Drzwi aborcyjnego Centrum Planowania Rodziny w X dzielnicy Paryża oklejone zostały kilkoma naklejkami obrońców życia. Wywołało to prawdziwy kociokwik i reakcje rządu oraz stołecznych władz.
Wesprzyj nas już teraz!
Dwa dni wcześniej w tej samej Francji pobito ciężko dwóch polityków Zjednoczenia Narodowego, którzy plakatowali Arles w ramach kampanii do wyborów regionalnych. W mediach, rządzie i wśród polityków alarmu nie było. Jednak kilka naklejek uznano za „atak” i „agresję”. Głos zabrała niemal natychmiast Elisabeth Moreno, minister ds. równości kobiet i mężczyzn oraz merostwo Paryża. Wyrazili „mocne wsparcie dla Planowania Rodziny”, a służby miejskie natychmiast skierowano do posprzątania budynku. Moreno groźnie zagrzmiała: – Prawo do aborcji jest niezbywalnym prawem kobiet. Będziemy go bronić wszędzie tam, gdzie będzie kwestionowane.
W dzienniku „Le Parisien” cytowano też Caroline Rebhi, jedną z szefowych Planningu, która z kolei oznajmiła: – Ta przemoc nas porusza, ponieważ wiemy, że możemy być następnym celem. Straszna trauma, bo autorzy naklejek przerobili logo organizacji, łącząc obrazy nienarodzonego dziecka i sztyletu, co zdaniem Rebhi ma sugerować, że „aborcja jest przestępstwem”. Dodała jeszcze, że to pokłosie dyskusji o „legalnym czasie wydłużenia aborcji” i „wzrastającej wrogości” wobec „PMA dla wszystkich” (in vitro dla kobiet samotnych i par lesbijskich).
To już podobno niemal „fala nienawiści”, bo… podobne nalepki widziano w maju w Nantes. Aktywiści „Planowania Rodziny” będą dmuchać na zimne i złożą skargę na policję nie tylko o zniszczenie ich lokalu, ale dodatkowo o „przestępstwo utrudniania aborcji”. W sumie pozornie mało ważna historyjka, ale doskonale ilustruje jak wygląda prawdziwe oblicze „świata postępu”, kiedy ten już się ze swoimi postulatami rozgości. Obrońcy życia stają się niemal terrorystami, zabijanie nienarodzonych dzieci – „niezbywalnym prawem”. Czy my aby na pewno wywodzimy się z tej samej cywilizacji?
BD