[18 stycznia 1697]
Po Komunii Świętej powiedziano mi, jak mi się wydaje, co następuje: gdy myślałam o wielkim dobru i o nieskończonej miłości Boga, który dał siebie samego na pokarm naszym duszom, nagle Pan dał mi wewnętrznie do zrozumienia, że jeśli chcę się Jemu podobać, powinnam zadbać jedynie o usunięcie i unicestwienie tego wszystkiego, co jest niezgodne z Jego upodobaniem i wolą. Ja czułam, że moja dusza niczego tak nie pragnie, jak zjednoczenia się z Nim i postępowania zawsze zgodnie z Jego Boską wolą. Pan ukazał mi moją nicość i bezsilność. Wszystko to sprawiało mi radość, bo wszystkiego dokonywał Pan, Twórca i Autor całej doskonałości.
Dowiedziałam się wtedy, że całe dobro dusz polega na tym całkowitym powierzeniu się Bogu; wtedy dał mi poznać to wielkie dobro, które naszym duszom daje rajskie szczęście. Wróciłam do siebie usłyszawszy te słowa: „Raj! Raj!” i poczułam wstręt do wszystkich rzeczy ziemskich. W mojej wyobraźni widziałam je jako błoto i brudy; zaczęłam gardzić sama sobą i czułam się upokorzona, straciłam upodobanie w sobie. Zwracając się do Pana, powiedziałam: „Co mam zrobić, żeby znaleźć te cenne skarby?”. Pan ponownie oświecił mnie i ukazał mi drogę pokory; powiedział, że ta droga prowadzi pomiędzy Jego wielkością i naszą nikczemnością oraz że wszystkie nasze czynności poprowadzą nas tą ścieżką, jeśli będziemy nią szli, trzymając się krzyża. […]
Św. Weronika Giuliani Dziennik życia wewnętrznego, Wydawnictwo m, Kraków 2019, s. 85.