18 maja 2021

W Niemczech interkomunia jest już faktem. Watykan udaje, że tego nie widzi

Podczas gdy uwaga katolików zatroskanych o przyszłość Kościoła skupia się na akcji błogosławienia homozwiązków, Niemcy brną w herezję także w innych obszarach. Kilka dni temu manifestacyjnie praktykowano interkomunię z protestantami. Udawali przy tym, że są wierni nauczaniu Kościoła. Watykan wie dobrze, co się dzieje, ale udaje, że problemu nie ma. W ten sposób bez żadnej formalnej zmiany w nauczaniu dokonuje się rewolucyjna zmiana w praktyce duszpasterskiej. Eucharystia przestaje być znakiem jedności z całym Kościołem, stając się instrumentem budowania fałszywej jedności z protestantyzmem.

13 maja w czwartek rozpoczęło się w Niemczech Trzecie Ekumeniczne Spotkanie Kościelne (niem. 3. Ökumenischer Kirchentag). Katolicy i protestanci zebrali się – częściowo w formule zdalnej – by rozmawiać o wierze i perspektywach na dalsze pogłębianie jedności, oczywiście w paradygmacie rewolucyjnym. Jeszcze w ubiegłym roku wydawało się, że data 13 maja 2021 roku będzie datą o historycznym znaczeniu. Na ten dzień niemieccy biskupi zapowiadali bowiem oficjalne wprowadzenie interkomunii. Chcieli pozwolić katolikom na pełne uczestnictwo w protestanckiej Wieczerzy Pańskiej – i odwrotnie, zaprosić protestantów do przyjmowania Komunii świętej. Tak się jednak nie stało, bo Stolica Apostolska – na szczęście – postawiła weto. Nie znaczy to jednak, by rewolucja w Kościele za Odrą nie postąpiła naprzód. Wprost przeciwnie. Na Kirchentagu znalazało to także swój wyraz. Przewodniczący Centralnego Komitetu Niemieckich Katolików, prof. Thomas Sternberg, wziął udział w protestanckiej Wieczerzy i przystąpił tam do stołu. Z kolei przewodnicząca inicjatywy Kirchentagu, protestantka Bettina Limperg, przyjęła Komunię świętą podczas katolickiej Mszy. Za wierchuszką poszli i inni – w istocie na kilku nabożeństwach zorganizowanych przy okazji Kirchentagu interkomunia była po prostu normalną rzeczywistością. Tyle, że nie zrobiono tego „oficjalnie”, na podstawie jakiegokolwiek dokumentu – wszyscy, włącznie z prof. Sternbergiem, mówili o „osobistej decyzji sumienia”

Przede wszystkim – dialog

Wesprzyj nas już teraz!

W Kościele katolickim w Niemczech ekumeniczny dialog ma znaczenie absolutnie pierwszorzędne już od kilku dziesięcioleci. Bez wysiłków niemieckojęzycznych teologów i hierarchów nigdy nie doszłoby do wielu istotnych i ważkich decyzji Soboru Watykańskiego II ani do szeregu posoborowych „reform”, z wprowadzeniem Komunii świętej na rękę; inna niewątpliwie byłaby też liturgia w nowym rycie. Dzisiaj bez cienia przesady można powiedzieć, że dla kierownictwa katolickiego Episkopatu Niemiec oraz dla przywódców Ewangelickiego Kościoła w Niemczech budowanie zgodności obu wspólnot jest absolutnym priorytetem. W sferze doktrynalnej i duszpasterskiej na wielu obszarach doszło już do silnego zbliżenia, na przykład gdy idzie o kwestię homoseksualizmu czy rozwodów. Punktów spornych jest jednak wciąż bardzo dużo. W centralnym miejscu znajduje się rozumienie Eucharystii. Jedynie katolicy wierzą, że pod postaciami eucharystycznymi jest realnie obecny Pan Jezus Chrystus. Na przeciwległym biegunie sytuują się ewangelicy reformowani, traktujący Eucharystię symbolicznie. Gdzieś pomiędzy są luteranie, którzy nie godzą się na czysty symbolizm Komunii świętej, ale nie podzielają też katolickiego przekonania o realnej obecności – inaczej zresztą nie mogą, bo przecież w ich wspólnotach nie ma ważnych święceń kapłańskich, a zatem nie może być też mowy o Eucharystii w katolickim rozumieniu. Te różnice stoją jednak na przeszkodzie budowie jedności eucharystycznej. Zgodnie z nauczaniem Kościoła katolickiego, w ostatnich dziesięcioleciach wyrażanych w wielu papieskich encyklikach i dokumentach Kurii Rzymskiej, Komunię świętą mogą w Kościele katolickim przyjmować jedynie katolicy – chyba, że mamy do czynienia z sytuacją wyjątkową. To przede wszystkim zagrożenie życia jakiegoś niekatolika, który w tej skrajnej chwili nie ma dostępu do szafarza własnej wspólnoty, a zarazem podziela katolickie rozumienie Eucharystii. Poza tym – jak powiedziano – Eucharystia jest tylko dla katolików. To jasne i wielokrotnie potwierdzone nauczanie Kościoła, głęboko zakorzenione w Tradycji; stanowi jednak dużą przeszkodą w realizacji wysiłków swoistego ekumenizmu „totalnego”, który dąży do apriorycznego celu przywrócenia widzialnej jedności katolików z protestantami, nie bacząc na różnice doktrynalne oraz porzucając myśl o powrocie schizmatyków i heretyków na łono Kościoła.

Interkomunia w praktyce

Stąd zwłaszcza w Niemczech – ale także w Austrii czy Szwajcarii – od wielu lat krzewi się obyczaj dopuszczania do Komunii świętej wszystkich, którzy chcą ją przyjąć, także niekatolików. Protestanci przyjmujący Eucharystię, katolicy uczestniczący w protestanckiej Wieczerzy – to w istocie norma i codzienność niemieckojęzycznego życia chrześcijańskiego. Do niedawna działo się to jednak nielegalnie, nieoficjalnie – jeszcze kilkanaście lat temu niemieccy biskupi potrafili suspendować księży, którzy zachęcaliby protestantów do przyjmowania Komunii świętej.

Dziś jest inaczej. Interkomunia stała się procederem akceptowanym przez biskupów. Głośny był niedawno skandal w Szwajcarii. Nowy biskup diecezji Chur, Joseph Bonnemain, podczas swojego ingresu udzielił Komunii świętej znanym protestantom z okolic Zurychu. Musiał doskonale wiedzieć, kim są. Co więcej, zrobił to w obecności prefekta Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan, kard. Kurta Kocha, który jest autorem dokumentów wskazujących na niemożność takiego działania. Postępowanie biskupa nie wywołało jednak żadnej publicznej reakcji Watykanu; jedynie kardynał Koch powiedział mediom, że nie miał pojęcia o tym, co robi bp Bonnemain i tym samym odciął się od jego czynu. Konsekwencji jednak nie ma.

Nic dziwnego, bo przecież w niektórych przypadkach udzielanie Komunii świętej protestantom, wbrew nauczaniu i przepisom Kościoła, pozyskało… aprobatę Stolicy Apostolskiej. W roku 2018 Rada Stała Konferencji Episkopatu Niemiec wydała swoisty niezobowiązujący poradnik, który zachęcał biskupów do tego, by w swoich diecezjach pozwalali na przyjmowanie Komunii świętej przez niektórych protestantów. Chodziło o osoby żyjące w małżeństwie z katolikami. Osoby te zgodnie z sugestiami Rady Stałej mają decydować w swoim sumieniu o tym, czy chcą przyjąć Komunię, a księża nie powinni im w tym w żaden sposób przeszkadzać. Większość biskupów Niemiec ogłosiła później te wytyczne jako obowiązujące w swoich diecezjach. Watykan wiedział o sprawie: przewodniczący niemieckiego Episkopatu kard. Reinhard Marx otrzymał od samego papieża Franciszka zgodę na piśmie na publikację sugestii Rady Stałej. Oficjalnie nic się nie zmieniło: nauczanie Kościoła jest, jakie było, jedynie jego „interpretacja” jest teraz za Odrą inna niż w pozostałych krajach świata.

