Prawicowy publicysta żydowskiego pochodzenia, Eric Zemmour, może sobie pozwolić czasami na więcej. Na antenie TV CNews w rozmowie o międzynarodowej pozycji Francji wygłosił kilka tez, które wykroczyły daleko poza linię politycznej poprawności.
Zemmour mówił m.in. o „fali migracji”, która staje się „wielkim zamiennikiem” społeczeństwa. Jego zdaniem „Francja widzi, jak umiera”. Chodzi tu o teorię „podmiany” i stworzenie „nowego społeczeństwa”. Podobne poglądy ogłaszał niedawno szef lewicowej partii Zbuntowana Francja Jean-Luc Melenchon, ale on akurat cieszył się ze zjawiska „kreolizacji” („metyzacji”) swojego kraju.
Éric Zemmour 21 maja w rozmowie z byłym szefem MSZ Hubertem Védrine ostrzegał przed „wielką wymianą” i „falą migracji”. Publicysta zakreślił krytyczny obraz współczesnej Francji z rosnącą falą przestępczości, niepokojami społecznymi, atakami na policję. Przytoczył też słowa historyka Pierre’a Nory, że „Francuzi wiedzą o przyszłości, że nie mają przyszłości”.
Jego zdaniem kraj na arenie międzynarodowej jest zwykle postrzegany jako „wielkie mocarstwo”, które „wyraźnie słabnie”. Ilustracją tego była nieporadna walka z pandemią koronawirusa. Francja jest jednak atakowana od wewnątrz. „Francja widzi, że umrze”, bo zalewa ją niezwykła fala migracji, przechodzi bezprecedensową w historii tego kraju transformację społeczną. I niewiarygodne zastępowanie jednej populacji przez drugą, zamiany obecnej cywilizacji na inną – alarmował Eric Zemmour.
Wesprzyj nas już teraz!
Ta obserwacja jest dla niego oczywista i wyjaśnia pesymizm Francuzów, wzmacniany przekonaniem, że nie mogą z tym nic zrobić. Zemmour uważa jednak, że ten pesymizm może być imperatywem do działania, co trochę przypomina diagnozę polskiego filozofa z przełomu XIX i XX –wieku Marina Zdziechowskiego.
Éric Zemmour dodał, że „ryzyko śmierci Francji” to problem bardzo poważny i „nawet okupowana Francja ryzykowała mniej”.
Zapewne jego krzyk alarmu zostanie potraktowany jako kolejne wynurzenia „skrajnie prawicowego” publicysty, ale ostatnio w przypadku Francji sprawdza się encyklopedyczna definicja ks. Benedykta Chmielowskiego: „jaki jest koń, każdy widzi”.
Bogdan Dobosz