Razem z imigracją Francja zaimportowała sobie wszystkie konflikty świata. Tym razem jest to konflikt żydowsko-palestyński. We Francji mieszka największa w Europie diaspora żydowska, a z drugiej strony liczni są wyznawcy islamu, którzy stają po stronie Palestyńczyków i są wspierani głównie przez polityków lewicy.
Media, zależnie od politycznych inklinacji, rozmaicie przedstawiają konflikt, ale pisze się o nim wyjątkowo dużo. Szef MSW, Gerlad Darmanin, usiłując powstrzymać przeniesienie emocji z Bliskiego Wschodu nad Sekwanę, w czwartek 13 maja zakazał organizowania w kraju manifestacji pro-palestyńskich. W Paryżu taką manifestację chciała zorganizować w sobotę 15 maja lewicowa partia Zbuntowana Francja (LFI) Jean-Luca Melenchona. Pożar, który wybuchł w Izraelu i na terytoriach palestyńskich, ogarnia jednak także inne połacie świata, w tym i bieżącą politykę francuską.
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych tłumaczy decyzję o zakazie tym, że chce uniknąć „zamieszek publicznych”, takich jak te, które miały miejsce np. w 2014 roku. Lewica mocno w tej sprawie zaatakowała rząd i wie, co robi, bo wybory regionalne już w czerwcu, a duża część społeczeństwa zachowuje sympatię w tym konflikcie do „słabszej” strony. Jean-Luc Mélenchon napisał na swoim koncie na Twitterze 13 maja, że „Francja to jedyny kraj na świecie, w którym wszystkie demonstracje poparcia dla Palestyńczyków i protesty przeciwko skrajnie prawicowemu rządowi izraelskiemu są zakazane”.
Wesprzyj nas już teraz!
Także deputowany LFI z zamieszkałego przez licznych migrantów islamskich departamentu Seine-Saint-Denis Eric Coquerel, uważa, że zakaz demonstracji jest „prowokacją” ze strony Geralda Darmanina i prostą drogą wywołania zamieszek. Wskazał na spontaniczne demonstracje, które już się w Paryżu odbywały, a ich uczestnicy byli karani mandatami. Dla deputowanej Zbuntowanej Francji z Ivry-sur-Seine, Mathildy Panot, minister Gérald Darmanin nie pozwala na wyrażanie solidarności Francuzów z narodem palestyńskim. Zapewniła o jej istnieniu „z pozwoleniem ministra Darmanina lub bez”.
Do prezydenta Macrona wysłano też 12 maja list poparcia dla „praw Palestyńczyków”. Podpisali go politycy i osobistości związane z lewicą, m.in. Jean-Luc Mélenchon, Aurélien Taché, Clémentine Autain, Adrien Quatennens i Danièle Obono. Sygnatariusze wezwali do „dalekosiężnych działań dyplomatycznych” i „przypomnienia władzom Izraela o prawie Palestyńczyków do życia we Wschodniej Jerozolimie”. Komunistyczny dziennik „L’Humanité” też nie kryje swoich sympatii. Główny artykuł na temat konfliktu zatytułowano: „Netanjahu i izraelska skrajna prawica wpadają w szał”. Można w nim przeczytać, że „rasistowskie grupy żydowskie atakują Arabów w kilku izraelskich miastach” i są też opisy linczów Palestyńczyków.
Media rządowe i te związane z opozycją prawicową starają się zachowywać dystans wobec konfliktu. „Tradycyjnie” w obliczu konfliktu na Bliskim Wschodzie nad Sekwaną wzmocniono ochronę synagog…
Związana z centroprawicą szefowa regionu paryskiego Valérie Pécresse komentowała: „po deszczach bomb wysłanych na Izrael przez organizację terrorystyczną Hamas i po uzasadnionej reakcji Izraela myślę o wszystkich ofiarach. Życzę Izraelczykom i Palestyńczykom poszanowania prawa międzynarodowego i przywrócenia pokoju”. Z kolei deputowany jej partii Republikanie Eric Ciotti poparł zakaz pro-palestyńskich protestów w Nicei, skąd pochodzi. W obozie rządzącym przyjmuje się propagandę Izraela za dobrą monetę – „widać tu wyraźnie agresora i napadniętego” – komentował wydarzenia deputowany prezydenckiej partii LREM Sylvain Maillard. Były socjalistyczny premier Manuel Valls, obecnie bliski „macronistów” poszedł nawet dalej: „Francja musi wyraźnie wspierać Izrael i jego prawo do samoobrony”. Valls wsparł decyzję MSW o zakazie demonstracji i uznał, że byłoby to… wspieranie antysemityzmu.
Prezydent Emmanuel Macron zareagował 13 maja komunikatem prasowym. Potępił ataki Hamasu na Izrael, które „zagrażają ludności Tel Awiwu i innych miast oraz bezpieczeństwu państwa”. Rozmawiał z Mahmoudem Abbasem i planował „wymianę informacji” z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu. Zaoferował francuską mediację.
Marine Le Pen ze Zjednoczenia Narodowego pisała na Twitterze: „Grad pocisków wystrzeliwanych przez Hamas w kierunku izraelskiej ludności cywilnej jest aktem niedopuszczalnym. Miejmy nadzieję, że narody izraelskie i palestyńskie znajdą drogę do pokoju”.
BD