27 stycznia 2021

Donald Trump – najważniejsza, choć nie jedyna ofiara kultury wymazywania [OPINIA]

(Donalt Trump. Fot. Reuters / Lucas Jackson / Forum)

Starożytni Ateńczycy w ramach realizowania polityki ostracyzmu wyganiali szczególnie wyróżniające się jednostki poza obręb polis. Służyć to miało niwelowaniu zagrożeń dla demokracji. Dziś praktyka ostracyzmu dokonuje się w inny sposób, nie mamy do czynienia z dosłownym wyganianiem poza granice, lecz z czymś o wiele bardziej podstępnym i perfidnym. Z wykluczeniem cywilnym. Wymazywaniem.

 

Tak zwana cancel culture – kultura wymazywania – to pomysł lewicy na walkę z osobami niedostosowanymi do jej ideologii. Chodzi o ich wykluczenie z grona „ludzi cywilizowanych”. O przekreślenie zawodowych kompetencji. O wymazanie z pamięci. Zgodnie z popularnym przekonaniem, kogo nie ma na „Facebooku”, ten nie istnieje. Właśnie dotyka ono byłego amerykańskiego prezydenta.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Wszystko zaczęło się od zamieszek na Kapitolu wszczętych przez osoby podające się za zwolenników Donalda Trumpa. Rzekome poparcie, udzielone im przez Trumpa, doprowadziło do stałego zawieszenia jego konta przez „Twitter” i tymczasowego przez „Facebook”. W tym ostatnim przypadku toczyć się będzie debata dotycząca ewentualnego przywrócenia, co pokazuje absurd sytuacji i monopol social mediów. Oto bowiem firma stworzona przez zwykłego młodocianego studenta zaczyna osądzać kogoś, kto do niedawna jeszcze był prezydentem mocarstwa.

 

Wymazywanie Donalda Trumpa nie ogranicza się jednak do mediów społecznościowych. Deutsche Bank zadecydował o zakończeniu współpracy. Podobną decyzję podjęły dwa banki działające na Florydzie. Jednym z nich był Banks United, w którym były prezydent USA trzymał od 5,1 do 25,2 miliona dolarów. Instytucja nie wyjaśniła powodów swej decyzji. Poinformowała jedynie, że nie świadczy już byłemu prezydentowi żadnych usług depozytowych. Z kolei Professional Bank ogłosił zerwanie wszelkich relacji z Trumpem. Stwierdził, że nie będzie prowadził żadnych interesów z nim ani z jego organizacjami. Natomiast gigant nieruchomości – Cushman & Wakefield – zdecydował się zerwać współpracę z Trump Organisation. Firma ta współpracowała z Trumpem przez wiele lat. Kontakty z jego przedsiębiorstwami zerwało również miasto Nowy Jork. Wiadomo też, że prestiżowy turniej golfowy PGA nie odbędzie się już w Narodowym Klubie Golfa.

 

Profesor Lawrence Glickman w wywiadzie dla „Desert News” twierdzi jednak, że w przypadku Donalda Trumpa trudno mówić o kulturze wymazywania. Zapewne każdy dziennik byłby chętny do wywiadu z amerykańskim prezydentem, a wydawcy chętnie opublikowaliby jego książkę. Jego zdaniem o kulturze wymazywania można mówić w przypadku zwykłych osób, nie jest ona jednak groźna dla sławnych i bogatych. To jednak tylko częściowo prawda. Donald Trump jest bowiem bogaty dzięki podejmowanym przez niego przedsięwzięciom. Jeśli instytucje takie jak banki czy giganci nieruchomości odmawiają współpracy z nim, to mogą go wpędzić w poważne tarapaty.

 

Nie tylko Donald Trump

O tym, czym jest kultura wymazywania, boleśnie przekonali się również inni. Zamieszki na Kapitolu przyspieszyły czystkę w mediach społecznościowych, której ofiarą padło wiele znanych osobistości. Znana z filmu „Nieplanowane” obrończyni życia Abby Johnson w jeden dzień straciła ponad 15 tysięcy „followersów”, aktor Kevin Sorbo 40 tysięcy, Sarah Huckabee Sanders – sekretarz prasowy Donalda Trumpa – 50 tysięcy, a Mike Pompeo 36 tysięcy. Trudno uznać to za przypadek. Ponadto Twitter zawiesił konto libertariańskiemu politykowi Ronowi Paulowi, a na pewien czas nawet Grupie Wyszehradzkiej.

 

Z kolei niemiecka stacja RTL wymazała znanego wykonawcę muzyki pop Michaela Wendlera. Nagrane wcześniej odcinki stacja wciąż emituje, jednak samą postać i wypowiedzi po prostu wymazała. Czy muzyk dopuścił się czynu zabronionego? Czy chwalił Hitlera? Skądże! Jego jedyna „wina” polegała na wyrażeniu sceptycyzmu wobec polityki Niemiec w kwestii koronawirusa. Piotr Szlachtowicz na antenie wRealu24 trafnie porównał tę sytuację do realiów stalinizmu. Powiedział również o myślozbrodni.

 

W świecie kultury wymazywania nie mamy więc już do czynienia z typową dla demokratycznego ideału debatą polegającą na wysłuchiwaniu argumentów obydwu stron. Jedynie wyznawcy „słusznych” poglądów mają prawo je głosić. Z kolei osoby niezgadzające się z nimi zmuszane są do myślenia. Nawet osoby wpisujące się ogólnie w lewicowy światopogląd często nie są bezpieczne, mogą bowiem zwyczajnie nie nadążać za rewolucją. Chwila nieuwagi lub chwilowe pragnienie niezależności może poskutkować „wymazaniem”. Dotyczy to nawet osób na co dzień głoszących postępowe poglądy, o czym boleśnie przekonała się m.in. J.K. Rowling.

 

Stoimy więc w obliczu przyszłości, w której nikt nie jest bezpieczny. Na każdego może zapaść wyrok. Nie będzie to bynajmniej wyrok niezawisłego sądu, wydany na podstawie ogólnie znanych praw i procedur. Będzie to wyrok na podstawie lewackiej ideologii. Stalinizm powraca z wesołym obliczem Marka Zuckerberga.

 

Marcin Jendrzejczak

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(2)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie