Czy kard. Angelo Becciu, z hukiem wyrzucony z Kongregacji ds. Kanonizacyjnych, odegrał rolę w głośnej sprawie kard. George’a Pella? Włoska prasa coraz śmielej łączy ze sobą obu hierarchów, sugerując, że Becciu mógł na różne sposoby szkodzić Pellowi, zmagającemu się z fałszywymi oskarżeniami o molestowanie nieletnich.
Z Watykanu… za kratki
Wesprzyj nas już teraz!
Na początku szereg podstawowych faktów. Jorge Mario Bergoglio zostaje wybrany papieżem 13 marca 2013 roku. Jak mówi później wielu wpływowych kardynałów, na konklawe miano nadzieję, że nowy następca św. Piotra upora się z poważnymi problemami finansowymi Watykanu. Reforma Kurii Rzymskiej i wyjaśnienie licznych niejasności ekonomicznych stają się priorytetami pontyfikatu Franciszka. Papież powołuje do życia nową jednostkę, Sekretariat ds. Ekonomicznych. Jej prefektem mianuje metropolitę Sydney, kard. George’a Pella. Australijczyk otrzymuje zadanie oczyszczenia finansów Stolicy Apostolskiej.
Zamierza rzetelnie wykonać swoją pracę, ale od samego początku bardzo mocno przeszkadzają mu oskarżenia, który wysunięto przeciwko niemu w Melbourne, gdzie był arcybiskupem w latach 1996-2001, a biskupem w latach 1987-1996. Australijska policja w roku 2013 rozpoczęła akcję szukania osób, które mogłyby mieć wiedzę o nielegalnych działaniach Pella. W 2014 roku zgłasza się mężczyzna, który utrzymuje, że kardynał wykorzystał go seksualnie i jego kolegę w połowie lat 90. Nie przytacza żadnych dowodów, nie ma żadnych świadków; druga z domniemanych ofiar już nie żyje. Sprawa ma ideologiczne tło, bo w Australii trwa potężna nagonka na Kościół; księża są powszechnie podejrzewani o pedofilię i inne nadużycia seksualne. Także Pell zaczyna być przedstawiany w mediach jako bezsprzecznie winny, któremu trzeba jak najszybciej wymierzyć sprawiedliwość. I rzeczywiście, w roku 2018 ława przysięgłych sądu w Melbourne uznaje, że dopuścił się zarzucanych mu czynów. Rok później hierarcha trafia za kratki. Pomaga dopiero wyrok Sądu Najwyższego Australii z kwietnia 2020 roku, który oczyszcza go z wszelkich zarzutów; sędziowie przyznali, że nie było żadnych wiarygodnych dowodów. Pell wychodzi na wolność, ale naprawa watykańskich finansów została wstrzymana, tym więcej, że już w 2017 roku kardynał został urlopowany przez papieża z funkcji prefekta Sekretariatu ds. Ekonomii.
Wpływowy kard. Becciu
Jaką rolę miałby w tym wszystkim odegrać kard. Angelo Becciu? Becciu wstąpił do watykańskiej służby dyplomatycznej w 1984 roku. Pracował w kilku krajach Afryki, w Nowej Zelandii, Wielkiej Brytanii, Francji i Stanach Zjednoczonych. W roku 2001 został biskupem i zarazem nuncjuszem apostolskim w Angoli oraz nuncjuszem na Wyspach św. Tomasza i Książęcej. W roku 2009 został z kolei nuncjuszem apostolskim na Kubie. Wreszcie w roku 2011 trafił do Sekretariatu Stanu jako substytut spraw ogólnych, zyskując tym samym niezwykle silną pozycję w strukturach Kurii Rzymskiej; stał się najbliższym współpracownikiem sekretarza stanu i zyskał łatwy dostęp do papieża. Nie wiemy, jak wyglądały jego relacje z kard. Pellem w początkowych latach istnienia Sekretariatu ds. Ekonomii. Do ostrej scysji doszło w maju roku 2016. Australijczyk zamówił wówczas generalny audyt watykańskich finansów, którego miała dokonać zewnętrzna firma. Becciu go anulował, nie konsultując z Franciszkiem tej decyzji. Opinia publiczna nie otrzymała żadnych informacji o motywacjach postępowania substytuta w sekretariacie stanu. Dwa lata później Becciu został mianowany kardynałem; papież zarazem odsunął go od sekretariatu stanu, czyniąc go jednak prefektem Kongregacji ds. Kanonizacyjnych.