Ku pełnej interkomunii – zmagania z Watykanem

Od tej pory częściowa interkomunia jest w Niemczech zatem aprobowanym przez papieża faktem – ale to przecież wciąż niewiele z perspektywy ostatecznego celu Rewolucji. Stąd pojawił się pomysł, by już w następnym kroku „postępu” wprowadzić pełną interkomunię. Pod koniec roku 2019 pojawiła się obszerna analiza teologiczna „Wspólnie przy Stole Pańskim” (niem. Gemeinsam am Tisch des Herrn), która wyszła spod ręki Ekumenicznego Kręgu Roboczego Ewangelickich i Katolickich Teologów. W tekście postawiono tezę, zgodnie z którą nie ma dzisiaj żadnych przeszkód doktrynalnych dla wprowadzenia pełnej interkomunii między katolikami a protestantami w Niemczech. Dokument został pozytywnie przyjęty przez niemieckich biskupów; do jego powstania zresztą przyczynił się sam bp Georg Bätzing, który w kilka miesięcy po publikacji tekstu został przewodniczącym niemieckiego Episkopatu…

Na gruncie tej analizy niemieccy biskupi ogłosili ustami bp. Bätzinga i kilku innych czołowych „ekumenistów” w Episkopacie, że chcą wprowadzić interkomunię. Miałoby to stać się właśnie na Trzecim Ekumenicznym Spotkaniu Kościelnym odbywającym się w maju 2021 roku. Sprawa wydawała się już przesądzona, ale zainterweniował Watykan.

Najpierw przeciwko pomysłowi wypowiadał się w mediach przewodniczący Papieskiej Rady Jedności, kard. Kurt Koch, Szwajcar uchodzący za zwolennika „linii Ratzingera”. Wskazał na, jego zdaniem, poważne teologiczne braki analizy „Wspólnie u Stołu Pańskiego”. Słowa przerodziły się w czyny. W 2020 roku Papieska Rada Jedności wydała dokument, w którym krytycznie oceniła pomysł wprowadzenia interkomunii. Nieco później to samo uczyniła Kongregacja Nauki Wiary, wypowiadając się z doktrynalnym autorytetem. Tym samym głos zabrały dwa najważniejsze z perspektywy tego tematu urzędy Kurii Rzymskiej – i sprawa została rozstrzygnięta. Niemieccy biskupi zaakceptowali decyzję Watykanu i wycofali się z planu oficjalnego wprowadzenia interkomunii w maju 2021 roku. Podkreślam: oficjalnego. Bo nieoficjalnie interkomunia, oczywiście, nadal będzie – i to nawet w szerszym niż dotąd zakresie. Tuż przed rozpoczęciem Trzeciego Spotkania Ekumenicznego wypowiedzieli się na ten temat zarówno bp Georg Bätzing jak i kard. Reinhard Marx.

Deklaracje hierarchii

Biskup Georg Bätzing udzielił wywiadu portalowi Katholisch.de, półoficjalnemu medium Episkopatu Niemec. Wprost powiedział, że interkomunia na Trzecim Ekumenicznym Spotkaniu Kościelnym będzie – tyle, że niezbyt manifestacyjnie.

