Do niedawna mędrcy tego świata tłumaczyli nam – maluczkim, że nadmierna emisja dwutlenku węgla doprowadzi do katastrofy globalnego ocieplenia. To jednak już przeszłość. CO2 wprawdzie nadal jest groźny, jednak dużo większym zagrożeniem jest (jakżeby inaczej) człowiek – ale nie każdy. Jak wiemy z postępowych przekazów, planetę i klimat chcą zniszczyć katoliccy mięsożercy (najczęściej ogoleni na łyso biali mężczyźni), którzy korzystają z samochodów spalinowych, mają więcej niż dwójkę dzieci, nie segregują śmieci i w dodatku obojętny jest im los korników, które chciano zamordować w Puszczy Białowieskiej.
Wiele wskazuje na to, że już niedługo poznamy nową definicję „stereotypowego niszczyciela środowiska”. Wszystko dlatego, że katastrofa, jaka na nas czeka, jeśli nie zadbamy o klimat – ewoluuje. Najpierw mówiono o dziurze ozonowej, która doprowadzi do zagłady życia na ziemi. Potem o efekcie cieplarnianym, który jest jeszcze gorszy i już niedługo będziemy obserwowali jego efekty. Następnie o globalnym ociepleniu, które doprowadzi do zalania świata przez wody z topniejących lodowców. Teraz zaś nadszedł czas na ZMIANY KLIMATYCZNE, które są tak groźne, że nie ma słów na ich opisanie.
Wesprzyj nas już teraz!
Tylko czekać na podjęcie podobnych zabiegów w kwestii określenia ekologicznych wrogów, którzy zostaną napiętnowani jako „ci źli”. KLIMAT to bowiem sprawa najważniejsza, a każdy, kto myśli inaczej, najprawdopodobniej bierze pieniądze od Putina i Trumpa, a kto wie, czy nie podchodzi z lekceważeniem do ekologicznej walki Grety Thunberg.
Skąd takie przypuszczenia? Z listu oburzonego ekoterrorysty, który trafił w ręce portalu PCh24. Poniżej – jako pierwsi w Polsce – publikujemy jego treść.
LIST OTWARTY OBURZONEGO EKOTERRORYSTY
Czas milutkiego powtarzania, że grozi nam katastrofa, dobiegł końca. Tylko podjęcie konkretnych działań pozwoli nam uratować planetę, czego oczekuje od nas nasza matka – Gaja. Warunki są proste: MUSIMY STWORZYĆ NOWĄ CYWILIZACJĘ I WYHODOWAĆ NOWEGO, ULTRAEKOLOGICZNEGO CZŁOWIEKA. Tylko ja – prawdziwe dziecko Matki Ziemi i uczeń eko-czarnoksiężników – wiem jak to zrobić! Oto postulaty:
1. Całkowita rezygnacja z produkcji prądu!
Nie może być tak, że zamykamy tylko elektrownie węglowe. Niby dlaczego? Bo emitują dwutlenek węgla? A czy elementy potrzebne do działania elektrowni wiatrowej, słonecznej, wodnej itd. są produkowane bez emisji CO2? Oczywiście, że nie! Czy tego chcemy, czy nie, zawsze przy tego typu produkcjach wytworzymy śmiercionośny gaz, który niszczy nasz KLIMAT!
Poza tym: czy zielone elektrownie naprawdę można nazywać „zielonymi”? Po pierwsze nie spotkałem się z wiatrakami czy też ogniwami fotowoltanicznymi pomalowanymi na zielono! Po drugie zaś ich budowa narusza naturalny stan przyrody. Oburzamy się wycinką Puszczy Białowieskiej; argumentujemy, że nie wolno niszczyć drzew stworzonych przez Gaję i jej boskie rodzeństwo, a nie mamy nic przeciwko zagładzie podłoża, na którym usadowiono elementy tzw. eko-elektrowni?! Czy ktokolwiek zdaje sobie sprawę jak bardzo cierpi Matka Ziemia, kiedy kopie się w niej dziurę albo ustawia na powierzchni ziemi jakieś ciężkie przedmioty? Jeśli nie, to nie mamy o czym rozmawiać!
2. Mięso? Tak, ale tylko ludzkie!
Zwierzęta wystarczająco dużo wycierpiały przez człowieka! Nie sposób policzyć, ile kurczaków, świnek, byczków i innych stworzeń zostało zaszlachtowanych, żeby zaspokoić ludzki głód! Nie sposób policzyć, ile cielaczków cierpiało, bo jakiś – za przeproszeniem – rolnik chciał zarobić na handlu mlekiem! Nie sposób wyobrazić sobie, ile mogło się narodzić małych kurek i kogucików, gdyby jaja nie zostały przerobione na dobrze ściętą jajecznicę na boczku!
Zwierzęta są boskimi stworzeniami, które żyły na Ziemi zanim pojawił się na niej człowiek i dlatego należy im się cześć i szacunek! To one mogą zjadać człowieka, a nie na odwrót!
Człowiek zaś, jeśli nie potrafi żyć bez mięsa, powinien zjeść innego człowieka. Po pierwsze pozwoliłoby to ograniczyć ludzką populację, a co za tym idzie uratować naszą planetę przed zagładą. Po drugie zaś: w historii nie raz mieliśmy do czynienia z kanibalizmem, że wymienię tylko Wielki Głód na Ukrainie czy rządy Pol Pota w Kambodży. Nie ma osoby, która narzekałaby na taką dietę, więc niech nikt nie marudzi, że coś z nią nie tak!
3. Zakaz wykorzystywania roślin!
Kilka lat temu naukowcy odkryli, że rośliny posiadają „specyficzny rodzaj pamięci” i własny system nerwowy, w związku z czym – czują.
Mamy w związku z tym obowiązek jak najszybszego zatrzymania holocaustu roślin! Nie możemy dopuścić do niekończących się rzezi owoców i warzyw, które są gotowane, smażone, bądź na surowo gryzione, połykane i trawione przez ludzi! Nikt z nas nie może zgodzić się na mordowanie drzew na książki, meble i panele podłogowe! Musimy także obronić własnymi ciałami kwiaty przed imieninowymi i ślubnymi masakrami!
Powyższy postulat tyczy się wszystkich – łącznie z wegetarianami i weganami! Już w starożytności wierzono, że rośliny mają duszę i swoich prywatnych, osobistych bogów. Czy nie jest wam wstyd, że przez was cierpią biedne rośliny, które być może nigdy się nie odrodzą, bo ich jaźń została przez was strawiona?!
4. Żyjmy tak jak się narodziliśmy – NAGO!
Wyżej pisałem, że wyprodukowanie elementów – tfu! – zielonych elektrowni wiąże się z emisją gazów cieplarnianych. To samo tyczy się produkcji ubrań, komputerów, mebli, pojazdów, budynków itd. WSZYSTKO pociąga za sobą emisję CO2. W związku z tym musimy zrezygnować z jakiejkolwiek produkcji! Inaczej wszyscy zginiemy!
5. Wprowadźmy obowiązkowy homoseksualizm!
Obowiązkowy homoseksualizm oznacza brak ciąż, a co za tym idzie – brak dzieci. Mniej dzieci, to mniej ludzi. Mniej ludzi to mniejsza emisja dwutlenku węgla produkowanego w procesie oddychania. Mniej dwutlenku węgla z wydychanego powietrza to czysty klimat! Proste? Proste!
Po co więc bawić się w aborcje i eutanazje? Homoseksualizm to prawdziwa przyszłość i ratunek dla świata! Matka Natura lubi to!
6. Módlmy się do Gai!
Nie popełnijmy tego samego błędu, jaki w przeszłości popełniły niewinne dinozaury, trylobity i inne stworzenia, które niedostatecznie oddawały cześć i należną chwałę Matce Ziemi! Ich nonszalanckie zachowanie zdenerwowało Gaję, która za karę zesłała na nie wielkie wymierania, przez co tak wiele z nich pożegnało się z tym światem.
Nie możemy rozgniewać Matki Ziemi. Musimy ją udobruchać, a uda nam się to, realizując wyżej wymienione postulaty. Tak więc koniec żartów! Czas wziąć się do pracy, a nie tylko siedzieć i oddychać produkując przy tym bezproduktywnie CO2.
Na wszelki jednak wypadek – jeśli wdrożenie w życie nie pomoże i nadal Gaja będzie niezadowolona – musimy być przygotowani na chwycenie się ostatniej deski ratunku, czyli… modlitwę. Nie chodzi oczywiście o coś takiego jak w przypadku brr… katolików, ale o PRAWDZIWĄ MODLITWĘ połączoną z prawdziwym oddawaniem czci Matce Ziemi. Tak więc przytulajmy się do drzew, głaszczmy trawę, dawajmy się zjeść zwierzętom, udostępniajmy swoje ciała jako pożywkę dla bakterii i wirusów, rzucajmy się w wypełnione lawą kratery wulkaniczne itd.
Szczęśliwa Matka Ziemia, to szczęśliwe życie. Szczęśliwy człowiek, to nieszczęśliwe życie!
Tego wszystkiego żądam JA!
OBURZONY EKOTERRORYSTA
***
Powyższy tekst jest oczywiście żartem mającym na celu ukazanie absurdalnych wezwań nowoczesnej eko-lewicy, które dzisiaj w większości wydają się niepoważne i niedorzeczne, ale jutro mogą zostać demokratycznie przegłosowane i wprowadzone w życie.
Więcej na temat „kultu Matki Ziemi”; nowej świeckiej religii, jaką jest weganizm; humanizacji zwierząt; animalizacji człowieka oraz innych zagrożeń dla ludzkiego życia oraz naszej wolności i godności można przeczytać w najnowszym numerze magazynu „Polonia Christiana”.
W numerze m.in. Bogdan Dobosz przedstawia ekoterror, jaki w ostatnim czasie zapanował we Francji, co widać nie tylko w polityce i mediach, ale również… na pogrzebach.
Piotr Doerre zwraca uwagę, że ekototalizm to naturalne następstwo dotychczasowych rewolucji spod znaku neomarksistowskiego materializmu i ewolucjonizmu, zgodnie z którymi „najwyższą wartością jest Ziemia”, do której człowiek nie pasuje. „Czyż ratowanie świata, jego klimatu, bogactwa rośli i miliardów czujących istot – zwierząt, nie jest celem wystarczająco szczytnym, by w jego imię przekonstruować struktury społeczne, ekonomiczne i polityczne”? – pyta autor.
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr alarmuje, że kult Gai powoli, ale systematycznie, zastępuje wiarę w Boga, a dr Marcin Jendrzejczak i Piotr Relich rozprawiają się z tezami Szymona Hołowni na temat Sądu Ostatecznego i udziału, jaki – jego zdaniem – będą w nim miały „zwierzęta, jakie spotkaliśmy na swej życiowej drodze”.
Najnowszy numer magazynu „Polonia Christiana” jest dostępny w Księgarni „Polonia Christiana” – zarówno w formie tradycyjnej (papierowej) jak i elektronicznej.
Tomasz D. Kolanek