Upadek
24 września 2020 roku kard. Becciu złożył na ręce papieża dymisję z tego urzędu. Co więcej, został pozbawiony swoich praw jako kardynał, zachowując wszakże kardynalski biret. Na prywatnej konferencji prasowej, którą zorganizował następnego dnia, wyjaśnił, że ma to związek z oskarżeniami o defraudację 100 tys. euro i nielegalne wspieranie tymi pieniędzmi firm swoich braci. Włoska prasa przekazała dużo więcej szczegółów – nie wiadomo, czy w pełni wiarygodnych. I tak Becciu według informacji „Il Messaggero” miałby inwestować watykańskie pieniądze przeznaczone na cele charytatywne w luksusowe nieruchomości w Londynie; ponadto jako nuncjusz w Angoli i na Kubie miałby wspierać finansowo swoich braci, doprowadzając do zlecenia jednemu z nich remontu szeregu budynków kościelnych oraz pomagając drugiemu w handlu piwem. Na tym nie koniec. Według „Corriere della Sera” Becciu miałby przekazać ponad 700 tys. euro na konto w Australii w celu walki ze swoimi wrogami; pieniądze trafiłyby między innymi do dziennikarzy. Oskarżenia potwierdza ks. Alberto Perlasca, wieloletni współpracownik kardynała w Sekretariacie Stanu, który uczestniczy w pracach watykańskich śledczych wyjaśniających finanse Stolicy Apostolskiej. Według watykanisty Edwarda Pentina to właśnie ks. Perlasca odegrał fundamentalną rolę w wypadkach, które doprowadziły do dymisji kard. Becciu. Źródła „Corriere della Sera” i Pentina utrzymują ponadto, że jest prawdopodobne, iż przekazane do Australii pieniądze były przeznaczone na dyskredytowanie kard. Pella.
Co dalej?
Prawnik kard. Becciu zaprzecza wszystkim tym oskarżeniom, twierdząc, że są one efektem nieporozumienia. Prawdopodobnie wkrótce ruszy proces; jest możliwe, że jego częścią będą informacje zebrane przed samego kard. Pella w sprawie ewentualnych związków między jego procesem a działaniami Becciu. Z kolei kard. Pietro Parolin, sekretarz stanu od 2013 roku i w związku z tym przez kilka lat przełożony zdymisjonowanego kardynała, próbuje studzić atmosferę rozgrzaną medialnymi publikacjami. Na jednej z konferencji prasowych był pytany, czy nie jest wymowny fakt, że kard. Pell przyjechał do Watykanu niemal dokładnie w tydzień po dymisji kard. Becciu. Parolin stwierdził, że nie ma to żadnego wewnętrznego związku. Nie brzmi to wiarygodnie, ale próby wysłania uspokajających sygnałów nie mogą dziwić. Skala domniemanych finansowych nadużyć w Sekretariacie Stanu jest ogromna; w sprawę zaangażowanych jest bardzo osobiście dwóch kardynałów i nieznana, ale na pewno niemała liczba kurialistów. Łatwo zrozumieć, że potencjał afery wokół kard. Becciu jest ogromny – i konsekwencje mogą dosięgnąć wielu wpływowych osób. Nie byłoby zaskakujące, gdybyśmy w nadchodzących miesiącach dowiedzieli się o kolejnych nagłych dymisjach.
Paweł Chmielewski