W wielu miejscach chrześcijanki i chrześcijanie wspólnie przyjdą na konfesyjne nabożeństwa. Apeluję jednak, by nie robić z tego udziału demonstracyjnego znaku, ale by respektować duchowy charakter oraz szczerą osobistą decyzję każdej poszczególnej osoby – powiedział. To oznacza, że – w zawoalowany sposób – biskup Bätzing wezwał do tego, by pozwalać katolikom i protestantom na interkomunię, bo przecież tym jest właśnie „poszanowanie decyzji sumienia”.

By raz jeszcze być jasnym: w proponowanych nabożeństwach nie chodzi o interkomunię w sensie powszechnego wzajemnego zaproszenia do udziału w Eucharystii i we Wieczerzy, ale o pytanie, jak możemy ze sobą obcować jako katoliccy albo ewangeliccy chrześcijanie na gruncie osobistej decyzji sumienia. Dla mnie oznacza to, że respektuję taką decyzję i rozdaję Komunię, gdy ktoś do niej przystępuje, kto wierzy w to, w co wierzymy my katolicy, kto chciałby przyjąć Ciało Pańskie we wierze w rzeczywistą obecność Jezusa Chrystusa – stwierdził.

Oczywiście bp Bätzing nie jest w stanie sprawdzić, kto wierzy w realną obecność Chrystusa, a kto w nią nie wierzy; decyzja sumienia jest z natury rzeczy osobista i skryta. Nikt nie wymaga od protestanta, by stanął na środku kościoła i ogłosił przed przyjęciem Komunii świętej, że on podziela w tej kwestii katolicką wiarę. A zatem – kto chce, ten przyjmuje Komunię, a bp Bätzing z góry zakłada, że robią to ci, którzy wierzą po katolicku…

Dalej bp Bätzing podkreślił, że „nie chodzi o to, by zapraszać wszystkich niekatolickich chrześcijan do Komunii, bo pełnej kościelnej wspólnoty między podzielonymi Kościołami nadal nie ma” i dodał, że – w każdym razie – istnieją w prawie kościelnym „pewne wyjątki”. Te wyjątki, tak jak pisałem wyżej, dotyczą skrajnych sytuacji zagrożenia, a nie sytuacji celowej obecności protestanta na Mszy świętej w Niemczech – ale te „szczegóły” nie mają już praktycznego znaczenia.

W bardzo podobnym tonie wypowiedział się kard. Reinhard Marx, poprzednik bp. Bätzinga w funkcji przewodniczącego Episkopatu, a obecnie chyba najbardziej wpływowy Niemiec w Watykanie. Kardynał Marx jest członkiem elitarnej Rady Kardynałów, doradzając papieżowi Franciszkowi w kwestii reformy Kurii Rzymskiej i bieżącego zarządzania Kościołem; on osobiście zajmuje się zwłaszcza kwestiami ekonomicznymi, ale nie tylko nimi. W jednym z niedawnych wywiadów purpurat komentował stan współczesnego ekumenizmu. Powiedział, że ekumenizm nie może być nastawiony na to, by protestanci wracali do Kościoła katolickiego. – Ekumenizm powrotu jest całkowicie niemożliwy i nigdy nie był celem ruchu ekumenicznego ani papieży. To, co jest jasne, to fakt, że chcemy podążać wspólną ścieżką. Pozostaje otwarte, co ma oznaczać zróżnicowany konsensus. Nie mamy wyraźnego modelu jedności, do którego dążymy. Wzajemne uznawanie się jeszcze nie wystarcza. Razem z Henrichem Bedford-Strohmem, przewodniczącym Rady Kościoła Ewangelickiego w Niemczech, ujmuję to tak: potrzebujemy widzialnej jedności w pojednaniu różnorodności – mówił w rozmowie z magazynem „Publik-Forum.de”.

Pytany o kwestię interkomunii powiedział, że prawdopodobnie nie powtórzyłby swojej decyzji z roku 2006, kiedy suspendował księdza zapraszającego protestantów do Komunii świętej. – Będąc wówczas młodym biskupem chciałem trzymać się ściśle reguł. W ekumenizmie jednak doszło do wielu poluzowań i zmian. Jeżeli ktoś z innej denominacji idzie na Eucharystię lub na Wieczerzę Pańską, po decyzji sumienia, muszę to zaakceptować. Moją tęsknotą jest, byśmy w pewnym momencie osiągnęli wzajemność, to znaczy uznawali wzajemnie [Eucharystię i Wieczerzę] – stwierdził.

Wielkim zwolennikiem interkomunii jest również jeden z najbardziej wpływowych teologów współczesności i zarazem osobisty, nieformalny teologiczny doradca papieża, kardynał Walter Kasper.

Rewolucja, rewolucja…

Czy Watykan zareaguje? Oczywiście – nie. Od kilkudziesięciu lat watykańska strategia jest w sprawie tego rodzaju heretyckich czy quasi-heretyckich działań następująca: nie interweniować, dopóki rzeczy dzieją się nieoficjalnie. Stąd Kuria Rzymska nie będzie upominać Niemców, o ile pozostaną przy obecnej linii – udzielania Komunii świętej protestantom, ale na zasadzie nieformalnego „akceptowania decyzji sumienia”. Przecież taki modus operandi zaakceptował w 2018 roku osobiście papież Franciszek odnośnie protestanckich małżonków katolików. Nie ma więc mowy o zaostrzeniu kursu, przynajmniej obecnie. Jeżeli w Niemczech pojawiłyby się znowu plany oficjalnego zapisania interkomunii w dokumentach Episkopatu, wówczas Watykan niewątpliwie zareaguje. Rzecz ma przecież wymiar ogólnokościelny; akceptacja przez Stolicę Apostolską interkomunii, abstrahując od „wewnętrznych” katolickich kontrowersji doktrynalnych, wywołałby również kryzys w relacjach z prawosławiem, na co zwracała wielokrotnie uwagę Kongregacja Nauki Wiary odpowiadając w przeszłości na postulaty biskupów z Niemiec. Jednak kolejnej próby oficjalnego wprowadzenia interkomunii w najbliższym czasie nie będzie w związku z niedawnymi pismami Kongregacji Nauki Wiary i Papieskiej Rady Jedności; sprawa jest zbyt świeża.

Tym samym 13 maja 2021 roku nie będzie momentem historycznym, symbolem zakończenia rozłamu rozpoczętego ponad 500 lat temu przez Marcina Lutra. Niemcy nie zapiszą w żadnych dokumentach, że odtąd do Komunii świętej może przystąpić każdy. Nie zapiszą – ale tak przecież robią i tak mówią czołowi niemieccy biskupi. Doktryna się zatem nie zmieniła, ale praktyka już tak; Watykan zadowala się tym pierwszym, ignorując to drugie. Tak w tej sprawie, jak i w wielu innych, jak choćby głośna w ostatnich dniach sprawa błogosławienia związków homoseksualnych.

Trzeba to powiedzieć jasno i wprost: w Niemczech wiara katolicka jest w praktyce inna, niż w Polsce, a Stolica Apostolska uznaje, że w pewnym sensie, o ile nie jest to nazbyt oficjalnie rozgłaszane, można to zaakceptować. Co to oznacza dla przyszłości Kościoła, co to oznacza dla jego autentycznej jedności? Co to oznacza dla nas wszystkich, którzy staramy się być wierni całemu nauczaniu Jezusa Chrystusa? Czy możemy mówić o schizmie, skoro nie mówi o niej papież? Czy możemy mówić o herezji, skoro Watykan w praktyce dopuszcza taką „różnorodność” wiary? Pytania cisną się na usta wszystkich, ale na pytania te, wobec milczenia samego Ojca Świętego i zdecydowanej większości biskupów w Polsce i na świecie, wciąż nie ma jasnej odpowiedzi.

Paweł Chmielewski

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(22)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie