16 września 2020

Lewicowy skręt PiS: wzmożenie wybiórczej wrażliwości czy zapowiedź zmiany?

(Fot. Lukasz Dejnarowicz/ Forum)

Dwóch ludzi zgodnie kopie człowieka klęczącego już na ziemi i próbującego zasłonić twarz przed ciosami. „Nie boli go?” – pyta jeden z napastników? „To nasz najtwardszy elektorat” – brzmi odpowiedź kolegi. To opis rysunku, który jest już i tak bardzo znany, ale w tych dniach jego popularność zapewne znowu wzrośnie. Ilustracja pasuje bowiem jak ulał do sytuacji, w której obóz władzy kolejny raz ćwiczy wytrzymałość swoich wyborców.

 

 

Wesprzyj nas już teraz!

Szczęśliwie dla polityków i dzięki wspaniałemu wynalazkowi mediów elektronicznych, pamięć „elektoratu” jest w naszych czasach wybitnie krótka. Wystarczy kilka tygodni by zaprzysięgli prawicowcy, którzy jeszcze niedawno drwili z celebryckich akcji typu „Uwolnij karpia, adoptuj pszczołę”, bez szemrania przełknęli zapowiedź (a później pewnie i wykonanie) likwidacji przemysłu futrzarskiego, czyli kolejnej gałęzi polskiej gospodarki. Tej ostatniej zaś jest niestety zupełnie obojętne, czy podcina ją paskudny komuch z korzeniami tkwiącymi głęboko w PRL, czy też najpobożniejsi nawet i niezłomni patrioci, organizatorzy defilad z okazji kolejnej rocznicy przepędzenia bolszewików (ostatnio akurat nie zezwolił na to marszałek Covid). Złośliwi, zwani też zwolennikami spiskowych teorii, triumfują. Niezależnie od tego, kto trzyma stery administrowania Polską, krok za krokiem realizuje się bowiem iście rozbiorowy scenariusz napisany u schyłku poprzedniego wcielenia komunizmu.

 

Obecna wolta jednak wyróżnia się na tle zwyczajnych, nazwijmy to, niekonsekwencji polityków. Mamy właśnie w zwyczajnym cyklu politycznym (od wyborów do wyborów) moment, w którym prawicowo nastawiony rodak oczekiwałby realizacji tak zwanych trudnych postulatów. „Mija 55 dzień szykowania się rządu do wypowiedzenia konwencji stambulskiej” – wyliczają internauci, przypominając zapowiedź pani minister. A ileż to razy słyszeliśmy, że nie można akurat w danym momencie na przykład prawnie zabronić zabijania dzieci nienarodzonych, bo wkrótce przyjdą wybory.

 

Dziś zamiast zakazu aborcji i wyjścia Polski z porozumienia zakładającego systemowe niszczenie rodziny, słyszymy zwiastuny zamknięcia hodowli futrzaków i obietnice zajęcia się przez władze w podobnym duchu farmami drobiu. Nic dziwnego, że w chórze klaszczących Prawu i Sprawiedliwości znaleźli się na chwilę zarówno polityczni rywale (wydawałoby się – z sejmowych antypodów), jak i publicyści nie szczędzący na co dzień klawiatur by zaciekle zwalczać tak zwany pisowski reżim.

 

Dlaczego śmiało można przyjąć, że w odróżnieniu od wspomnianych tu obietnic wycelowanych w oczekiwania Polaka-katolika, zapowiedź „walki z dręczeniem zwierząt” doczeka się szybkiej realizacji? Otóż projekt trafił do Sejmu błyskawicznie, jego pierwsze czytanie nastąpi już w środę. W akcję promocyjną przedsięwzięcia zaangażowali się premier i prezes PiS.

 

Nie należy także oczekiwać – tym razem – sprzeciwu ze strony pani ambasador Stanów Zjednoczonych, które wysyłają swoje futra między innymi na gigantyczny rynek chiński. Może więc inicjatywa szybkiego ucięcia barbarzyńskiej hodowli norek wynika z proekologicznego kursu Niemiec i Unii Europejskiej? Niestety, nic z tych rzeczy. Polska poświęci się jako pierwsza. Być może wzruszone tym szlachetnym gestem pozostałe państwa śmiało pospieszą za naszym przykładem.

 

– Każdy dobry człowiek powinien poprzeć tę ustawę. Ja ją popieram z całego serca – wyznał skromnie Jarosław Kaczyński w nagraniu promowanym przez Forum Młodych jego partii. Czy dotychczas brakowało naszemu państwu prawnych narzędzi do zwalczania nieprawidłowości i nadużyć  zdarzających się w hodowlach zwierząt? Czy wrażliwość lidera obozu rządzącego obejmie wkrótce także dzieci poczęte, zabijane tysiącami w polskich szpitalach? W pewien sposób odpowiedź na to pytanie dał Piotr Nisztor, publicysta „Gazety Polskiej Codziennie” w tekście „Przepis PiS na głosy młodzieży” (7 września 2020). Autor wytłumaczył logikę i zamiary inicjatorów lewoskrętnej wolty Prawa i Sprawiedliwości. W ramach „zaprzestania ideologicznej wojny z lewicą” możemy się w myśl tej strategii spodziewać „unikania antagonizowania w związku z akcentowaniem tematów LGBT, aborcji czy eutanazji. Oczywiście przy pełnym sprzeciwie wobec propagowania tego rodzaju idei i praktyk”. 

 

Jak „bez antagonizowania” miałoby wyglądać przepędzenie genderowych seksedukatorów z polskich szkół albo objęcie ochroną prawną przynajmniej dzieci poczętych skazywanych na śmierć z powodów eugenicznych? Coraz trudniej będzie to wytłumaczyć tradycyjnemu wyborcy Prawa i Sprawiedliwości. Chyba, że zaangażowaniem w lewicowy projekt zwierzęcy obóz PiS chce nam właśnie powiedzieć, w kontekście kolejnych wyborów: „Dobra, zmiana!”. I ustąpić miejsca kolejnej ekipie, według mechanizmu, który realizowany jest w naszym kraju niezawodnie od 30 lat. Spiskowi teoretycy znów zatriumfują?

 

Roman Motoła

 

 

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij