Chorwacka prawicowa partia polityczna Hrvatski Suverenisti wszczęła kampanię w obronie krajowej waluty kuny. Jej członkowie i sympatycy sprzeciwiają się wprowadzeniu wspólnej waluty euro, tym bardziej, że rząd nie chce referendum.
Kampania na rzecz walki z euro de facto rozpoczęła się dwa lata temu, ale w związku z zapowiedziami wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej Valdisa Dombrovskisa, który ogłosił niedawno, że Chorwacja jest na dobrej drodze do wprowadzenia wspólnej waluty już w 2023 roku, działania zintensyfikowano.
Wesprzyj nas już teraz!
Dombrovskis zasugerował, że przeszkodą są pewne problemy związane z niedomaganiami administracji publicznej i system sądownictwa, które – jak zaznaczył – muszą się stać bardziej efektywne.
Premier Andrej Plenković zapewnia, że bałkański kraj będzie gotowy do wejścia do strefy euro od 1 stycznia 2023 roku. Bagatelizował działania partii Hrvatski Suverenisti, która jego zdaniem zabiega o awans polityczny i wykorzystuje w tym celu właśnie kwestię przyjęcia euro. Szef chorwackiego rządu uznał także, że nie ma potrzeby przeprowadzania referendum w tej sprawie, o co wnioskuje opozycyjne ugrupowanie.
Minister finansów Zdravko Marić z kolei stwierdził, że Chorwacja najpóźniej do marca przyszłego roku spełni wszystkie niezbędne kryteria wejścia do strefy euro: szacowany deficyt na 2021 r. ma wynieść 3,8 proc. PKB, w przyszłym roku – 2,6 proc. PKB.
Poseł Marko Milanović Litre ostro skrytykował rząd za ignorowanie opinii obywateli i wszczął kampanię na rzecz powszechnego głosowania w tej ważnej sprawie. „Premier Andrej Plenković, prezes chorwackiego banku narodowego Boris Vujčić i cała grupa brukselskich biurokratów samodzielnie zdecydowali, że Chorwacja powinna przystąpić do strefy euro” – napisał Milanović Litre na Facebooku. „Referendum to jedyny sposób, aby to osiągnąć” – dodał.
W głosowaniu z 2012 r. w sprawie wejścia do UE znalazło się tylko jedno pytanie: „Czy jesteś za przystąpieniem Chorwacji do Unii Europejskiej?” W kampanii referendalnej nie informowano obywateli, że wiąże się to także z akcesem do strefy euro.
Milanović Litre zaznaczył, że naród chorwacki ma prawo wypowiadać się na wszystkie ważne tematy, które mają wpływ na życie ludzi, w szczególności zważywszy na to, że z takim trudem wywalczono suwerenność, która teraz zostaje scedowana na Brukselę. Zdaniem posła, kraj był słabo przygotowany do członkostwa.
Chorwaci wciągani do strefy
13 września komisarz Dombrovskis w Zagrzebiu chwalił ożywienie gospodarcze państwa, w szczególności w turystyce. Powstało więcej miejsc pracy, rosną inwestycje. Jednak „przed Chorwacją stoją teraz dwa główne zadania. Żadnego nie należy lekceważyć” – zaznaczył wiceprzewodniczący KE.
Wskazał, że „pierwszym zadaniem jest pełne wyjście z kryzysu, nad którym ciężko pracują wszystkie państwa członkowskie UE”. Zgodnie z danymi, PKB Chorwacji w drugim kwartale wzrosło o ponad 16 proc. rok do roku. W 2020 r. gospodarka skurczyła się o 8 proc.
Dombrovskis ubolewał jednak z powodu „stosunkowo niskiego poziomu szczepień przeciwko COVID-19 – 50,8 proc. dorosłej populacji”. Jego zdaniem stanowi to „poważne ryzyko” dla gospodarki.
– W kilku krajach UE widzimy ryzyko, że jeśli sytuacja zdrowotna się pogorszy, nie będzie można wykluczyć kolejnych restrykcji i kolejnej blokady. Gdyby tak się stało w Chorwacji, wpłynęłoby to negatywnie na tempo ożywienia i prawdopodobnie pogłębiłoby nierównowagę makroekonomiczną oraz słabości – w szczególności dług publiczny i kredyty zagrożone. Miałoby to ogromne znaczenie dla gospodarki Chorwacji i jej ambitnego harmonogramu przystąpienia do strefy euro. Dlatego najwyższym priorytetem powinno być szczepienie osób, które jeszcze nie otrzymały szczepionki – komentował.
Drugie zadanie to przygotowanie gospodarki do wejścia do strefy euro.
