To nie różne, małe wojenki. To jedna, wielka wojna cywilizacyjna, a obserwowane wydarzenia to tylko jej fazy – bitwy, przegrupowania szeregów i porywające mowy dowódców.
Wojna została wypowiedziana naturalnemu, Bożemu Porządkowi już u zarania dziejów i od szatańskiego „Non serviam” toczy się nieustannie. I chociaż nie ma mowy o zawieszeniu broni, a zwycięzca znany jest od samego początku batalii, to walka prowadzona jest z niezwykłą zawziętością (acz ze smutkiem trzeba przyznać, że ostatnio większą determinacją wykazują się wrogowie Ładu).
Wesprzyj nas już teraz!
W wieku XX – uznawanym, za sprawą wizji papieża Leona XIII, za „wiek szatana” – wojna przybrała na sile. Wróg Porządku za cel obrał wtedy najpierw własność (rewolucja bolszewicka), potem zaś moralność, seksualność i rodzinę (rewolucja seksualna). Ofiarą tej potwornej agresji pada obecnie nawet płeć. Wszak „stworzył więc Bóg człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył: stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1, 27). Szatan tymczasem nie może niczego tworzyć, potrafi jedynie parodiować dzieła Boże – w tym także ludzką płciowość.
W obliczu tej wielowiekowej batalii o ludzkie dusze naiwnością byłoby sądzić, że wojna ominie Polskę. I nie omija! Rok 2019 jest tego doskonałym przykładem. Oczywiście nieuprawnione jest twierdzenie, że wszyscy przeciwnicy Bożego ładu to sataniści. Z całą pewnością nie. Wielka ich grupa to po prostu ludzie zwiedzeni promowanymi w wielkich mediach błędnymi ideologiami, fałszywie pojmowaną dobrocią, wypaczonym miłosierdziem, koniunkturaliści lub osoby ulegające swoim niepohamowanym rządzom i oszukujące same siebie, że wszystko z nimi jest w porządku. Bez wątpienia jednak – niezależnie od motywacji, które mogą nawet nie być nawet złe, a najzwyczajniej w świecie głupie – w trwającej w naszym kraju wojnie o zdrowy rozsądek, o normalne pojmowanie płciowości, małżeństwa i rodziny, wspierają niewłaściwą stronę.
A jest to – co należy sobie, ze względów strategicznych, uświadomić – jedna i ta sama wojna. Wojna o zasady, wojna o wartości, wojna o świętości. Nie jesteśmy świadkami małych wojenek personalnych przeciw komukolwiek, a ewentualne ofiary – w tym wypadku osoby szczególnie poszkodowane w walce – nie są celem samym w sobie.
Starciem tej samej wojny było więc zarówno zwolnienie pracownika sieci IKEA cytującego fragmenty Pisma Świętego dotyczące homoseksualizmu jak i wprowadzenie w Warszawie przez Rafała Trzaskowskiego Karty LGBT+ zakładającej m.in. „edukację” seksualną zgodną ze „standardami” WHO – co oznacza seksualizację dzieci w wieku przedszkolnym. Elementem wojny cywilizacyjnej były także ataki na osoby krytykujące decyzję rządzącego stolicą polityka PO – na sportsmenkę Zofię Noceti-Klepacką czy małopolską kurator oświaty Barbarę Nowak. Ponadto w ostatnich dniach do grona ofiar dyktatury politycznej poprawności dołączyli dwaj aktorzy, których postępowe lobby oskarżyło o homofobię (Redbad Klynstra-Komarnicki i Jarosław Jakimowicz).
Bitwą były również ohydne profanacje, jakich w ostatnich miesiącach dopuścili się aktywiści homoseksualni i ich sojusznicy – począwszy od tęczowej aureoli plugawiącej święty wizerunek Częstochowskiej Pani, przez ordynarne i obleśne kpienie z procesji Bożego Ciała na „paradzie równości” w Gdańsku oraz hucpę symulującą Mszę świętą podczas analogicznej homoimprezy w Warszawie, po sprzedaż sprofanowanych figurek Matki Bożej (ich nazwy nie sposób nawet przytoczyć), z których zysk miał zasilić Kampanię Przeciw Homofobii.
„Tęczowe” kolumny maszerują jednak dalej, a na ich celowniku znalazł się metropolita krakowski. Ksiądz arcybiskup Marek Jędraszewski podpadł stronnikom LGBT+ za sprawą barwnego porównania homolobby do bolszewickiego marksizmu. Tak! Atak na tego odważnego hierarchę to także faza cywilizacyjnej wojny. Trzeba jednak ze smutkiem przyznać, że „tęczowa” narracja jest powielana także w tzw. mediach katolickich. To „Tygodnik Powszechny”, który surowo karci grzech nienawiści wobec homoseksualistów (dobrze, jeśli karci grzech, który wystąpił, gorzej, gdy karci coś, co nie zaistniało), zaś – mówiąc delikatnie – zaskakująco łagodnie podchodzi do samego grzechu homoseksualizmu. W awangardzie rewolucji pozostaje także internetowy magazyn „Kontakt” (warszawski KIK) oraz „Więź”, przy której nawet „TP” wydaje się być pismem umiarkowanym.
Jakby jednak komuś tegorocznych bitew w tej cywilizacyjnej wojnie było mało, to latem serwis YouTube rozpoczął akcję cenzurowania polskich nadawców krytycznie nastawionych do postulatów lobby LGBT+. Tymczasem media sprzyjające homoseksualnym postulatom politycznym nie zwalniają tempa i ciągle wtłaczają Polakom do głów „tęczową” propagandę.
Niestety wojna przybrała także (na szczęście jednorazowo) charakter walki ulicznej (Białystok). Jej elementem były ponadto także naklejki dodawane do „Gazety Polskiej” oraz odmowa kolportowania tego numeru tygodnika przez niektóre sieci.
W tym roku obserwowaliśmy także cały szereg politycznych starć w samorządach. Niektóre przyjmowały deklaracje „Samorząd wolny od ideologii LGBT”, inne zaś ową ideologię próbowały zamienić w czyn – jak nieszczęsny Kraków, który gościł w murach swoich urzędów aktywistów LGBT+, siłą zaś wyrzucając z obrad Rady Miasta przedstawicielkę rodziców prezentującą prawdę na temat „edukacji” seksualnej.
W wojnie o zdrowy rozsądek możemy wskazać jednak także sukcesy. To chociażby orzeczenie w sprawie „drukarza sumienia” z Łodzi czy zablokowanie przez wojewodę małopolskiego krakowskiej uchwały mogącej – pod przykrywką profilaktyki – wprowadzić permisywną edukację seksualną.
Przykłady starć w cywilizacyjnej wojnie – i to tylko z tego roku! – można by wymieniać jeszcze długo. Ciężko jednak twierdzić, że opisane wyżej zdarzenia nie mają ze sobą nic wspólnego. Jesteśmy wszak świadkami realizacji jednego, spójnego projektu, przeprowadzenia w Polsce homoseksualnej rewolucji. Ta z kolei stanowi część większej całości – globalnej walki z Bożym porządkiem, ze światem opartym na małżeństwie jednej kobiety i jednego mężczyzny, którzy ciesząc się błogosławieństwem Stwórcy wypełniają biblijny nakaz: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną” (Rdz 1, 28).
Tego nakazu w żaden sposób wykonać nie mogą dwaj mężczyźni czy dwie kobiety – i właśnie dlatego kpiący z Bożego nakazu „Wąż starodawny” z całą mocą atakuje czystość, małżeństwo, rodzinę, prawo rodziców do katolickiego wychowania dzieci, ludzką seksualność i płciowość! Niestety odnajduje wielu sprzymierzeńców, także w uznawanym za katolicki narodzie polskim.
Michał Wałach