„W niemieckiej kampanii wyborczej cztery miesiące przed wyborami do Bundestagu cały czas prowadzą Zieloni. Są poniżej progu 30 proc., więc przy takim wyniku nie sformowaliby sami gabinetu, ale uzyskaliby dostatecznie dobrą pozycję, by wybierać partnera do rządu między CDU i SPD, a potem kontrolować go, zachowując możliwość zmiany koalicji w trakcie kadencji”, pisze na łamach tygodnika „Idziemy” Marek Jurek.
Były marszałek Sejmu zwraca uwagę, że dwie największe partie w Niemczech, czyli wywołane wyżej CDU oraz SPD znajdują się w fazie schyłkowej i nie wyciągnęły wniosków z wyborów parlamentarnych w roku 2017, kiedy zanotowały rekordowo niskie poparcie. To właśnie 4 lata temu Zieloni stali się ważną siłą w Bundestagu i obecnie są faworytem w zbliżających się wielkimi krokami wyborach.
Według Marka Jurka jest to dowód na to, że Niemcy skręcają w lewo, co oznacza, iż „jeszcze bardziej będą wykorzystywać instytucje UE do prowadzenia swej ideologicznej ofensywy w sprawach takich jak imigracja czy odprzemysłowienie Europy Środkowej”.
Wesprzyj nas już teraz!
Założyciel Prawicy RP zauważa, że Polska musi wyciągnąć wnioski z tego stanu rzeczy i podjąć kroki mające na celu budowę opozycji w UE wobec postępowych tendencji, jakie mogą uderzyć w naszą ojczyznę. „Czas sfinalizować rozmowy o wzmocnieniu prawicy w Parlamencie Europejskim. (…) Musimy być razem, bo nie możemy się godzić na status kuzyna z prowincji, którego ciągle strofuje się, poucza i karze”, apeluje.
Parlament Europejski to jednak nie wszystko. Według Marka Jurka równie ważnym strategicznym celem jest „współpraca prawicowych rządów i wzmocnienie wspierającej ją konserwatywnej opinii publicznej”.
Źródło: tygodnik „Idziemy”
TK
