W kobiecie stworzonej z miłości Bóg zachował pamięć raju, czystego i doskonałego świata. Zewnętrznym wyrazem tego zamysłu jest jej dziewictwo skrywające wewnętrzne piękno. Podeptanie tego stanu przez grzech wiąże się z ludzką krzywdą i cierpieniem. Dlatego tak ważne jest, by każda młoda dziewczyna uświadomiła sobie wzniosłość i wartość virgo. Najlepiej, by stało się to zanim przeczyta tekst pt. „Pierwszy seks to nie utrata skarbu. Wytłumacz córce, że dziewictwo nigdy nie istniało” na portalu mamadu.pl.
„Pierwszy raz może być miły, intymny i stać się romantycznym wspomnieniem, ale równie dobrze może być żenujący, zabawny, pełen wpadek albo… zupełnie neutralny. A ostatecznie jest po prostu debiutem, który niczego nam nie odbiera, niczego nie przesądza, a najważniejsze jest wyłącznie to, by dział się za obopólną zgodą, z zabezpieczeniem, zachowaniem komfortu i bez wyrzutów sumienia. Bo dziewictwo nie istnieje” – czytamy w artykule Agnieszki Miastowskiej na portalu mamadu.pl. Zatroskanym o potomstwo matkom warto polecić ten tekst jako przykład dyskursu, jakiego w żadnym razie nie należy prowadzić ze swoim dorastającym dzieckiem. Opiewane przez wieki w literaturze i sztuce dziewictwo, stanowiące w jednaki sposób ozdobę kobiety, jak i mężczyzny, autorka unicestwia z typową dla dzisiejszego człowieka ignorancją: „A co jeśli powiem wam, że nie istnieje coś takiego jak dziewictwo?”. Problem jaki dziennikarka wiąże z tym zagadnieniem, to niepotrzebny – jej zdaniem – dylemat współczesnych nastolatków mierzących się ze swoją seksualnością. „Dziewczynki oscylują więc pomiędzy wstydem, że „jeszcze dziewictwa nie straciły i co na to chłopak”, albo „już to zrobiły i co na to chłopak”. I w całym tym chaosie, wyborze między cnotką a doświadczoną pojawia się pytanie, kim właściwie jest dziewica?”.
Tym pytaniem Miastowska rozpoczyna swój wywód, przywołując jedną z najczęściej spotykanych definicji: „dziewica to osoba, która nigdy nie podejmowała stosunków seksualnych”. „I gdybyśmy naprawdę przyjęli taką definicję na co dzień – pisze dalej – pewnie nie byłoby w tym nic złego. Jednak to, jak mówimy o dziewictwie, zazwyczaj zawstydza i podważa wartość kobiet”. Okazuje się bowiem, że dziewictwo jest zobowiązaniem tylko kobiety, w wielu kulturach i religiach pilnie strzeżonym przez rodzinę. Przez utratę tego stanu poprzez „zbyt wczesne albo zbyt liczne, czy nawet tylko przedmałżeńskie kontakty seksualne” kobieta „zostaje odczłowieczona, uprzedmiotowiona i pozbawiona wartości”, ponieważ tak właśnie widzą ją uczące na lekcjach religii czy edukacji seksualnej „niewykwalifikowane osoby”. Autorka przekonuje następnie, iż „Samo wyrażenie „utrata dziewictwa” nawet używane neutralnie nosi ze sobą negatywne znaczenie. Utracić można coś bardzo wartościowego i zupełnie bezpowrotnie”. Co ciekawe, negatywne znaczenie – zdaniem Miastowskiej – może mieć nawet klasyczne rozumienie stosunku płciowego, gdyż wyklucza nastolatków nieheteronormatywnych, których zbliżenie seksualne nie mieści się w ramach powszechnie rozumianej definicji aktu płciowego. Ponadto, błędne rozumienie pożycia seksualnego „może utwierdzać kulturę gwałtu”, jako że w osobie wykorzystanej „w inny sposób niż ten rozumiany jako tradycyjny seks” nie widzi się ofiary. Dlatego dziennikarka portalu mamadu.pl proponuje zmianę nazwy pojęć, zamiast „utraty dziewictwa” mamy „debiut” rozumiany jako „każda aktywność seksualna, nawet jeśli nie doszło do penetracji, erekcji czy przerwania błony dziewiczej”, choć ta ostatnia to też, tak jak i dziewictwo, „element kultury, nie anatomii”, o czym możemy przeczytać na stronie stowarzyszenia edukacji seksualnej Ponton, na którą odsyła nas Agnieszka Miastowska.
Wesprzyj nas już teraz!
Kolejny niepotrzebny problem nastolatek, jaki widzi autorka, to „romantyzowanie pierwszego seksu”. „To sprawia, że presja na to, by debiut wyglądał w określony sposób, jest ogromna, a stres dotyczący samej rangi wydarzenia często paraliżuje. Co więcej, używanie terminu „pierwszy raz” podkreśla, że jest on jedyny i niepowtarzalny. Jeśli nie była to udana próba, nastolatki żałują, że ten „najważniejszy moment” przeżyły niewłaściwie. To bzdura! Powinniśmy oczywiście – pisze dalej Miastowska – wyjaśnić nastolatkom, że warto zrobić to z kimś, komu ufamy, kochamy, kogo jesteśmy pewne, ale w żadnym wypadku nie sugerować, że to, jaki będzie pierwszy seks, warunkuje resztę życia seksualnego. Seks nie jest ofiarą, prezentem, karą ani nagrodą” – konkluduje.
Zasadniczym mankamentem przywołanych rozważań jest nie tylko ich naturalizm, ale też błędne rozumienie istoty ludzkiej. Jeśli w poszukiwaniu sensu życia zabraknie odniesienia do Boga jako ostatecznego celu, to człowiek postrzegany będzie wyłącznie w aspekcie doczesnym, a tym samym, jego obraz będzie wykrzywiony, czyli fałszywy. A człowiek to nie jakaś monada czy autonomiczny twór, realizujący w dowolny sposób własne popędy, zostaliśmy stworzeni, by być odbiciem Pana, to znaczy naśladować i odzwierciedlać Jego istotę. W wierności ustanowionemu przez Stwórcę porządkowi jesteśmy jednak „obrazem i podobieństwem Boga”, stąd dziewictwo przywołuje nam pamięć raju, czystego i doskonałego świata, jaki istniał przed grzechem pierworodnym.
Z dziewictwem kojarzy się więc to, co najpiękniejsze i najcenniejsze. Zachwycający jest dziewiczy stan przyrody, w którym widzimy urodę nietkniętego kwiatu przy źródle czystej świeżej wody, na którymi góruje niebo pełne gwiazd. Czy można być obojętnym wobec widoku świeżego śniegu na górskich stokach, dzikich plaż, nienaruszonego ogrodu oświeconego blaskiem słońca? Podobnie dziewictwo nadaje istocie ludzkiej wewnętrzne piękno, które emanuje na zewnątrz, odzwierciedlając na ziemi Boski majestat. Podeptanie tego stanu przez grzech, niezależnie czy nazwiemy to „debiutem” czy grzeszną „utratą dziewictwa”, jest przyczyną późniejszej nędzy człowieka zniewolonego przez namiętności. Dlatego tak ważne jest, aby każda młoda kobieta znała wzniosłość i wartość virgo po to, by w małżeńskim pożyciu móc wejść w tajemnicę wzajemnej miłości Chrystusa i Kościoła, dziewiczego oddania się Bogu jako oblubieńcowi. Na wzór tej relacji właśnie Chrystus uczynił zjednoczenie kobiety i mężczyzny w życiu małżeńskim i rodzinnym źródłem łask, podnosząc je do godności sakramentu jako świętego znaku.
W dzisiejszym pełnym seksualizacji i pornografii świecie, jak słusznie zauważyła Agnieszka Miastowska w przywołanym tekście, dziewictwo jest powodem do wstydu, ponieważ ludzkie ciało redukuje się do fizjologii. Świadoma i dobrowolna decyzja młodej kobiety o życiu w czystości, a tym bardziej o wyborze stanu zakonnego, jawi się jako bezsensowna i zmarnowana egzystencja. Kto w chwili obecnej pamięta o tym, że dziewictwo ma swoją wewnętrzną dynamikę, dążenie do wyższych celów? Stąd Kościół sławi na poczesnym miejscu czyny dziewic, które inaczej wykorzystując siły swej płciowości, zdolne były zwycięsko zawalczyć o rzeczy wielkie. Dziewicze oddanie się Bogu w życiu konsekrowanym, a szczególnie kontemplacyjnym, jest również „świadectwem wieczności”, rezygnacją z radości tego świata, bo te mijają tak szybko, że nie warto się do nich przywiązywać. W tej perspektywie dziewictwo staje się dla świata znakiem i przypomnieniem, że zadaniem człowieka jest osiągnięcie ostatecznego celu, wiecznego życia w bezpośrednim zjednoczeniu ze Stwórcą.
Dziewczyna widząc w sobie wartość Bożego znaku, jakim jest dziewictwo, nie skłoni się więc do rozważań opisywanych przez Agnieszkę Miastowską. Szacunek dla samej siebie, który wynika z tej świadomości, pomoże jej zachować niewinność i prawość, to jest wewnętrzne piękno. Dlatego w kobiecie, również zamężnej, pozostaje na zawsze wielka tęsknota za tym nieskalanym stanem, który prześlicznie maluje słowem Gertruda von Le Fort: „Jak samotny kwiat w górach, wysoko na krawędzi wiecznego śniegu, którego ludzkie oko nigdy nie widziało, jak niedostępne piękno biegunów i pustyń, które nie bez trudu mogą służyć celom człowieka, tak i dziewica oznajmia, że stworzenie ma sens jedynie jako blask wiecznego blasku Boga”.
Anna Nowogrodzka – Patryarcha