Rząd chce dodatkowo utrudnić dostęp do broni. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji planuje zmiany w ustawie o broni i amunicji. Chodzi między innymi o sprawdzanie co pięć lat osób, które posiadają pozwolenia na broń. Resort planuje też inne utrudnienia; powołuje się przy tym na przepisy unijne. Fundacja Ad Arma wskazuje jednak, że to wielka manipulacja.
Projekt nowelizacji ustawy o broni i amunicji przewiduje między innymi okresowy przegląd pozwoleń na broń w celu stwierdzenia dalszego spełnienia określonych warunków przez ich posiadaczy. Ponadto w efekcie zmian może dojść do tego, że od momentu uzyskania patentu strzeleckiego do wystąpienia z wnioskiem o pozwolenie na broń… będzie musiał upłynąć ponad rok. Niepokojących propozycji jest zresztą więcej; to na przykład ograniczenie wydawania pozwoleń na broń samoczynną tym stowarzyszeniom, które… mają dobre relacje z obozem rządzącym (w propozycji nowelizacji, tym, które „uzgadniają zakres swojej działalności odpowiednio z Ministrem Obrony Narodowej lub ministrem właściwym do spraw wewnętrznych”).
Fundacja Ad Arma zwraca uwagę, że w Polsce nie trzeba wcale implementować unijnych norm w tym zakresie; taki krok wymagałby jednak „odwagi i stanowczości, których brakuje rządzącym w Warszawie”. Nie dość jednak na tym. „Regulacje UE (restrykcyjne z punktu widzenia powszechnego dostępu do broni) przyznają o wiele więcej swobód w kwestii posiadania i nabywania broni niż polskie prawo krajowe. Z treści dyrektywy oraz postanowień umów międzynarodowych podpisanych przez Polskę (jeszcze z czasów prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego) wynika, że regulacje UE nie biorą pod uwagę broni uznanych za zabytkową oraz broni zaprojektowanych przed rokiem 1900. Dotyczy to nie tylko broni czarnoprochowej rozdzielnego ładowania, ale również broni strzelającej amunicją scaloną. W związku z tym, z perspektywy UE, bronią historyczną nie wymagającą pozwolenia mogą być m.in. konstrukcje strzeleckie stosowane powszechnie w trakcie II wojny światowej (np. karabin Mosin). Każda broń zaprojektowana, niekoniecznie wytworzona, przed rokiem 1900 w ogóle nie podchodzi pod dyrektywę i zgodnie z prawem UE Polacy mogliby mieć ją całkowicie legalne, bez pozwoleń” – wskazuje na swojej stronie Fundacja Ad Arma.
Wesprzyj nas już teraz!
Zgodnie z unijną dyrektywą bez pozwolenia powinna być też w Polsce dostępna broń z tzw. kategorii C, czyli, na przykład, powtarzalne karabiny centralnego zapłonu czy jednostrzałowe pistolety bocznego zapłonu albo jednostrzałowe strzelby. Ponadto należałoby poszerzyć Polakom dostęp do broni z tzw. kategorii A, czyli między innymi broni samoczynnej.
„Gdyby podjąć się wdrożenia w polskim prawie zmian zgodnych z wytycznymi dyrektywy, nastąpiłby wzrost swobód obywatelskich w zakresie dostępu do broni i amunicji. Rząd zamierza jednak zrobić coś zupełnie odwrotnego: użyć dyrektywy, aby jeszcze bardziej ograniczyć Polakom dostęp do broni!” – wskazuje Fundacja AD Arma.
„Z dostępnych danych wynika więc, że rząd planuje dokonać oszustwa w implementacji dyrektywy UE i wdrożyć w naszym kraju jeszcze większe restrykcje w dostępie do broni. To również jawne oszustwo w obietnicach wyborczych. Miała być strzelnica w każdym powiecie, miała być zwiększona obronność, miało być oswajanie Polaków z bronią, w szczególności młodzieży, i przygotowywanie społeczeństwa na poszerzenie cywilnego dostępu do broni. „Po kilkuletnim obyciu z bronią kolejnych pokoleń młodych Polaków poszerzenie dostępu do niej będzie jak najbardziej możliwe” – mówił w 2017 roku Minister Obrony narodowej. Dzisiaj ci sami politycy zamierzają jeszcze bardziej utrudnić Polakom dostęp do broni” – komentuje Fundacja Ad Arma.
Źródło: adarma.pl
Pach
