8 września 2021

Niepłodność staje się coraz powszechniejszym, globalnym problemem

(DrKontogianniIVF / Wikimedia Commons)

Chorwacki ginekolog, na którego powołała się gazeta „Večernji List”, szacuje, że za 10 lat w skali globalnej co ok. trzecia para cierpieć będzie na niepłogność. Jak tłumaczy lekarz „dziś płodność mężczyzn jest o połowa niższa niż 50 lat temu”. Dlaczego?

„Niepłodność stale rośnie, na całym świecie i w Chorwacji. Szacuje się, że za 10 lat około 30 proc. par na całym świecie będzie bezpłodnych” – mówił w wywiadzie ginekolog Velimir Šimunić, pionier zapłodnienia in vitro (IVF) w zagrzebskim szpitalu dla kobiet. Według Šimunića – który kierował zespołem medyków podczas poczęcia pozaustrojowego (in vitro) prawie 40 lat temu – rocznie leczy się w Chorwacji około 10 tys. par, a około połowa nie zgłasza problemu na czas.

Šimunića wskazuje, że w bałkańskim kraju około 17 proc. par jest bezpłodnych, czyli około 80 tys. osób ma problemy z poczęciem potomka. Kobiety rodzą pierwsze dziecko średnio w wieku 29 lat, a obecnie coraz więcej dzieci przychodzi na świat między 30. a 35. rokiem życia kobiety. Z każdym rokiem – po ukończeniu 32 lat – płodność zaczyna spadać o 5 proc. i o 15-20 proc. po ukończeniu 38 lat. W wieku 40 lat kobiety częściej cierpią na choroby, które mogą uszkodzić narządy rozrodcze. – Dla pary po 41. roku życia zajście w ciążę jest pięć razy trudniejsze i wolniejsze. Aborcje są wtedy również częstsze – dodaje Šimunić.

Wesprzyj nas już teraz!

Dlaczego istnieje taki problem z bezpłodnością? Ginekolog sugeruje, że wynika to m.in. ze zmian światopoglądowych dotyczących „autonomii reprodukcyjnej kobiet” i z tego, że od czasu przemian demograficznych w 1965 r. i wprowadzenia antykoncepcji oddzielono seksualność od reprodukcji. Wśród innych przyczyn wymienił czynniki środowiskowe, które w sposób szczególny upośledzają męską płodność. – Niepłodność męska jest dziś częstsza. Spermatogeneza jest bardzo wrażliwa na tzw. czynniki epigenetyczne, dlatego zanieczyszczenia środowiskowe uszkadzają tworzenie plemników. Dziś płodność mężczyzn jest o 50 proc. niższa niż 50 lat temu – zaznaczył Šimunić. W praktyce jednak 30 proc. przyczyn niepłodności leży po stronie kobiet, 30 proc. – po stronie mężczyzn, a w 10 do 20 proc. przypadków nie wiadomo, dlaczego niemożliwe jest poczęcie dziecka – wskazuje „Večernji List.”

Światowa Organizacja Zdrowia zaznacza, że niepłodność to globalny problem zdrowotny dotykający miliony ludzi w wieku rozrodczym na całym świecie. Według szacunków WHO, niepłodność dotyka około 186 milionów osób. Zgodnie z definicją, z niepłodnością mamy do czynienia wówczas, gdy kobieta nie może zajść w ciążę po 12 miesiącach regularnych prób.

Niepłodność może być spowodowana czynnikami męskimi, żeńskimi, kombinacją czynników męskich i żeńskich lub może być niewyjaśniona. Jednym z czynników ograniczających płodność jest palenie tytoniu, nadmierne spożycie alkoholu, otyłość i narażenie na zanieczyszczenie środowiska. Prof. Ryan P. Smith, urolog z University of Virginia sugeruje, że obecnie w USA prawie 1 na 8 par zmaga się z niepłodnością. I lekarze tacy jak on, specjalizujący się w medycynie rozrodu, nie są w stanie ustalić przyczyny męskiej niepłodności w około 30 do 50 proc. przypadków. „Nie ma prawie nic bardziej zniechęcającego niż powiedzenie parze »nie wiem« lub »nie mogę nic zrobić, aby pomóc« – komentuje.

