Prosumenci oddający „zieloną energię” do sieci elektroenergetycznej oznaczają… problemy. Praktyka wskazuje, że obecny system słabo znosi obsługę dużej ilości źródeł energii, a magazynowanie wyprodukowanej energii jest nie tylko kosztownym rozwiązaniem, ale też i nieuregulowanym prawnie.
O problemach prosumentów pisze interia.pl. Jak się okazuje, jednym z głównych problemów użytkowników np. paneli fotowoltaicznych jest dziś brak możliwości magazynowania wytworzonej energii. Ta jest oddawana do sieci, a nadwyżka prądu jest zliczana, tworząc „na papierze” nadwyżkę do wykorzystania.
To jednak tylko teoretyczne magazynowanie, które – jak się okazuje – „dodatkowo destabilizuje sieć energetyczną – nieprzystosowaną do odbierania energii od dużej liczby rozproszonych źródeł”.
Wesprzyj nas już teraz!
Jest na to rada – tworzenie magazynów zielonej energii. Rozwiązanie jest jednak bardzo kosztowne. Tu więc pojawiają się pomysły nie tylko na indywidualne magazyny, ale zbiorcze (grupy prosumentów), które to zasoby dodatkowo poprawiałyby warunki pracy sieci. Póki co nawet branżowcy nie są w stanie określić jaki obszar mógłby obsługiwać taki magazyn – tu oddają pole „energetyce”.
Tego rodzaju rozwiązania napotykają nie tylko na barierę kosztową, ale i prawną. Wciąż nie ma bowiem przepisów określających choćby własność magazynowanej energii oraz dotykających zagadnień jej dystrybucji (a więc i koncesji). Tymczasem magazyny mają zacząć funkcjonować na szerszą skalę w 2025 roku.
Warto pamiętać, że już sama instalacja fotowoltaiczna jest sporym wydatkiem. I gdyby nie systemy dopłat tego rodzaju energetyka najpewniej nie znalazłaby wielu amatorów.
Źródło: interia.pl
MA