O ile można traktować sondaże jako miarodajne dla nastrojów politycznych w społeczeństwie, to należy stwierdzić zmęczenie obywateli Stanów Zjednoczonych i Kanady rządami lewicowych polityków, Joe Bidena i Justina Trudeau. Na zwrot ku bardziej konserwatywnym preferencjom wyborczym wpłynęły blamaż Bidena w Afganistanie i radykalny reżim covidowy w Kanadzie.
Gdyby dziś doszło do wyborów w USA, wygrałby je Donald Trump – tak wynika z najnowszego sondażu przeprowadzonego przez Emerson College. Wprawdzie przewaga jest nieznaczna – 47 procent na Trumpa i 46 na Bidena – niemniej poparcie dla tego drugiego spada znacznie we wszystkich sondażach. Ankieta, której wyniki ogłosiła publiczna stacja radiowa NPR wykazała, że poparcie Bidena spadło o 6 punktów procentowych w stosunku do lipcowego badania.
Komentatorzy zgodnie wskazują, że najniższe od początku prezydentury Bidena sondaże wynikają z chaosu, jaki prezydent spowodował przeprowadzając akcję wycofania wojsk amerykańskich z Afganistanu niezgodnie z ustaleniami uczynionymi przez jego poprzednika (wycofanie miało bowiem być warunkowe i wojsko miało opuścić kraj w ostatniej kolejności, po bezpiecznym ewakuowaniu osób cywilnych).
Wesprzyj nas już teraz!
Co ciekawe, jedynie 60 procent wyborców Partii Demokratycznej stwierdziło, że Biden byłby dobrym prezydentem w następnej kadencji.
Podobne zjawisko spadku poparcia dla lewicowej władzy stwierdzają badania opinii publicznej w sąsiedniej Kanadzie. Partia aborcjonisty i zwolennika bezwzględnego reżimu sanitarnego Justine’a Trudeau według najnowszego sondażu przegrałaby z Konserwatywną Partią Kanady, kierowaną przez Erine’a O’Toole’a.
O’Toole krytykuje Trudeau za rozpisanie przedterminowych wyborów podczas „czwartej fali” koronawirusa, natomiast obecny premier uderza w swojego rywala za sprzeciw wobec przymusu szczepień. Trudeau krytykował lidera Partii Konserwatywnej, podnosząc, że sprzyja on „antyszczepionkowcom” i zwolennikom dostępu do broni.
Ale, jak pokazują sondaże, społeczeństwo zaczyna przychylać się raczej w stronę tych, którzy „szanują decyzje w sprawie zdrowia podejmowane przez ludzi” (co zadeklarował Erine O’Toole), niż tych, którzy podejmują w tych sprawach autorytarne i często niezgodne z obowiązującym prawem decyzje.
Źródła: polsatnews.pl / rp.pl
FO