Z Januszem Gabińskim, mieszkańcem Kleosina położonego niedaleko Białegostoku, który wraz z żoną Agnieszką wytwarzają, na potrzeby domowe, zdrowe produkty żywnościowe, rozmawia Adam Białous.
Jaki jest zasadniczy pożytek z wytwarzania samodzielnie, w domu produktów żywnościowych dla rodziny?
Głównym celem przygotowywania własnych wyrobów na użytek domowego żywienia jest zdrowie domowników. Zdrowie nasze – małżonków i czworga naszych dzieci, którymi dobry Bóg nas obdarzył. Rzeczą powszechnie wiadomą jest to, iż żywność produkowana przemysłowo jest potwornie zatruta różnego rodzaju sztucznymi dodatkami, konserwantami, wzmacniaczami smaku itp. Jak się ostatnio dowiedziałem w wielu piekarniach do bułek dodaje się kredy, żeby ładniej wyglądały. Ale czy jest to uczciwe wobec osoby, która kupuje takie bułki?
Wesprzyj nas już teraz!
To samo jest z wędlinami produkowanymi metodą przemysłową. Kiedy się je kupuje i spożywa trzeba się liczyć z tym, że do organizmu wprowadza się co najmniej połowę pierwiastków z tablicy Mendelejewa. Nagromadzenie się w organizmie szkodliwych substancji, w ciągu lat spożywania, przemysłowych produktów żywnościowych, prowadzi do znacznego pogorszenia zdrowia, a nawet owocuje chorobami, czasem bardzo ciężkimi.
Jakie jeszcze korzyści wynikają z domowej produkcji żywności?
Drugą sprawą jest fakt, iż wytworzone domowym sposobem jedzenie jest o wiele smaczniejsze niż to wyprodukowane przemysłowo. W celu uzyskania dobrego smaku nie trzeba, jak to się robi w przemyśle spożywczym, dodawać do produktów żadnych, niezdrowych polepszaczy smaku. Wystarczą naturalne przyprawy, odpowiednie receptury, żeby produkty były po prostu pyszne.
Czy wytwarzając potrawy dla potrzeb domowników, rodzina może na tym zaoszczędzić?
Budżet domowy bardzo zyskuje na własnej produkcji wyrobów spożywczych. Z przybliżonych obliczeń, któreśmy przeprowadzili z żoną Agnieszką, wynika iż w ten sposób wydajemy około 50 procent mniej na wyżywienie rodziny, w stosunku do tego, co musielibyśmy wydać kupując wszystko w sklepie.
Jak długo wytwarzacie państwo jedzenie domowymi sposobami?
Produkowaniem własnych wyrobów zajmujemy się z małżonką już od wielu lat. Na pewno od początku naszego małżeństwa. Tak bardzo przyzwyczailiśmy nasze i dzieci organizmy do tego zdrowego żywienia, że produkty ze sklepu po prostu nam nie smakują. Powiem więcej, są sytuacje, kiedy własnych np. bułek nie możemy zrobić i kupimy tzw. sklepowe. Wówczas, po ich zjedzeniu, moja żona, która ma czuły układ pokarmowy, dostaje rozstroju żołądka.
Czy propaguje Pan wytwarzanie produktów żywnościowych w domu dla rodziny?
Namawiam kuzynów czy znajomych, aby sami przygotowywali sobie jedzenie. Dzielę się z nimi przepisami. Jednak często w odpowiedzi słyszę „to zbyt pracochłonne i czasochłonne, lepiej kupić sobie jedzenie w sklepie”. Wcale nie lepiej, bo ono nie jest zdrowe. Lepiej jest podjąć wysiłek i samemu sporządzić produkty spożywcze, lepiej dla ciebie i dla twojej rodziny.
Jakie produkty żywnościowe wytwarzacie Państwo dla rodziny?
Sami robimy pieczywo – chleb, bułki, chałki. Produkujemy ciasta, pierogi, kluski. Sporządzamy przetwory, weki, kiszonki. Sami wytwarzamy ketchup, majonez i pyszny sos tatarski. Robimy też soki i dżemy owocowe. Do niedawna sam wyrabiałem całą wędlinę jaką spożywaliśmy. Teraz produkuje nieco mniej wędlin, gdyż trochę podupadłem na zdrowiu. Wyrób wędlin jest ciężką, fizyczną pracą. Wymaga wysiłku i pewnej wiedzy.
Ukończyłem technikum o profilu produkcji mięsnej, dlatego pewną wiedzę posiadam. Reszta to doświadczenie i praktyka. Jednak, powiem szczerze, nie ma jak własnego wyrobu kiełbasa, szynka, baleron czy polędwica. Na Podlasiu mamy bogatą tradycję w domowym wytwarzaniu wędlin i mięs. Wiele u nas lasów i puszcz. Z tym wiąże się też produkcja wędlin z dziczyzny. Dziczyzna to oddzielny temat. Jest to najzdrowsze mięso, jednak bardzo trudno dostępne, no i ma swoją, niemałą cenę. Dlatego dla przeciętnie zarabiającej rodziny, może być raczej jedynie rarytasem na świątecznym stole. Chyba, że jest to rodzina myśliwego, który dziczyznę dostarcza na domowy stół po każdym polowaniu.
Skąd czerpie Pan inspiracje? Skąd wiedza i przepisy dotyczące sporządzania produktów?
Na pewno wiele nauczyliśmy się, ja i żona, w naszych rodzinnych domach. Pewne przepisy są przekazywane w rodzinie przez pokolenia. Na pewno chodzi tu o nasze podlaskie specjały, takie jak kiszka czy babka ziemniaczana, bigos, chłodniki, wędliny, różne wędzonki. Żona wniosła do naszego domu przepisy, które poznała od swojej mamy czy babci, ja podobnie. Ostatnio żona sporządziła według rodzinnego przepisu kiszkę ziemniaczaną z odrobinami wieprzowiny. Momentalnie znikła ze stołu. Dzieci się zajadały.
Na Podlasiu tradycyjnie, od wieków funkcjonują kuchnie wielu narodów. Mamy tu, zapomniane gdzie indziej, specjały kuchni staropolskiej, podlaskiej, ale też kuchni tatarskiej, żydowskiej czy białoruskiej lub ukraińskiej. Dla mieszkańców innych części Polski pewnie obce są nazwy specjałów takich jak m.in. tołkanica, pierekarczewnik, solijanka, zaguby. Bardziej rozpoznawalne są pewnie podlaskie produkty regionalne takie jak ser koryciński, kartacze, sękacz czy mocno procentowy napój – „Duch puszczy”.
Czy wspólne przygotowywanie potraw, produktów jednoczy rodzinkę?
Funkcja integrująca, podczas wspólnego sporządzania jedzenia, jest bardzo ważna. Dzieci same przybiegają do nas, kiedy z małżonką wytwarzamy jakieś przysmaki. I to nie żeby skosztować, ale żeby pomóc. Taka wspólna praca bardzo jednoczy rodzinę, wzmacnia więzi. Często można przy okazji omówić jakieś sprawy rodzinne, podjąć decyzje. Wspólny stół, a tym bardziej wspólne wytwarzanie tego co spożywamy, od zawsze i teraz również jednoczy rodzinę.
Dziękuję za rozmowę
Adam Białous