24 marca 2020

USA i Chiny skazane na współpracę? Globalizacja w obliczu pandemii

(Fot. Everett/Forum)

Jeśli Stany Zjednoczone szybko się nie przebudzą, grozi im utrata pozycji światowego lidera na rzecz Chin – przestrzegają amerykańscy analitycy. Czy globalny kryzys epidemiologiczny umocni współpracę mocarstw, czy wręcz przeciwnie – zaostrzy ich wzajemny antagonizm?

 

Chiński przywódca Xi Jinping w niedawnej rozmowie telefonicznej z premierem Włoch Giuseppe Contem zaproponował uruchomienie nowego „Jedwabnego Szlaku Zdrowia”. Pekin wykorzystuje doświadczenie zdobyte w walce z pandemią COVID-19, oferując pomoc innym państwom. Z jednej strony niepokoi to część Amerykanów, obawiających się utraty wiodącej roli Stanów Zjednoczonych w świecie. Z drugiej – są pośród nich tacy, którzy widzą w obecnym kryzysie wielką szansę na przyspieszenie realizacji projektu globalnego zarządzania.

Wesprzyj nas już teraz!

 

28 lutego „New York Times” udzielił swoich łamów Xie Fengowi, komisarzowi MSZ Chin w Specjalnym Regionie Administracyjnym Hongkongu. Autor tekstu zachwalał podjęte przez prezydenta swego państwa działania w walce z pandemią. Jednocześnie przywołał pochwały Bruce’a Aylwarda, kierującego panelem WHO ds. wybuchu epidemii COVID-19, w związku ze środkami podjętymi na obszarze Wuhan. Działania te miały powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa i niejako „kupiły” reszcie świata więcej czasu na przygotowanie do walki z nowym koronawirusem.

 

Xie Feng przekonywał jak „życie stopniowo wraca do normy” na terenie Państwa Środka, nadal zaangażowanego w eliminację ubóstwa oraz budowę umiarkowanie zamożnego społeczeństwa. Zapewnił, że epidemia nie zahamuje wzrostu Chin w dłuższym okresie, lecz „stworzy nowy impet” dla gospodarki światowej. Urzędnik twierdził, że Pekin ma wiele narzędzi wprowadzania zmian w polityce makroekonomicznej. Przywołał słowa Kristaliny Georgiewej, dyrektor zarządzającej Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Stwierdziła ona, że ​należy oczekiwać, iż chińska gospodarka „powróci do normy w drugim kwartale 2020 roku”, o ile zostaną wdrożone zapowiedziane instrumenty polityki.

 

Feng wskazał jednocześnie na rozwój w Chinach nowych form i modeli biznesu: zdalną opiekę zdrowotną, edukację on-line, wirtualne miejsca pracy, bezkontaktowe dostawy, e-commerce, technologię 5G, big data i sztuczną inteligencję, blockchain, nowe „inteligentne miasta” (rozbudowany system nadzoru nad obywatelami za pomocą kamer, czujników itp.).

 

Komisarz pisał o produkcji innowacyjnego sprzętu medycznego, biofarmaceutykach i inteligentnej opiece zdrowotnej. „Wszystkie te wydarzenia uwolnią ogromny potencjał rynku i zatrudnienia. Chiny są również głównym motorem globalnego wzrostu, a ochrona ich łańcuchów dostaw oznacza ochronę łańcuchów międzynarodowych i utrzymanie wzrostu na całym świecie” – zaznaczył. Urzędnik wabi inne kraje, przypominając, że „dalekowzroczne firmy zagraniczne”, które nie zerwały z Chinami po epidemii SARS w latach 2002-2003, najbardziej skorzystały na ożywieniu gospodarki.

 

„Chiny utrzymają fundamenty nie tylko dla własnego narodu, ale także dla reszty świata. (…) Wirusy nie zważają na granice, a Chiny ciężko walczą na linii frontu. Wspieranie Chin teraz poprzez konkretne działania, to także ochrona globalnego zdrowia publicznego oraz promowanie stabilności i dobrobytu świata. Ze swojej strony Chiny są gotowe dzielić się doświadczeniami z innymi dotkniętymi krajami i pomagać, szczególnie tym, które mają słabsze systemy opieki zdrowotnej” – zaznaczył Xie Feng. Jednocześnie wezwał on do utrzymania ze wszelką cenę globalnego handlu.

 

Zaznaczył, że konieczne jest „odrzucenie uprzedzeń ideologicznych i mentalności zimnowojennej”. Porównał próbę wykorzystania globalnego kryzysu zdrowia publicznego dla oczerniania chińskiego systemu lub jego obywateli, do „rozprzestrzeniania wirusa politycznego”. Autor zarzucił nawet osobom twierdzącym, że wirus to broń biologiczna pochodząca z chińskiego laboratorium, iż jest to zachowanie „niemoralne”. „Wybuch COVID-19 nie jest ani pierwszym, ani ostatnim wyzwaniem, z którym musi zmierzyć się cała ludzkość. Ale dzisiaj rośnie unilateralizm, protekcjonizm i populizm. Atakowany jest wielostronny system handlu, rozszerza się wyścig zbrojeń; narastają zagrożenia terroryzmem, zmianami klimatu i cyberatakami. Wszystkie one testują ludzką mądrość, międzynarodową koordynację i globalne zarządzanie” – zaznaczył Feng. Wezwał on do przekroczenia różnic, aby „wspólnie chronić globalną wioskę” i dalej budować „wspólnotę”, jaką zaproponował prezydent Xi – na czele z dobrze prosperującymi Chinami, wiodącymi resztę krajów do „lepszego świata”.

 

Brzeziński: „USA są skazane na współpracę z Chinami”

Pekin już dawno w koncepcjach globalistów i propagatorów „zrównoważonego rozwoju” zajmuje kluczowe miejsce. Jeszcze w 2014 r. opiniotwórczy magazyn spraw międzynarodowych „Foreign Policy” opublikował obszerny wywiad ze Zbigniewem Brzezińskim, który twierdził, iż w obecnym, niezwykle niestabilnym świecie USA muszą ściśle współpracować z Chinami. Tylko te dwa państwa są w stanie kontrolować sytuację globalną. Nieżyjący już Brzeziński, były doradca bezpieczeństwa narodowego za czasów prezydenta Jimmy’ego Cartera, jak sugerował magazyn, był jednym z tych strategów, do których Waszyngton regularnie zwracał się o rady.

 

Brzezińskiego nie martwił spadek roli Stanów Zjednoczonych na arenie międzynarodowej, ale brak szerszej wizji ładu międzynarodowego i planu strategicznego. Doradca Waszyngtonu podkreślił wówczas, że Amerykanie nie mają co liczyć na pomoc dotychczasowych sojuszników w rozwiązywaniu problemów globalnych. Uważał, iż w obliczu wszystkich konfliktów na świecie i niezdolności Stanów Zjednoczonych do promocji konstruktywnych rozwiązań, Biały Dom powinien zawrzeć ciche porozumienie z Pekinem i Moskwą odnośnie „czerwonych linii” w regionie Bliskiego Wschodu i Afryki. Ze względu jednak na słabość Rosji, a także jej zaangażowanie na Ukrainie, Brzeziński postulował ściślejszą współpracę z Chińczykami.

 

Politolog uważał, że między USA a tym państwem „nie ma ideologicznego zderzenia, jak to miało miejsce w przypadku konfliktu z ZSRS czy z Niemcami hitlerowskimi”. Waszyngton i Pekin są wręcz skazane na współpracę, jeśli świat ma mieć system, który będzie skuteczny – sugerował. Amerykanie jednak nie powinni „obnosić się” z tą współpracą, by nie prowokować jej przeciwników. Tuż przed śmiercią w 2017 r. Brzeziński podkreślał, że USA „nie mogą traktować Chin jak wroga”. Obawiał się ich ewentualnego strategicznego sojuszu z Rosją w sytuacji słabo przemyślanej polityki amerykańskiej.

 

Grupa „filantropów” i korporacji międzynarodowych zbudowała z Pekinem silne więzi. Twórca Microsoftu Bill Gates oraz dziewięciu innych amerykańskich „ekspertów międzynarodowych” w dziedzinie inżynierii i technologii zostało nowymi członkami Chińskiej Akademii Inżynierii (CAE). Ta prestiżowa instytucja skupia jedynie osoby „wybitnie zasłużone” dla partii komunistycznej i Chińskiej Republiki Ludowej. Uroczystość oficjalnego przyjęcia do Akademii odbyła się w czerwcu 2018 r. Współprzewodniczący Fundacji Gatesów, a także właściciel firmy energetycznej TerraPower (energia nuklearna, odnawialna i sprzęt medyczny), podziwia Chiny za „sukcesy w walce z ubóstwem”. Nieżyjący John Strong – na zlecenie Davida Rockefellera propagujący „zrównoważony rozwój” – również zachwycał się ograniczeniem przez nie przyrostu naturalnego i przez to skuteczną „walką z ubóstwem”.

 

Zdaniem Gatesa, doświadczenie Państwa Środka oferuje lekcje dla innych krajów rozwijających się i jest ważne dla świata. „Widzę Chiny jako nieodzowny element rozwiązania najbardziej palących problemów na świecie” – stwierdził miliarder w wywiadzie udzielonym w listopadzie 2017 r. portalowi chinadaily.com. „Potrzebujemy chińskich inwestycji, innowacji i zaangażowania w walkę ze zmianami klimatu, wyeliminowania skrajnego ubóstwa oraz zwycięstwa w walce z najgroźniejszymi chorobami świata” – przekonywał. „Ponieważ świat wyrusza w podróż – kontynuował – aby osiągnąć cele zrównoważonego rozwoju do 2030 roku, jesteśmy w decydującym momencie. Chiny mają do odegrania kluczową rolę w kontynuowaniu postępu zainicjowanego przez poprzednie pokolenie i to jest obiecujące, że chcą być wspaniałym partnerem”.

 

Gates wychwalał partnerstwo swej fundacji z wiodącym Biurem ds. Walki z Ubóstwem i Rozwoju oraz z krajową Komisją ds. Zdrowia i Planowania Rodziny w Chinach. Zdradził także, iż obecnie są one „domem dla światowej klasy badań i rozwoju leków, szczepionek i innych produktów medycznych”. Drug Discovery Institute wraz z władzami Pekinu i uniwersytetem Tsinghua wykorzystują ten potencjał i pracują nad nowymi lekami na choroby zakaźne, które nieproporcjonalnie uderzają w biednych – mówił.

 

Miliarder wyraził nadzieję, że Chiny za pięć lat nadal będą pomagać światu w rozwiązywaniu największych problemów zdrowotnych i rozwojowych, a w dłuższej perspektywie mają jeszcze bardziej angażować się w relacje międzynarodowe.

 

Globalny zarząd opieką zdrowotną na czele z Chinami?

Suerie Moon, dyrektor ds. Badań w Globalnym Centrum Zdrowia Graduate Institute of International and Development Studies w Genewie stwierdził ostatnio, że „świat potrzebuje silniejszego i bardziej odpornego globalnego zarządzania, aby poradzić sobie z epidemiami”, dodając, że Chiny „jako duży światowy gracz dysponują zarówno potencjałem, jak i zdolnością do odgrywania większej roli w procesach globalnego zarządzania zdrowiem”. Organizacja Moona ma z kolei wiele do powiedzenia w WHO.

 

Również dyrektor generalny WHO, Tedros Adhanom Ghebreyesus przy okazji obecnej pandemii wielokrotnie zwracał uwagę na potrzebę tworzenia światowego systemu zarządzania zdrowiem, z Chinami jako liderem. Światowa Organizacja Zdrowia wzywa też państwa do przekazywania większych funduszy i przyznania większej władzy biurokratom WHO.

 

„China Daily”, „People’s Daily”, Xinhua News i inne oficjalne media chińskie szeroko rozpisują się o „bohaterskim przywódcy” Xi Jinpingu oraz współpracy, jaką Pekin może zaoferować światu. Jednocześnie w samych Stanach Zjednoczonych ze strony zwolenników projektów globalnych mnożą się ataki na administrację Trumpa. Max Boot, starszy specjalista ds. bezpieczeństwa narodowego w Radzie Stosunków Zagranicznych (CFR) atakuje prezydenta USA za uchylanie się od przywództwa w związku z epidemią wirusa. Słów krytyki nie szczędzi dr Ezekiel Emanuel, członek CFR i były doradca ds. polityki zdrowotnej Obamy, obecnie ekspert doktora Ghebreyesusa z WHO.

