozbroili dwóch milicjantów. Trzecią i jak się okazało, ostatnią akcję przeprowadzili w pobliżu Wawelu 22 kwietnia – bez powodzenia. Uciekając przed pościgiem kluczyli wąskimi uliczkami Krakowa. W końcu obaj zostali ranni, zdążyli ewakuować się taksówką na ul. Kazimierza Wielkiego. Tam, w kamienicy pod numerem 36, schronił się poważnie ranny Bohdan. Marek miał sprowadzić dla przyjaciela pomoc. W międzyczasie jednak teren był przeczesywany przez milicjantów, którzy okrążyli ukrywającego się Bohdana. Syn cichociemnego dzielnie ostrzeliwał się, raniąc jednego z funkcjonariuszy.
Śmierć Bohdana owiana jest tajemnicą. Nastąpić miała po północy 23 kwietnia. „Bandyta widząc, iż amunicji mu braknie, a ucieczka jest niemożliwa, oddał dwa strzały do siebie, zabijając się” – raportował ppor. MO Bolesław Chudarek. Jan Różycki, któremu udało się przeżyć komunistyczne więzienie, wspominał jednak rozmowę ze Stanisławem Wałachem, ówczesnym naczelnikiem III Wydziału krakowskiego UB. Ten miał mu powiedzieć podczas przesłuchania: „Osobiście dobiłem twojego syna”.
Marek Kubliński aresztowany został 24 kwietnia w Rabce. Po brutalnym śledztwie komunistyczny sąd wydał wyrok śmierci. Jak podaje dr hab. Filip Musiał, ojciec Marka 4 października zobaczył przez okno celi strażników prowadzących na egzekucję syna. Marek utykał, był mocno pochylony. Wyrok wykonano na podwórzu więzienia przy ul. Montelupich. Zabitego ubecy zakopali na kompostowniku przy płocie Cmentarza Rakowickiego. Rok później rodzina potajemnie ekshumowała ciało i pochowała je.
„Pomścimy Kublińskiego”
Wydawałoby się, że tak brutalne rozprawienie się z przeciwnikami komunistycznego ustroju powinno skutkować pacyfikacją buntu krakowskiej młodzieży. Nic bardziej mylnego. W Liceum im. Jana III Sobieskiego jesienią 1950 r. powołany został konspiracyjny Związek Walczącej Młodzieży Polskiej. Wśród ulotek kolportowanych przez organizację znalazły się m.in.: „Precz z reżimem warszawskim”, „Precz z bolszewicką okupacją w Polsce”, „Towarzyszu Bierucie będziesz wisiał na drucie”, a także „Polacy dość mamy jarzma komunizmu, dość mamy cierpień i łez, nie damy się skomunizować. Pomścimy śmierć Kublińskiego. ZWMP czuwa i walczy. ZWMP śmierć komunistom”. Znaczący wpływ na założycieli młodzieżowej organizacji miał opis wykonania wyroku śmierci na Marku Kublińskim, przekazany przez szkolnego katechetę, ks. dr. Jana Szymeczko.
10 stycznia 1992 r. Wydział III Karny Sądu Wojewódzkiego w Krakowie unieważnił wyrok wydany przez WSR w Krakowie na Marka Kublińskiego. Z kolei w 1994 r. w II Liceum Ogólnokształcącym im. Jana III Sobieskiego odsłonięta została tablica upamiętniająca obu chłopców. W 1997 r. Rada Miasta Krakowa jedną z uliczek nazwała imieniem Marka Kublińskiego. Pewne jest jednak, że ci dziewiętnastoletni chłopcy zasługują na godniejsze wspomnienie.
Kajetan Rajski – publicysta, autor książek, redaktor naczelny Kwartalnika „Wyklęci” (www.kwartalnikwykleci.pl).