Rocznica Cudu nad Wisłą z 1920 roku to wyjątkowe wydarzenie nie tylko z historycznego punktu widzenia. To również szczególna okazja służąca odkryciu pozostałości komunizmu w kraju i na świecie i refleksji na ich temat.
Zacznijmy od Polski. W oczy rzuca się brak ustawy reprywatyzacyjnej. Jesteśmy pod tym względem jedynym krajem byłego bloku komunistycznego, w którym takowej nie uchwalono. Podejmowano wprawdzie decyzje administracyjne służące odzyskiwaniu mienia, jednak w mocno ograniczonym zakresie. Chodziło głównie o przypadki przeprowadzania działań z naruszeniem prawa lub wykraczających nawet poza granice nacjonalizacji. To właśnie brak systemowej reprywatyzacji, konserwujący decyzje motywowane komunistyczną ideologią stał się przyczyną tak krytykowanej dzikiej prywatyzacji. Tymczasem jak mawiali starożytni Rzymianie – abusus non tollit usum. Kierując się tą maksymą, musimy uznać, że dzika reprywatyzacja nie jest żadnym argumentem przeciwko zwrotowi mienia prawowitym właścicielom w normalny sposób.
Sprawy jednak nie można bagatelizować. Dopóki reprywatyzacja w jakiejś formie nie zostanie przeprowadzona, dopóty Polska nie będzie w pełni wolnym krajem. Pozostanie państwem postkomunistycznym. Można zasłaniać się koniecznością obrony przed dziką prywatyzacją czy być może wątpliwymi roszczeniami środowisk żydowskich, jednak fakt pozostaje. Reprywatyzacja to nie kwestia walki politycznej, lecz czegoś znacznie większego. Zasad. Brak zadośćuczynienia za niesprawiedliwości popełnione podczas reformy rolnej czy Dekretu Bieruta (dotyczącego Warszawy) pokazuje milczącą akceptację państwa polskiego dla kradzieży. Innym państwom, potencjalnym wartościowym imigrantom czy inwestorom wysyłamy komunikat: Polska to państwo niepoważne, własność prywatna nie jest tu bezpieczna.
Wesprzyj nas już teraz!
Kolejna pozostałość po komunizmie to brak uczciwości w życiu gospodarczym i finansowym. Wielu wydaje się, że obowiązują tu inne standardy niż w pozostałych dziedzinach. Stąd powszechne oszukiwanie kontrahentów, pracodawców, wierzycieli et cetera. Do tego dochodzi schamienie obyczajów – stanowiące wszak pozostałość po komunistycznej biedzie i ciągłym niedostatku. Wiąże się z tym brak szacunku dla osób na wyższych stanowiskach i zamożniejszych. Zawiść – to paliwo komunizmu – w Polsce ma się zaiste świetnie.
Jednak owo schamienie to także problem osób w życiu „ustawionych”, traktujących uboższych rodaków „per noga”. Przez lata komunizmu trudno było wyrobić etos przedsiębiorcy i przekazać go potomnym. Stąd problemy z płaceniem pracownikom czy oszukiwanie instytucji państwa przez różnego typu drobnych przedsiębiorców. Nie lepiej z etyką jest też wśród wielkich kapitalistów, pochodzących wszak niekiedy z uwłaszczonej komunistycznej nomenklatury.
Kraje komunistyczne
O ile Polska nie jest mimo wszystko krajem komunistycznym, o tyle takie różnej maści republiki ludowe wciąż istnieją na mapie świata. I to tuż pod polskimi granicami. Mowa tu o Białorusi rządzonej twardą ręką Aleksandra Łukaszenki. Warto wspomnieć, że na przykład w lutym „Rzeczpospolita” poinformowała o skazaniu 16-letniego Mikity Załataroua na karę pięciu lat pozbawienia wolności. Wszystko z powodu udziału przezeń w „zamieszkach masowych”. Według niektórych obrońców praw człowieka w białoruskich więzieniach przebywa 250 osób z powodów politycznych – podała „Rzeczpospolita”. Sam Aleksandr Łukaszenko zaprzecza, jakoby dochodziło do politycznych represji. Warto też wspomnieć, że Białoruś pozostaje uboga, choć raczej nie jest to skrajna nędza. PKB tego kraju w 2017 roku wynosiło 16 843 międzynarodowych dolarów („waluta” służąca tylko do celów statystycznych służąca uwzględnieniu eliminująca zróżnicowanie w poziomie cen pomiędzy krajami i obszarami). Dla porównania w Polsce wyniosło ono 26 636, a na Ukrainie 3880 (w 2020 roku).
Kuba
Kolejny komunistyczny skansen, choć leżący już na drugim końcu świata to Kubańska Republika Ludowa. Kraj od 1959 roku znajduje się pod komunistycznym butem. Wskutek protestów na Kubie zginął według BBC przynajmniej jeden człowiek, a tuziny zostało aresztowanych. Wśród przyczyn zamieszek wymieniano powszechną biedę, galopującą inflację i brak dostępu do szczepionek. Choć rząd usiłował zrzucić winę na amerykańskie sankcje, jest to wytłumaczenie niewystarczające. Praprzyczyną jest bowiem właśnie socjalistyczna gospodarka. I co pośrednio przyznał to sam rząd. 8 sierpnia BBC poinformowało o zalegalizowaniu przez Kubę małych i średnich przedsiębiorstw – zatrudniających poniżej 100 pracowników. Nasuwa to na myśl wprowadzoną przez Lenina Nową Ekonomiczną Politykę.
Obrońcy kubańskiego reżymu lubią przywoływać, że oczekiwana długość życia jest tam podobna, a nawet nieco wyższa niż w USA. To jednak świadczy bardziej o wyjątkowej porażce Amerykanów pod tym względem niż o wspaniałości Kuby. Pod innymi względami Kuba nie wypada już zresztą najlepiej. Jak zauważa Marian Tupy na łamach Humanprogress.org między 1960 a 2015 rokiem wzrost piśmiennictwa na Kubie był o 2 punkty procentowe mniejszy, niż w Paragwaju, przez znaczną część tego czasu znajdującym się pod faszystowskim butem Alfredo Stroessnera. Ponadto śmiertelność noworodków na Kubie spadła w okresie 1960 do 2017 o 3.76 punktów procentowych, gdy dla porównania w (autorytarnych przez znaczną część czasu) Chile było to 12.5 punktów procentowych. Między 1960 a 2015 rokiem średnia oczekiwana długość życia na Kubie wzrosła o 14.7 lat, podczas gdy w rządzonej przez długi czas przez juntę wojskową Brazylii było to 20.9 lat. Tupy zwraca również uwagę na specjalne przywileje, z jakich korzystają przedstawiciele kubańskich władz. Chodzi tu między innymi o dostęp do żywności. Reżymu kubańskiego nie usprawiedliwia więc ani poprawa poziomu życia, ani równość czy prawa obywatelskie.
Chiny
Mocarstwem wciąż odwołującym się do tradycji komunistycznych są Chiny. Przewodniczący Chińskiej Partii Komunistycznej Xi Jinping w przemówieniu z 2013 roku opublikowanym w 2019 roku w magazynie „Qiushi” stwierdził, że przeprowadzane w Państwie Środka reformy gospodarcze nie oznaczają bynajmniej wyrzeczenia się przez komunizmu. Wręcz przeciwnie, ta zmiana taktyki doprowadzi do nieuchronnego zwycięstwa socjalizmu nad kapitalizmem – stwierdził Xi Jinping. Zarówno historia, jak i rzeczywistość mówią nam, że tylko socjalizm może uratować Chiny. Tylko socjalizm z chińskimi cechami może rozwinąć Chiny. To jest konkluzja wypływająca z historii i wybór ludzi – podkreślił.
Oczywiście Chiny nie są teraz siermiężnym i zubożałym krajem przypominającym na przykład gomułkowską Polskę. Choć poziom życia przeciętnego mieszkańca Państwa Środka jest stosunkowo niski, to jako całość Chiny to prawdziwa potęga. W 2014 roku weszły na globalne prowadzenie pod względem PKB całkowitego, przy uwzględnieniu siły nabywczej. Kraj ze źródła taniej siły roboczej przekształca się w potęgę pod względem własności intelektualnej. Pod względem liczby wniosków patentowych złożonych w Światowej Organizacji Ochrony Własności Intelektualnej 2019, w skali globalnej, znalazł się na prowadzeniu. W ciągu 20 lat Czerwony Smok zwiększył swą liczbę wniosków ponad 200 razy.
Jednak w parze ze wzrostem gospodarczej i technologicznej siły w parze idzie naruszanie podstawowych praw człowieka. Szczególnie dobitnie widać to w przypadku mniejszości Ujgurów. Państwo wdraża także tak zwany system zaufania społecznego. W jego ramach obywatelom przyznawane są punkty za pochwalane przez władzę zachowanie i minusy za działania sprzeczne z wolą władzy.
Xi Jinping zachowuje się jako typowy dyktator. W 2018 roku Komunistyczna Partia Chin usunęła ograniczenie uniemożliwiające pełnienie kadencji Przewodniczącego Państwa dłużej niż 3 kadencje. Takie ograniczenia nie istnieją też w przypadku funkcji sekretarza generalnego, przewodniczącego Centralnej Komisji Wojskowej. Wszystkie te funkcje pełni właśnie Xi Jinping.
Marksizm na Zachodzie
Fascynacja Chinami przez świat Zachodu to poważny problem. Zwłaszcza, że – pomimo, a może właśnie dlatego – kraje zachodnie nie egzystowały pod zarządem komunistycznym, komunizm zapuszcza w nich swoje korzenie. Były agent KGB Jurij Bezmenov w wywiadzie z Edwardem Griffinem z 1984 roku mówił, że aż 85 procent budżetu KGB przeznacza się na ideologiczną „subwersję”, a nie tradycyjne szpiegostwo. Pierwszy etap to pranie mózgów służące oderwaniu od tradycyjnej kultury i historii. Po tym 15-20-letnim etapie pozostaje kilkuletnia destabilizacja, następnie obliczony na półtora miesiąca kryzys i normalizacja w nowej już rzeczywistości społeczno-politycznej.
Gdy spojrzymy na dzisiejsze Stany Zjednoczone, to widzimy, że plan ten udał się w znacznym stopniu. Legalizacja tzw. homo-małżeństw, aborcji, zmiany w programach nauczania pomijające zachodnią tradycję, wroga tradycyjnym zasadom popkultura, to wszystko stanowi przejaw drogi ku komunizacji Ameryki. Tendencje te przyspieszyły za Joe Bidena, wraz z jego wielkimi programami ekologicznymi. O sytuacji w Europie naznaczonej gigantycznymi planami socjalno-ekologistycznymi UE, już nawet nie trzeba szerzej wspominać…
Widmo komunizmu wciąż wisi nad światem, a nawet nie tylko widmo. Niekiedy to wciąż siermiężny komunizm znany z ubiegłego wieku, w innych jego mieszankach z nowoczesną i wyzutą z kontroli etycznej technologią; gdzie indziej jeszcze to niszczenie chrześcijańskiej kultury stanowiącej najlepszą ochronę przed marksistowską destrukcją.
Świadomość zagrożeń nie powinna jednak skłaniać do rezygnacji. Wydarzenia takie jak Bitwa Warszawska pokazują, że Matka Boża nie pozostawia wiernych bez opieki. Jak nasi przodkowie zwyciężyli w 1920 roku, tak i dziś zwyciężymy. O ile weźmiemy błękitny, Maryjny sztandar przeciwko czerwonemu.
Marcin Jendrzejczak