– Minął już ponad rok, odkąd kuna została wprowadzona do mechanizmu kursowego II. Był to ważny kamień milowy na drodze Chorwacji do euro. Jesteśmy już na półmetku uczestnictwa w ERM II i zapewnienia stabilności kursu walutowego – co jest jednym z czterech kryteriów z Maastricht. Jeszcze przed wejściem do ERM II kuna była w większości stabilna w stosunku do euro. Od momentu wejścia na rynek, jej kurs walutowy wahał się bardzo blisko – w wąskim przedziale poniżej 1 proc. – wokół parytetu centralnego ERM II. Równie ważne są inne kryteria konwergencji. Wszystkie muszą zostać spełnione. Chorwacja będzie musiała wykazać, że ceny, stopy procentowe i finanse publiczne rozwijają się w sposób zgodny z trwałym uczestnictwem w strefie euro – zaznaczył komisarz.
Wskazał, że konieczna jest kontrola poziomu inflacji i niskich kosztów finansowania. Deficyt publiczny powinien spaść poniżej 3 proc. PKB od przyszłego roku.
Dombrovskis mówił o „niektórych korzyściach z wprowadzenia euro”.
Wymienił, że to „pozytywny sygnał dla inwestorów”. Chorwacja stanie się też „częścią zaufanej unii walutowej i drugiej co do wielkości waluty na świecie”. Korzystanie z euro zaś ułatwi inwestowanie i obniży bariery dla firm. Usunie koszty wymiany walut. Może pomóc ustabilizować stopy procentowe, ułatwiając zadłużanie się ludziom i firmom. Ma mieć także „pozytywny wpływ na wzrost dzięki pełnej integracji z jednolitym rynkiem UE, na którym towary i usługi staną się bardziej konkurencyjne” a to ma się przełożyć na wyższy standard życia.
– Ponieważ euro jest stabilną walutą powszechnie stosowaną na światowych rynkach handlowych i finansowych, członkostwo w strefie euro ogranicza ryzyko nagłego odpływu kapitału w czasach kryzysu – przekonywał komisarz, który obiecywał pomoc Europejskiego Mechanizmu Stabilności w razie krachu finansowego i utraty przez państwa strefy euro dostępu do rynków. Wabił także możliwością pomocy ze strony Europejskiego Banku Centralnego.
– Właściwie widzieliśmy to podczas pandemii. W przeciwieństwie do poprzedniego kryzysu finansowego i gospodarczego, tym razem banki były częścią rozwiązania, a nie częścią problemu – mówił.
Komisarz apelował o „dalszą pracę nad poprawą otoczenia biznesowego; usprawnienia administracji publicznej i sądownictwa; wzmocnienia swoich zasad i struktury, aby walczyć z praniem brudnych pieniędzy”.
W ramach procesu przyjęcia euro, Chorwacja zawarła umowę o bliskiej współpracy na rzecz unii bankowej i uczestniczy w jej ustaleniach nadzorczych.
Unia bankowa – jak zaznaczył komisarz – oznacza „wdrożenie wspólnego zbioru przepisów finansowych”.
Przejście na euro oznacza, że banki komercyjne będą wymieniać kuny przez rok po „dniu wejścia do strefy euro”. Chorwacki Bank Narodowy ma wymieniać monety przez trzy lata i banknoty bezterminowo.
Chorwacką walutę będzie można wymieniać także w urzędach pocztowych. Dombrovskis przestrzegał przed wzrostem cen w sklepach, czego obawia się – według Eurobarometru – 82 proc. Chorwatów.
Za wprowadzeniem wspólnej waluty ma być 61 proc. obywateli. W 2020 r. było to 55 proc. Dombrovskis wyraził obawy związane ze sprzeciwem części społeczeństwa. Dlatego uczulał polityków, by zorganizowali dobrą kampanię informacyjną, „docierającą do wszystkich we wszystkich zakątkach kraju, we wszystkich formach mediów”.
Pochwalił determinację obecnej ekipy rządzącej, by wprowadzić euro już w 2023 r. – i „to pomimo poważnych przeszkód i niepowodzeń, których doświadcza kraj”.
– Komisja wyda ocenę konwergencji w pierwszej połowie 2022 r. Jeśli wszystkie kryteria zostaną spełnione, Rada podejmie decyzję ustalającą kurs wymiany i zezwoli na wprowadzenie euro jako waluty Chorwacji od 1 stycznia 2023 r. – zaznaczył łotewski komisarz.
– Wprowadzenie euro oznaczałoby zakończenie integracji Chorwacji z Unią Europejską. Niecałe dziesięć lat po przystąpieniu do UE byłoby to wielkim osiągnięciem. Fakt, że Chorwacja ciężko pracowała, aby zajść tak daleko, nawet w środku pandemii, potwierdza, że euro jest atrakcyjną, odporną i odnoszącą sukcesy walutą światową. To wielki atut Europy i symbol jedności, dobrobytu i solidarności – puentował, dodając, że Chorwatów czeka wdrożenie wielu reform w obszarach strategicznych, by dokonać transformacji ekologicznej i cyfrowej.
Chorwacki plan naprawy ma zlikwidować bariery dla inwestorów, promować energię odnawialną, zrównoważony transport i efektywność energetyczną. Nieefektywne energetycznie budynki mają odpowiadać za 40 proc. zużycia energii i 36 proc. emisji dwutlenku węgla.
Grzech pierworodny euro
Wśród licznych ekonomistów panuje przekonanie, że wprowadzenie wspólnej waluty od samego początku było złym pomysłem. Szef węgierskiego Banku Centralnego, Gyorgy Matolcsy pisał w „Financial Times” w 2019 r, że nadszedł czas, aby znaleźć wyjście z pułapki euro: „Istnieje szkodliwy dogmat, że euro było normalnym kolejnym krokiem w kierunku zjednoczenia Europy Zachodniej. Ale wspólna europejska waluta wcale nie była normalna, ponieważ prawie żaden z warunków nie został spełniony” – zauważył.
I dalej: „Dwie dekady po wprowadzeniu euro większość niezbędnych filarów udanej światowej waluty — wspólne państwo, budżet obejmujący co najmniej 15–20 procent całkowitego produktu krajowego brutto strefy euro, ministra finansów strefy euro i ministerstwa — wciąż brakuje. Rzadko przyznajemy się do prawdziwych korzeni nierozważnej decyzji o stworzeniu wspólnej waluty: była to francuska pułapka. Gdy Niemcy zjednoczyły się, François Mitterrand, ówczesny prezydent Francji obawiał się rosnącej potęgi Niemiec i wierzył, że przekonanie tego kraju do rezygnacji z niemieckiej marki wystarczy, aby uniknąć niemieckiej Europy. Ówczesny kanclerz Helmut Kohl poddał się i uznał euro za ostateczną cenę za zjednoczone Niemcy. Obaj się mylili. Mamy teraz europejskie Niemcy, a nie niemiecką Europę, a euro nie było w stanie zapobiec pojawieniu się kolejnego silnego niemieckiego mocarstwa. Ale Niemcy również wpadli w pułapkę euro zbyt piękną, aby mogła być prawdziwa. Włączenie gospodarek południowoeuropejskich do strefy euro spowodowało, że kurs walutowy był na tyle słaby, iż pozwolił Niemcom stać się najsilniejszą globalną machiną eksportową w UE. Ta nieoczekiwana okazja sprawiła, że byli zadowoleni. Zaniedbali modernizację swojej infrastruktury czy wystarczające inwestycje w przyszłe branże. Przeoczyli cyfrową rewolucję, przeoczyli pojawienie się Chin i nie zbudowali ogólnoeuropejskich globalnych korporacji. W tym samym czasie firmy takie jak Allianz, Deutsche Bank i Bayer podjęły bezowocne starania o podbój Wall Street i USA”.
„FT” wskazuje, że większość krajów strefy radziła sobie lepiej przed wprowadzeniem wspólnej waluty i według analiz Centrum Polityki Europejskiej, w pierwszych dwóch dekadach istnienia euro było niewielu zwycięzców, a wielu przegranych.
„Podczas kryzysu finansowego w 2008 r. i kryzysu gospodarczego w strefie euro w latach 2011-2012 większość członków poważnie ucierpiała z powodu ogromnego zadłużenia rządowego. Nie ma darmowego obiadu, a tanie pożyczki często kosztują dużo później. Alexandre Lamfalussy, ekonomista urodzony na Węgrzech, miał rację, mówiąc nam, że potrzebna jest wspólna waluta, aby wzmocnić więzi między europejskimi potęgami i bronić UE przed Sowietami. Był tylko jeden szkopuł: ostateczna decyzja o utworzeniu euro została podjęta w Maastricht w 1992 r., kiedy upadł Związek Radziecki. Racja bytu waluty skończyła się dokładnie wtedy, kiedy się narodziła” – czytamy.
Medium dodało, że „nadszedł czas, aby obudzić się z tego szkodliwego i bezowocnego snu”, a „dobrym punktem wyjścia byłoby uznanie, że wspólna waluta jest pułapką dla praktycznie wszystkich jej członków – z różnych powodów – a nie kopalnią złota”.
Szef Banku Centralnego Węgier zaapelował, by w 2022 roku, w 30. rocznicę traktatu z Maastricht, który dał początek euro, zrewidować porozumienie na nowo, ułatwiając krajom opuszczenie tej strefy monetarnej.
Źródło: euractiv.com, ec.europa.eu, total-croatia-news.com, ft.com
AS