 

CFR zarzuca Trumpowi brak inicjatywy w ponadnarodowym zarządzaniu zdrowiem. Think-tank uruchomił własną stronę internetową thinkglobalhealth.org, by promować ideę globalizacji takiego przedsięwzięcia. Pieniądze wyłożyła na nie fundacja Bloomberg Philanthropies, również związana z CFR i promotor Agendy 2030 oraz porozumienia paryskiego. Pracami Rady kieruje Thomas J. Bolyky, doradca ds. handlu Obamy, specjalista WHO oraz konsultant Fundacji Billa i Melindy Gatesów. Światowy system zarządzania zdrowiem umożliwia umowa międzynarodowa IHR z 2005 r., regulująca zasady powszechnej gotowości i reagowania na sytuacje kryzysowe związane ze zdrowiem publicznym.

 

Zwolennicy takiego systemu stale podnoszą argument, że WHO nie ma wystarczających zasobów aby szybko reagować w sytuacjach kryzysowych. Trump w pierwszych latach kadencji wstrzymał część środków dla WHO za promocję tak zwanej aborcji. Teraz jednak obiecał przekazać znaczne fundusze. Organizacja ma ambicje, by w oparciu o posiadanie zaufanych i aktualnych informacji od państw móc zmuszać powściągliwe kraje i regiony do wykorzystania wszelkich eksperymentalnych medycznych środków zaradczych. WHO chce także większych uprawnień.

 

Chińska pomoc i dylematy Amerykanów

Chińczycy umiejętnie wykorzystują okazję pandemii dla pozyskiwania do współpracy krajów Europy Południowej. Wysłali do Rzymu 30 ton środków medycznych. Minister spraw zagranicznych Włoch Luigi Di Maio opublikował na Facebooku film rejestrujący przybycie samolotów z ładunkiem. Był to triumf propagandy Pekinu. ChRL przedstawiano jako wybawcę Włoch.

 

W rzeczywistości dostawy zostały wysłane na podstawie porozumienia między oddziałami Czerwonego Krzyża z obydwu państw. Ten chiński odwzajemnił się za pomoc otrzymaną od włoskiego, który wcześniej wysłał do Wuhan 18 ton zapasów. Di Maio rozmawiał także z Wang Yi odnośnie zakupu przez Włochy dużej ilości respiratorów. Błagał rozmówcę o umieszczenie swego kraju na pierwszym miejscu listy państw zabiegających o zakup tego sprzętu.

 

Dodatkowo chińska firma ZTE przekazała 2 tysiące masek miastu L’Aquila w środkowych Włoszech, gdzie prowadzi centrum innowacji i technologii 5G wraz z lokalnym uniwersytetem. Ponadto Huawei zaproponowało pomoc w połączeniu włoskich szpitali pomiędzy sobą oraz z podobnymi placówkami w Wuhan. Jednocześnie Chińczycy zaoferowali pomoc Serbom, Filipińczykom, Hiszpanom i innym nacjom.

 

Amerykański analityk, znawca Chin Bill Bishop obawia się, że obecnie – w związku z szalejącą wojną propagandową i zaostrzającą się retoryką – mamy do czynienia z najbardziej niebezpiecznym momentem w stosunkach obu państw na przestrzeni ostatnich 40 lat. Badacz przypomina, że w grudniu zakończyły one negocjacje dotyczące pierwszej fazy umowy handlowej. Chiny zgodziły się m.in. na zakup w ciągu następnych dwóch lat amerykańskich towarów i usług o wartości o 200 miliardów dolarów większej niż dotychczas. Pekin jak na razie dotrzymuje terminów porozumienia, ale istnieją obawy, że biorąc pod uwagę szkody, jakie wirus wyrządził gospodarce, mogą nie być w stanie kupić od Stanów Zjednoczonych wszystkich artykułów w wyznaczonym terminie, a tamtejsze firmy mogą nie być w stanie zaoferować ich na czas.

 

Chociaż waszyngtońska administracja zwolniła niektóre dostawy medyczne z ceł, pomimo presji ze strony rodzimych koncernów, prezydent Trump odmówił zawieszenia pozostałych taryf. Retoryka i okoliczności towarzyszące pandemii budzą pytanie, czy obie strony rozpoczną drugą fazę negocjacji w celu rozwiązania bardziej systemowych problemów dotyczących wzajemnych stosunków gospodarczych.

 

Doradca ds. handlu w Białym Domu, Peter Navarro przewodzi staraniom, które mają ograniczyć uzależnienie kraju od Chin w zakresie niezbędnych składników lekarstw i zapasów medycznych, takich jak maski i rękawiczki. – Problem, przed którym stoimy, polega na tym, że za każdym razem, gdy mamy stan zagrożenia zdrowia publicznego, ludzie budzą się z powodu naszego skrajnego uzależnienia od zagranicy – powiedział. – A po zakończeniu kryzysu szybko wracają do snu – komentował.

 

Steve Bannon, były główny strateg Trumpa, od dawna przestrzegający przed zagrożeniami ze strony Pekinu, spodziewa się zaostrzenia wojny handlowej i propagandowej. Chiny już wydaliły amerykańskich dziennikarzy pracujących dla „The New York Times”, „The Wall Street Journal” i „The Washington Post” za relacje o koronawirusie oraz innych kwestiach uznanych za wrażliwe.

 

Administracja Trumpa ogłosiła niedawno nowe ograniczenia w stosunku do chińskich mediów w Ameryce, w tym zmniejszenie liczby pracujących w nich obywateli Kraju Środka. Kilka tamtejszych mediów uznano za „zagraniczne agentury”.

 

Podczas jednej z konferencji prasowej starszy urzędnik Departamentu Stanu bronił podejścia administracji Trumpa, mówiąc, że od dziesięcioleci USA próbują zbudować „normalne stosunki” z Chinami, ale potencjalni partnerzy wykorzystali otwarty system Ameryki bez oferowania podobnego dostępu do swojego. Administracja Trumpa zrozumiała jednak, że ​​jest to strategiczna konkurencja – przekonywał urzędnik.

 

Sekretarz stanu Mike Pompeo ostrzegł chińskiego odpowiednika „że nie jest to czas na szerzenie dezinformacji i dziwacznych plotek, ale raczej okres, w którym wszystkie narody powinny zjednoczyć się, by walczyć z tym wspólnym zagrożeniem”.

 

Chińska Partia Komunistyczna, której reputacja ucierpiała w początkowej fazie walki z wirusem, stara się wykorzystać ostatnie sukcesy. Liczne wideokonferencje w ramach organizacji regionalnych z krajami Europy Środkowej i Azji, intensyfikacja działalności organizacji charytatywnych, pomoc zaoferowana UE w postaci 2 milionów masek chirurgicznych, 200 tysięcy respiratorów i 50 tysięcy zestawów testowych pozwala budować pozycję globalnego lidera, tradycyjnie zajmowaną przez Stany Zjednoczone.

 

Pekin nie tylko odbudowuje reputację, ale załatwia także inne interesy. Wysyła ekspertów do Europy, by zbierać dane o mutacjach koronawirusa w celu opracowania szczepionki i medykamentów niezbędnych w leczeniu COVID-19.

 

Prezydent Jinping również z zawrotną prędkością ożywia gospodarkę za pomocą bodźców fiskalnych i wzmacnia technologiczny system nadzoru państwa nad obywatelami. Jednocześnie pręży muskuły, wysyłając myśliwce w kierunku Tajwanu.

 

Czy Amerykanie „obleją” test?

Frederick Kempe – bardzo poczytny autor, wielokrotnie nagradzany dziennikarz i szef Atlantic Council, czołowego amerykańskiego ośrodka analitycznego w sprawach globalnych, straszy, że jeśli USA się „nie ogarną”, grozi im to, iż skończą jak Londyn po wybuchu konfliktu w Kanale Sueskim.

 

„W 1956 roku nieudana interwencja w Suezie ujawniła rozpad brytyjskiej potęgi i oznaczała koniec panowania Wielkiej Brytanii jako potęgi globalnej” – stwierdził, dodając, że Stanom Zjednoczonym grozi obecnie taki „moment sueski”.

 

Analityk nie pozostawia suchej nitki na administracji Trumpa, sugerując, że wszyscy są zgodni, iż „Waszyngton spartaczył swoją pierwszą odpowiedź”. Nieprawidłowości popełnione przez kluczowe instytucje, od Białego Domu i Departamentu Bezpieczeństwa Wewnętrznego po Centra Kontroli i Zapobiegania Chorób (CDC), podważyły ​​zaufanie do zdolności i kompetencji rządu. Zamieszanie spotęgowały także publiczne oświadczenia prezydenta. Zarówno sektor publiczny, jak i prywatny okazały się niegotowe na wyzwanie produkcji i dystrybucji narzędzi niezbędnych do testowania oraz reagowania na pandemię. Trump jak zwykle – pisze autor – poszedł „swoją drogą”, co tylko potwierdziło, że Waszyngton jest nieprzygotowany do przewodzenia globalnej reakcji.

 

Status Stanów Zjednoczonych jako światowego lidera w ciągu ostatnich siedmiu dziesięcioleci został zbudowany nie tylko na bogactwie i władzy, ale także, co równie ważne, na zdolności do dostarczania globalnych dóbr publicznych, gotowości do koordynowania światowej reakcji na kryzysy. Pandemia koronawirusa testuje wszystkie elementy amerykańskiego przywództwa. Jak dotąd Waszyngton nie zdaje sprawdzianu.

 

Korzysta na tym Pekin, który szybko wypełnia próżnię. Kempe przypomina, że przewaga rywala w zakresie dostarczania pomocy materialnej wynika chociażby z tego, że większość artykułów, których potrzebuje świat w walce z koronawirusem, jest wytwarzana przez azjatyckiego potentata.

 

Chińczycy byli liderem pośród producentów masek chirurgicznych, a teraz jeszcze zwiększyli produkcję ponad dziesięciokrotnie. Wytwarzają także w skali świata mniej więcej połowę respiratorów N95. Wiodą prym nawet w produkcji składników do antybiotyków, które mają kluczowe znaczenie w walce z wtórnymi zakażeniami wywołanymi przez COVID-19.

 

W przeciwieństwie do Chin, USA nie są w stanie zaspokoić wielu własnych potrzeb, nie mówiąc już o zapewnieniu pomocy w strefach kryzysowych na zewnątrz. Amerykańska Krajowa Rezerwa Krytycznych Zasobów Medycznych posiada zaledwie od 1 do 10 procent masek i respiratorów potrzebnych do poradzenia sobie z pandemią. Resztę trzeba będzie uzupełnić importem z Chin lub szybkim wzrostem produkcji krajowej. Podobnie udział Kraju Środka w amerykańskim rynku antybiotyków wynosi ponad 95 procent, a większości składników nie można wytwarzać na rynku krajowym.

 

Kempe przekonuje, że Amerykanie są po prostu skazani na współpracę z Chińczykami, ale mogą wieść w niej prym, jak podczas kryzysu związanego z wirusem Ebola w latach 2014–2015, gdy stanęły na czele koalicji kilkudziesięciu krajów. Analityk jest gorącym zwolennikiem dalszej globalizacji, mimo słabości obnażonych chociażby przez ostatni kryzys. Autor postuluje, by prezydent Trump przekazał ogromne wsparcie amerykańskim laboratoriom i firmom biotechnologicznym związanym z „Projektem Manhattan” w celu opracowania, szybkiego przetestowania i masowej produkcji szczepionek.

 

„Waszyngton i Pekin – puentuje autor – mogą wiele zdziałać wspólnie na rzecz świata”, zwłaszcza w zakresie globalnego zarządu opieką zdrowotną czy „zmianami klimatu”.

 

Agnieszka Stelmach

 

 

Polecamy także nasz e-tygodnik.

Aby go pobrać wystarczy kliknąć TUTAJ.

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij