26 kwietnia 2021

Bogdan Dobosz: Agenci wywiadu, morderstwa na zlecenie i… loże masońskie

(Shalom, CC BY-SA 4.0 , via Wikimedia Commons)

Byli członkowie francuskiego wywiadu DGSE (Generalna Dyrekcja Bezpieczeństwa Zewnętrznego), były dowódca DGSI i loża masońska z podparyskiego departamentu Hauts-de-Seine zamieszani są w aferę, która odsłania nowe i zdumiewające elementy.

Zaniepokojony sąsiad dzwoni na policję

Wszystko zaczęło się dość banalnie 24 lipca 2020 roku. Mieszkaniec wezwał patrol policyjny widząc z okna podejrzanych mężczyzn w samochodzie. Policjanci wylegitymowali mężczyzn w podparyskim Creteil. Mieli przy sobie broń, a Renault Clio, w którym przyjechali miało fałszywe numery rejestracyjne. Zostali zatrzymani. Geolokalizacja ich telefonów wskazała, że pod tym domem bywali już wcześniej. W czasie przesłuchania, dali do zrozumienia, że pracują na zlecenie wywiadu. Ich zadaniem miała być likwidacja mieszkającej w Creteil trenerki biznesowej. W samochodzie znaleziono rękawiczki, noże wojskowe, wreszcie czerwoną torbę zawierającą pistolet kalibru 9 mm i amunicję. Zatrzymani przedstawili się jako Pierre B. i Karl E., w wieku 28 i 25 lat, agenci „służb akcji” DGSE.

Wesprzyj nas już teraz!

Wywiad zaprzeczył, by wiedział coś o tej akcji. Zatrzymani w Créteil byli rzeczywiście żołnierzami DGSE przydzielonymi do bazy Cercottes w departamencie Loiret, jednym z trzech obozów szkoleniowych tajnych służb, ale nie jako agenci służby operacyjnej, ale w misji ochrony bazy. Śledztwo w sprawie zamachu w Créteil zaczęło przynosić jednak kolejne niespodzianki. Zamachowcy są jednak przekonani, że pracują w tajnej komórce. Tymczasem za ich działalnością stał prywatny zleceniodawca. Likwidacją trenerki miał być zainteresowany jej… konkurent w tym biznesie. Domniemany zleceniodawca zamachu, który sam jest dyrektorem szkoły trenerskiej, trafił do aresztu.

Obiekt zamachu – Marie-Hélène Dini jest psychoterapeutą, ale i hipnotyzerką oraz „trenerem biznesowym”. Tego poranka miała zginąć, a uratowało ją spóźnienie się. Karl E. miał dodać, że nie zna wszystkich szczegółów operacji, bo to jego pierwsza misja terenowa. Dini miała być rzekomo agentką Mosadu, która weszła w posiadanie nieodpowiedniej wiedzy. Obydwaj agenci twierdzili, że ich przełożeni wyciągną ich wkrótce z aresztu. Jeden z zatrzymanych odcięcie się od nich przełożonych z DGSE tłumaczył tym, że ta służba nie ma „licencji na zabijanie” na terenie Francji. Dlatego wywiad zlecił im „mokrą robotę” przez prywatną firmę ochrony. W taki sposób śledczy dotarli do kolejnych osób zamieszanych w zamach.

Agenci z licencją na zabijanie czy płatni mordercy?

Kolejne ślady prowadziły do kierownictwa firmy ochroniarskiej i jej dwóch pracowników o dziwnych życiorysach. Zatrzymano ich pod koniec lipca. Jeden jest byłym agentem DGSE, a drugi był związany z DGSI (wywiad wewnętrzny). Podejrzani pracowali dla prywatnych firm, ale też współpracowali ze służbami specjalnymi, a nawet prowadzili szkolenia agentów DGSE. Po nitce dotarto jednak do innego kłębka, którym ma być… loża masońska z podparyskiego miasta Puteaux (Hauts-de-Seine). To właśnie w ramach tej loży miał powstać pomysł wykorzystania tajnych służb do załatwiania interesów swoich członków.

Dwaj zatrzymani wykonawcy utrzymują nadal, że pracowali dla tajnych służb i zostali prawdopodobnie „zmanipulowani”. Na jaw wyszły pewne nowe szczegóły. Rozważano różne plany usunięcia „celu”. W tym zaaranżowanie wypadku samochodowego. Pod samochodem Marie-Hélène Dini odnaleziono nawet lokalizator, który śledził jej ruchy. Zleceniodawcami byli dwaj związani z wywiadem pracownicy firmy ochrony, ale ci nie chcieli podać osoby wydającej im rozkazy. Jeden z nich Sébastien L., doprowadził jednak pośrednio policję na kolejny trop.

Masoni z Puetaux

21 stycznia 2021 policja przesłuchiwała partnerkę Sébastiena L. Policjantów zaintrygowało nazwisko w jej telefonie komórkowym, które już spotykali. Chodziło o byłego oficera DGSI, majora Daniela B. Oficjalnie odszedł ze służby kontrwywiadu dziesięć lat temu. To on mógł być pośrednikiem pomiędzy pionem operacyjnym tej akcji a zleceniodawcą zamachu na Dini. Okazało się, że major jest członkiem loży masońskiej w Hauts-de-Seine i tam właśnie krzyżowały się drogi służb specjalnych i „prywatnych” zleceniodawców zabójstwa. Konkurent trenerki biznesu też był członkiem loży. Major B. miał złożyć zeznania. Na przesłuchaniach miał wsypać dwóch innych „braci” ze swej loży. Ich zeznania z kolei pozwoliły zatrzymać czwartego „brata”, czyli właśnie zleceniodawcę całej operacji. Był w randze wolnomularskiego „mistrza”. Francuskie media otwarcie piszą już o „masońskiej szajce z Puteaux”.

Czterech masonów trafiło do aresztu w kwietniu 2021 roku. Pojawiają się też elementy, które mogą świadczyć o zastraszaniu niektórych z nich. Jeden miał wcześniej przebite opony w aucie, w mieszkaniu drugiego wybuchł pożar… Śledczy brygady kryminalnej sprawdzają, że Marie-Hélène Dini już latem ubiegłego roku wymieniała nazwisko jednego z masonów jako potencjalnego konkurenta w zawodowych interesach. Czyżby tajne stowarzyszenie, jakim jest loża masońska pomagała rozwiązywać problemy „braci” i takimi sposobami?

Zbrojne ramię masonerii?

Tymczasem śledztwo ujawnia, że zamach na Dini nie był pierwszą taką akcją półprywatnego komanda. Miało ono dokonywać „fizycznej eliminacji” już wcześniej. Jeden z członków tego zespołu pękł i wyjawił, że brał udział w ukryciu ciała innej ofiary „w lesie dwa lub trzy lata temu”. Chodzi o Sebastiena L.

Dziennik „Le Parisien” donosił, że według śledczych ten sam mocodawca oraz jego masońska siatka stoją za zabójstwem korsykańskiego kierowcy rajdowego Laurenta Pasquali, który zniknął bez śladu w listopadzie 2018 r. Jego szczątki odnaleziono niecały rok później, zakopane w lesie Cistrières w środkowej Francji. Tutaj motywem zabójstwa miały być kwestie finansowe. Jest też mowa o innym zleceniu zabójstwa, ale już ze strony jakiegoś polityka.

Sebastien L. opowiedział ostatnio o swojej „karierze”. Specjalista od ochrony mówił o spotkaniu „w metrze” majora Daniela B. Było to w 2011 roku. To były dowódca DGSI (dawniej DCRI), który zaproponował mu zostanie „informatorem kontrwywiadu”. Przekonał młodego człowieka, który od tego dnia zaczyna wykonywać „tajne” zadania „w interesie Francji”.

Sébastien L. czuje się oszukany, a być może usiłuje się ratować przed wysokim wyrokiem. Według „Le Parisien” to on opisał mord kierowcy rajdowego Laurenta Pasquali, zabitego w jego domu i zakopanego w lesie. Daniel B. proponował zastrzelenie go z pistoletu, użycie plastikowej torby do uduszenia lub zadźganie rajdowca, ale przede wszystkim chodziło o to, aby ukryć ciało. Miało to wyglądać na tajemnicze zniknięcie celem uniknięcia głębszego śledztwa. 31-letni L. twierdzi, że pracujące dla masonerii komando zabójców brało udział w kilku zamachach. Lista, chociaż wciąż niekompletna, przyprawia o zawrót głowy.

Oszukany agent zeznaje

Pochodzący z Puy-de-Dôme, dobrze zbudowany i pasjonujący się sztukami walki mężczyzna zaczynał od pracy w ochronie osobistej. Kontakt z Danielem B. nawiązał przez kolegę z policji. Jego pierwszą „misją” było śledzenie azjatyckiego dostojnika podróżującego po Francji. Pierwszą „akcją” napad  na mera miasta Saint-Maur-des-Fossés Sylvaina Berriosa. Przez kontakty w loży  zadanie monitorowania swojego rywala politycznego zlecił były mer Henri Plagnol. W 2016 roku miał rzeczywiście miejsce tajemniczy napad na Berriosa.

Były major i mason Daniel B. był dla Sébastiena L. „oficerem prowadzącym”. Od 2016 r. otrzymywał od niego wiele zleceń zastraszania, zbierania danych, aż do operacji „HOMO” (fizyczna neutralizacja). Rajdowiec Pasquali miał być „zagrożeniem dla państwa”, a zwłaszcza dla sytuacji na Korsyce. Motywy jego eliminacji pozostają do dziś niejasne, ale śledczy preferują hipotezę o oszukaniu sponsora jego teamu. I tu znowu kilka niejasności. W zabójstwie miał pomagać niejaki Nicolas D., 31-letni policjant z Paryża. Dostarczył Sebastienowi L. Glocka 17 i samochód Clio użyte w operacji przeciwko kierowcy rajdowego. Nicolas D. to dziwna postać. Jest już byłym funkcjonariuszem oskarżonym o udział w międzynarodowej sieci handlu skradzionymi samochodami.

Śledczy zaniepokoiły te z informacje ujawnione 2 marca. Sébastien L. zwierzył się sędziemu, że wiedział o dwóch innych zleceniach na zabójstwo, które do tej pory były nieznane.  Dwa dni przed zamachem na Marie-Hélène Dini, Sébastien L. miał ​​spotkać się w barze w Saint-Mandé z Pierre’m B. i Yannickiem P. z DGSE. Pierwszy miał się przyznać, że otrzymał zlecenie od znanego polityka na eliminację innego polityka za 50 tys. euro. Pierre B. poprosił dwóch towarzyszy, aby pomogli mu w tej brudnej robocie. Mieli odmówić, bo to była „robota prywatna”…

Zlecenie od masonerii z Afryki?

Jednym ze zleceń tajnej grupy była inwigilacja na północy Paryża przybyłego z Afryki generała Mbaou. To rywal kongijskiego prezydenta Denisa Sassou Nguesso. Schronił się we Francji i wiadomo, że organizowano na niego dwukrotnie zamachy, a sprawców nie złapano. Dziwnym trafem Nhuesso jest masonem.

Generał Ferdinand Mbaou zbył szefem bezpieczeństwa prezydenta w czasach kiedy w Kongo rządził Pascal Lissouba, poprzednik Sassou-Nguesso. W 2015 pod Paryżem otrzymał postrzał w plecy, ale zamach przeżył. Śledztwo zamknięto w 2018 roku z powodu niewykrycia sprawców… Teraz Sebastien L. ujawnia, że go w 2015 oku śledził, chociaż nie przyznaje się, że to on był zamachowcem.

„Oficer prowadzący” Daniel B. wyjaśniał w tej sprawie, że jego „kontrakty” w loży „służyły nadrzędnym interesom kraju”.  Sébastien L. uważa, że jego misja śledzenia generała była powiązana z próbą zamachu na jego życie w listopadzie 2015 roku. Jednak wersja o „zbłąkanych” agentach na usługach jeszcze bardziej „zbłąkanych” masonów, którzy zamienili się w grupę przestępczą trochę trzeszczy.

12 września 2018 r. agent DGSE Daniel Forestier i jeden z jego krewnych specjalizujących się w prywatnej ochronie; także wolnomularz Bruno Susini, zostali oskarżeni w Lyonie o „udział w stowarzyszeniu przestępczym” i „posiadanie materiałów wybuchowych”. Prokuratura zarzuciła im, że planowali zabójstwo gen. Ferdynanda Mbaou. Zlecenie opiewało na 400 tys. euro. Byłby to jednak ślad kolejnej dziwnej grupy zbrojnej powiązanej z wywiadem na usługach masonerii. W dodatku zajmującej się tą samą osobą. Trochę za dużo jak na przypadek…

Masoneria to „państwo w państwie”?

Afera, która zaczęła się od przypadkowego udaremnienia zamachu na trenerkę biznesu i psychoterapeutkę w Creteil jest wyjątkowo dziwna i pełna niedomówień. Nie można wykluczyć „błędnych tropów” wskazywanych mediom. Trudno też uznać, że na jaw wyjdą jakieś potwierdzenia związków tajnych służb z masonerią. Wersja „prywatnego” komanda pozwala takie spekulacje trzymać na dystans. Jest jednak tajemnicą Poliszynela, że akurat kręgi służb podległych MSW są przez loże masońskie mocno infiltrowane i roi się tam od wolnomularzy. Nie byłaby to pierwsza sprawa, w której interesy prywatne i zawodowe wolnomularzom się pomieszały. Kilkanaście już lat temu na jaw wyszła sprawa bezkarności przestępców, którzy mieli loże kontakty z wymiarem sprawiedliwości.

Francuska masoneria, chociaż niejednolita, a czasami mocno wewnętrznie skłócona, stanowi we Francji „państwo w państwie”, w którym „bracia” wspierają „braci” – komentuje aferę np. tygodnik „Valeurs Actuelles”. Rzekome „najwyższej klasy wzorce etyczne” wolnomularzy bywają więc mocno podejrzane. W lutym 2021 roku dziennikarz śledczy Karl Zéro, w wywiadzie dla miesięcznika „L’Incorrect”, komentował swoje dochodzenia w sprawie pedofilii we Francji. Doszedł do wniosku, że „problemem jest, że masoni chronią się wzajemnie gdy jakaś sprawa dotyka jednego z braci. To automatyczne, jak odruch Pawłowa”. Działa to niezależnie od charakteru sprawy – dodawał. Nawet w przypadku pedofilów z tego kręgu są oni chronieni przez całą masońską sieć. „Czarną owcę przesłucha najpierw żandarm-brat, a następnie osądzi ją sędzia-brat, itd.” – twierdził dziennikarz. „VA” zastanawia się, czy w przypadku loży z Puteaux francuski wymiar sprawiedliwości okaże się „ślepy”, czy także podejdzie do sprawy po „bratersku”?

Bogdan Dobosz

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(19)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie