Prezes PiS wszedł w typową przepychankę – „wara od naszych dzieci” – usłyszeliśmy. Ale nie poszły za tym żadne działania, by tę deklarację jakoś umocować w prawie – mówi w rozmowie z Marcinem Austynem poseł Jan Klawiter, koordynujący inicjatywę złożenia poselskiego wniosku o zbadanie przez Trybunał Konstytucyjny zapisów konwencji stambulskiej.
Zapisy obowiązującej w Polsce konwencji stambulskiej mogą być niezgodne z Konstytucją RP?
Wesprzyj nas już teraz!
Wniosek do Trybunału Konstytucyjnego w tej sprawie został przygotowany przy współudziale Instytutu Ordo Iuris. Dotyczy on właśnie zbadania zgodności zapisów wspomnianej umowy międzynarodowej z Konstytucją. Chodzi dokładnie o konwencję Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. We wniosku zostało wyszczególnionych sześć punktów, w których – w naszej ocenie – w sposób ewidentny konwencja jest niezgodna z polską Ustawą Zasadniczą.
Na jaki etapie jest ta sprawa?
Aktualnie zbieram podpisy posłów pod wnioskiem do Trybunału. W pierwszej kolejności zwróciłem się do posłów, którzy byli członkami Akcji Katolickiej, stowarzyszeń rodzin itp. Z tej 40-osobowej grupy na razie zdobyłem poparcie około 10 osób. Projekt oczywiście podpisało dotąd więcej posłów – jest w tej grupie kilku posłów niezrzeszonych – lista poparcia liczy obecnie 20 osób. Mam też nadzieję na poparcie wniosku przez parlamentarzystów z klubu Kuki’15. Sądzę, że tu zdobędę około 15 głosów.
To wciąż za mało…
Tak, do złożenia wniosku w Trybunale potrzebne jest poparcie do przez 50 posłów, zatem będę musiał poszukać wsparcia wśród innych parlamentarzystów. Nie będzie to łatwe, gdyż PiS nie chce otwierać nowego sporu – w tym przypadku de facto już na forum europejskim – bo taki wniosek zapewne spowodowałby jakaś reakcję ze strony UE, która jest wrażliwa na tego rodzaju kwestie (szczególnie, gdy idzie o kwestie aborcji czy gender). Martwi mnie też odpowiedź Adama Lipińskiego, pełnomocnika rządu ds. równego traktowania, skierowaną do jednego z posłów, który uznał, że konwencja jest w kilku miejscach niezgodna z Konstytucją, ale tam gdzie nie ma tej zgodności, obowiązuje zastrzeżenie, że zapisy te nie będą realizowane. Idzie za tym przesłanie, że póki istnieje ten rząd, to jesteśmy bezpieczni. No nie jest to właściwa odpowiedź. Obawiam się też, że jest to postawa zapowiadająca to, by i w przyszłym parlamencie tą sprawą się nie zajmować.
Potrzeba zatem mocnego nacisku, by PiS zrozumiało, że wszelkie sprawy takie jak stołeczna Karta LGBT+, to co dzieje się w samorządach jak np. w Gdańsku, bazuje na odwołaniach do konwencji stambulskiej, która nas obowiązuje.
Co mówią posłowie PiS, szczególnie ta grupa, która odwołuje się do „chrześcijańskich korzeni”? Opinia publiczna słyszy od nich, że w sprawach światopoglądowych są po tej katolickiej stronie, tylko gdy przychodzi do czynów… zaczynają się problemy.
Przesłanie jest dokładnie takie samo jak w przypadku prawnego ograniczenia aborcji. Podkomisja sejmowa powołana do rozpatrzenia projektu nie zebrała się ani razu i nie zamierza się spotkać. Wszystko po to, by nie obniżać szansy wyborczej PiS. Ugrupowanie to „gra słupkami” poparcia. Ich zdaniem większość obywateli nie chce zmian w ustawie, zatem nie zamierzają – przynajmniej obecnie, a może i wcale – ruszać tematu obrony życia.
Temat seksualizacji dzieci w szkołach, przeciwdziałania ideologii gender ma ogromne poparcie społeczne. Konwencja stambulska odnosi się do tych spraw. Mówimy zatem o zupełnie innej płaszczyźnie.
To prawda, ale Jarosław Kaczyński wszedł w ten temat genderowy i zabrał głos, ale nie uwzględnił tego, że podstawowym działaniem winno być zanegowanie tej genderowej konwencji. Prezes PiS wszedł w typową przepychankę – „wara od naszych dzieci” – usłyszeliśmy. Ale nie poszły za tym żadne działania, by tę deklarację jakoś umocować w prawie.
Czy postrzeganie sprawy wypowiedzenia konwencji jako wojny ideologicznej nie jest błędem logicznym? Przecież mowa tu o sprawdzeniu zgodności przyjętych zapisów z Konstytucją. Zatem to nie o ideologię idzie, ale o praworządność.
Tak. Tylko partia rządząca obawia się, że jeśli Trybunał Konstytucyjny zająłby się sprawą i orzekł o niezgodności wskazywanych zapisów konwencji, to stanie przed koniecznością podjęcia konkretnych działań. Tu pojawia się ewentualna wizja wypowiedzenia konwencji. Oczywiście, podzielam pana pogląd, że jest tu błąd logiczny. My pytamy o zgodność konkretnych zapisów z Konstytucją, ale PiS kalkuluje kilka kroków do przodu i myśli o tym co będzie dalej.
Jak obywatele mogą pomóc w mobilizacji posłów?
Sprawa jest niezwykle prosta i obywatele mogą wywierać nacisk na swoich posłów, szczególnie, że jesteśmy w okresie wyborczym. Prośmy parlamentarzystów, by pokazali jakie jest ich stanowisko w sprawie genderowej konwencji, pytajmy o to co zamierzają zrobić. Dobrze byłoby, gdyby przed wyborami parlamentarnymi obywatele podeszli do posłów i kandydatów do Sejmu, i poprosili ich o jasne deklaracje. Proszę pytać o to, czy podpiszą wniosek do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie konwencji stambulskiej, czy poprą zmiany mające na celu poprawę ochrony życia w Polsce w nowej kadencji Sejmu…
Trzeba bowiem mieć świadomość tego, że jeśli uda się skierować wniosek do TK jeszcze w tej kadencji, to będzie miał on znaczenie polityczne. Chodzi o podkreślenie wagi problemu. Albowiem, gdy obecny parlament zakończy kadencję, wniosek zostaje w Trybunale automatycznie zamknięty. Trzeba będzie go ponowić.
Dotyczy to nie tylko kwestii konwencji stambulskiej, ale też przepisów dotyczących tzw. aborcji eugenicznej, którymi niby zajmuje się Trybunał Konstytucyjny…
Te wnioski wraz z zakończeniem kadencji Sejmu niestety zostaną wygaszone. Namawiam jednak, by dopytywać posłów o te sprawy już dzisiaj – trzeba pytać o to, czy posłowie będą skłonni ponowić takie wnioski do TK w przyszłości. Chodzi o to, by można było takiego przyszłego posła rozliczyć ze składanych obietnic lub nakłonić do wypełnienia złożonych zobowiązań.
Dziękuję za rozmowę
Marcin Austyn