Pary często zadają mu pytanie, czy do niepłodności przyczyniają się telefony komórkowe, laptopy bądź stosowanie tworzyw sztucznych? Zdaniem profesora na płodność może wpływać wiele czynników: od otyłości przez zaburzenia równowagi hormonalnej po choroby genetyczne. Jednak począwszy od lat 90-tych badacze zauważyli niepokojący trend, że nawet przy kontrolowaniu wielu znanych czynników ryzyka, męska płodność wydawała się spadać. W 1992 roku badanie wykazało globalny 50-proc. spadek liczby plemników u mężczyzn w ciągu ostatnich 60 lat. Wiele badań w kolejnych latach potwierdziło to wstępne odkrycie, w tym artykuł z 2017 r., w którym wykazano 50 do 60 proc. spadek stężenia plemników między 1973 a 2011 r. u mężczyzn z całego świata.

W 2019 roku zespół naukowców postanowił skupić się na silniejszej całkowitej liczbie ruchliwych plemników. Uczeni odkryli, że odsetek mężczyzn z normalną całkowitą liczbą ruchliwych plemników zmniejszył się w ciągu ostatnich 16 lat o około 10 proc. Zaczęto więc zadawać pytanie, co może powodować ten spadek płodności? Naukowcy od lat wiedzą – dzięki modelom opartym na eksperymentach z udziałem zwierząt – że ekspozycja na toksyny środowiskowe może zaburzać równowagę hormonalną i zakłócać reprodukcję. Wiele z tych badań skupia się na substancjach zaburzających gospodarkę hormonalną, molekułach, które naśladują hormony organizmu i zaburzają kruchą równowagę hormonalną. Należą do nich substancje takie jak ftalany –lepiej znane jako plastyfikatory – a także pestycydy, herbicydy, metale ciężkie, toksyczne gazy i inne materiały syntetyczne.

Plastyfikatory znajdują się w większości tworzyw sztucznych, są obecne w butelkach na wodę i pojemnikach na żywność. Herbicydy i pestycydy obfitują w żywność, a niektóre – szczególnie te zawierające syntetyczne związki organiczne zawierające fosfor – mają negatywny wpływ na płodność. Innymi czynnikami zaburzającymi płodność męską są cząstki stałe dwutlenku siarki, tlenku azotu i innych związków, promieniowanie z laptopów, telefonów komórkowych i modemów oraz metale ciężkie, takie jak kadm, ołów i arsen obecne w żywności, wodzie i kosmetykach.

Związki zaburzające gospodarkę hormonalną i powodowane przez nie problemy z niepłodnością mają znaczny wpływ na zdrowie fizyczne i emocjonalne człowieka. A leczenie tych szkód jest kosztowne. Obecnie używa się wielu chemikaliów. W USA zarejestrowanych jest ponad 80 tys. związków i prawie 2 tys. nowych znajduje się na etapie wprowadzenia w zatwierdzony użytek. Profesor wskazuje, że wielu naukowców uważa, iż  testy bezpieczeństwa pod kątem zagrożeń dla zdrowia i środowiska nie są wystarczająco rygorystyczne, a szybki rozwój i wprowadzanie nowych chemikaliów stawia pod znakiem zapytania zdolność organizacji do testowania długoterminowych zagrożeń dla zdrowia ludzkiego. Przepisy amerykańskie przestrzegają zasady niewinności do czasu udowodnienia winy.

Światowa Organizacja Zdrowia niedawno zidentyfikowała 800 związków zdolnych do zaburzania gospodarki hormonalnej, z których tylko niewielka część została przetestowana. Rzeczywistość obecnego systemu regulacyjnego w USA jest taka, że chemikalia są wprowadzane przy minimalnych testach i wycofywane z rynku tylko wtedy, gdy udowodnione zostanie ich szkodliwe działanie. A to może zająć dekady. Niestety, wraz z narastającym problemem niepłodności coraz częściej oferuje się parom niegodziwe metody zapłodnienia in vitro albo tzw. surogację. Ani jedno, ani drugie „rozwiązanie problemu” nie jest dopuszczalne w świetle nauczania Kościoła katolickiego.

Źródło: euractiv.com, who.int, nortcarolinahealthnews.org

AS

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(17)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 141 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram