Inicjując Synod Biskupów o synodalności („Ku Kościołowi synodalnemu: komunia, uczestnictwo i misja”), zmieniono dotychczasową formułę. Synod Biskupów nie ma być jednorazowym wydarzeniem, lecz procesem podzielonym na trzy etapy: lokalny, kontynentalny i powszechny w Rzymie. Jak tłumaczył w maju br. kard. Mario Grech, sekretarz Synodu, „chodzi o to, by w jak największym stopniu zaangażować w ten proces cały Lud Boży, aby każdy mógł się wypowiedzieć”.
17 października we wszystkich diecezjach świata ruszy „proces synodalny”, który zainicjują lokalni biskupi (faza diecezjalna). Celem tej fazy, która potrwa do wiosny przyszłego roku, mają być „konsultacje, dzięki którym w procesie synodalnym zostanie wysłuchany głos wszystkich ochrzczonych”. Po zebraniu wszystkich opinii Synod Biskupów w październiku 2022 roku rozpocznie „fazę kontynentalną”, podczas której ma powstać finalny dokument. Trzecim etapem będzie Zwyczajne Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów. Kard. Grech zapewniał, że „nie chodzi o demokrację czy jakiś populizm, lecz o realizację pradawnej zasady, że pod dyskusję wszystkich powinno zostać poddane to, co dotyczy wszystkich”.
W „Dokumencie przygotowawczym na XVI Zwyczajne Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów”, opublikowanym 7 września br., papież Franciszek zachęca cały Kościół do „refleksji nad tematem decydującym dla Jego życia i misji: właśnie tej drogi synodalności Bóg oczekuje od Kościoła trzeciego tysiąclecia”, która następuje w ślad za „odnową” Kościoła, zaproponowaną przez Sobór Watykański II i jest zarówno darem, jak i zadaniem: idąc razem i zastanawiając się razem nad przebytą drogą, Kościół będzie mógł uczyć się poprzez swoje doświadczenie, które procesy mogą Mu pomóc żyć w komunii, osiągnąć uczestnictwo, otworzyć się na misję. Nasze „podróżowanie razem” jest bowiem tym, co najskuteczniej urzeczywistnia i ukazuje naturę Kościoła jako pielgrzymującego i misyjnego Ludu Bożego”.
Wesprzyj nas już teraz!
Papież chce, by w trakcie „podróżowania razem” przez najbliższe lata ustalić, „do jakich kroków zachęca nas Duch, by wzrastać jako Kościół synodalny”. Powinniśmy pozostać „otwarci na niespodzianki”, by uruchomiony przez Niego „dynamizm” pomógł „zbierać niektóre owoce nawrócenia synodalnego, które będzie stopniowo dojrzewać”. Ma to „poprawić jakość życia kościelnego i realizację misji ewangelizacyjnej”.
Docelowo „proces synodalny” ma pomóc w „integracji” ludzi wykluczonych, by mogli się oni przyczyniać do budowania Ludu Bożego; „rozpoznać i docenić bogactwo oraz różnorodność darów i charyzmatów”, „poszukiwać partycypacyjnych sposobów wypełniania odpowiedzialności w głoszeniu Ewangelii i w dążeniu do budowania piękniejszego i nadającego się do zamieszkania świata”; zbadać, w jaki sposób „w Kościele przeżywa się odpowiedzialność i władzę”, a także struktury zarządzania, by „pozbyć się uprzedzeń i wypaczonych praktyk niezakorzenionych w Ewangelii”; „uznać wspólnotę chrześcijańską jako wiarygodnego podmiotu i rzetelnego partnera na drogach dialogu społecznego, uzdrowienia, pojednania, włączenia i uczestnictwa, odbudowy demokracji, promocji braterstwa i przyjaźni społecznej”; „odrodzić relacje między członkami wspólnot chrześcijańskich oraz między wspólnotami i innymi grupami społecznymi, np. wspólnotami wierzących innych wyznań i religii, organizacjami społeczeństwa obywatelskiego, ruchami ludowymi itp.”; wreszcie wdrożyć „owoce ostatnich doświadczeń synodalnych na poziomie uniwersalnym, regionalnym, krajowym i lokalnym”. Dokument przygotowawczy służy „drodze synodalnej, zwłaszcza jako narzędzie ułatwiające pierwszy etap słuchania i konsultowania się z Ludem Bożym w Kościołach partykularnych (październik 2021 – kwiecień 2022)”, by , wdrożyć szereg pomysłów osób uczestniczących w „drodze synodalnej.”
Jak jednak należy rozumieć synodalność?
W tym wypadku autorzy koncentrują się na dokumencie „Synodalność w życiu i misji Kościoła”, przygotowanym przez Międzynarodową Komisję Teologiczną i opublikowanym w 2018 roku. „Droga synodalna rozwija się w kontekście historycznym naznaczonym epokowymi przemianami w społeczeństwie i decydującą transformacją w życiu Kościoła, której nie można pominąć: znajduje się w fałdach złożoności tego kontekstu, w jego napięciach i sprzecznościach” – czytamy w Dokumencie przygotowawczym. Odnosi się on do głębokich globalnych przemian społeczno-ekonomiczno-politycznych i problemów związanych z pogłębieniem nierówności, koncentrując się na potrzebie odbudowy jedności. Jednocześnie mówi o potrzebie uzdrowienia w samym Kościele nękanym m.in. nadużyciami seksualnymi, nadużyciami władzy. „Cały Kościół jest powołany do radzenia sobie z ciężarem kultury przesiąkniętej klerykalizmem, który dziedziczy ze swojej historii, oraz z tymi formami sprawowania władzy, w które wszczepiane są różne rodzaje nadużyć”.
„Proces synodalny” ma pomóc w „nawróceniu”, by doprowadzić do „czynnego udziału wszystkich członków Ludu Bożego”. Autorzy są przekonani, że tam, gdzie panuje „styl synodalny”, „uczestnictwo wszystkich nadało nowy impuls życiu kościelnemu”. Autorzy chcą, by docenić młodych, kobiety i osoby zmarginalizowane, by walczyć z „fundamentalizmem religijnym”, podsycającym „formy nietolerancji i przemocy, które znajdują odzwierciedlenie również we wspólnocie chrześcijańskiej i w relacjach ze społeczeństwem”. „Konieczne jest rozważenie pogłosu w Kościele i w jego stosunkach ze społeczeństwem, pęknięć spowodowanych względami etnicznymi, rasowymi, kastowymi lub innymi formami rozwarstwienia społecznego czy przemocy kulturowej i strukturalnej, które przenikają przez te ostatnie”, ponieważ mają one wpływ na synodalność.
„W tym kontekście synodalność stanowi główną drogę Kościoła, powołanego do odnowy (…) Umiejętność wyobrażenia sobie innej przyszłości Kościoła i jego instytucji, zgodnie z otrzymaną misją, zależy w dużej mierze od decyzji o zainicjowaniu procesów słuchania, dialogu i rozeznawania wspólnotowego, w których każdy może uczestniczyć i wnosić swój wkład. Jednocześnie decyzja o „podróży razem” jest proroczym znakiem dla rodziny ludzkiej, która potrzebuje wspólnego projektu zdolnego dążyć do dobra wszystkich. Kościół zdolny do komunii i braterstwa, do uczestnictwa i pomocniczości, w wierności temu, co głosi, będzie mógł stanąć obok ubogich i najmniejszych i użyczyć im własnego głosu. Aby „podążać razem”, musimy dać się wychowywać Duchowi Świętemu do prawdziwie synodalnej mentalności, wkraczając z odwagą i wolnością serca w proces nawrócenia, który jest niezbędny dla „nieustannej reformy”, której Kościół zawsze potrzebuje”.
Papież prosi, aby z odwagą wejść na „drogę synodalności,” czyli „otwartości”, by pogłębić relacje z innymi kościołami i wspólnotami chrześcijańskimi, z którymi łączy nas jeden chrzest.
„Praktykowanie synodalności jest dziś dla Kościoła najbardziej oczywistym sposobem bycia „powszechnym sakramentem zbawienia (LG, nr 48), „znakiem i narzędziem bliskiego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego” (LG, nr 1). Trudno znaleźć w dokumencie klarowną definicję synodalności. W rozdziale IV Dokumentu wskazuje się na czym ma polegać „synodalność w działaniu”. „Droga synodalna, oświecona Słowem i zakorzeniona w Tradycji, jest zakorzeniona w konkretnym życiu Ludu Bożego. W rzeczywistości przedstawia osobliwość, która jest również niezwykłym zasobem: jej przedmiot — synodalność — jest również jej metodą. Innymi słowy, stanowi rodzaj placu budowy lub doświadczenia pilotażowego, które umożliwia natychmiastowe rozpoczęcie zbierania owoców dynamiki, jaką postępujące nawrócenie synodalne wprowadza do wspólnoty chrześcijańskiej. Z drugiej strony może odnosić się tylko do doświadczeń synodalności przeżywanych na różnych poziomach i o różnym stopniu intensywności” – czytamy.
„Oczywiście nawiązuje się tu do doświadczeń aktywowanych przez obecną wędrówkę synodalną, ale także do tych wszystkich, w których formy „wspólnej podróży” są już doświadczane w zwykłym życiu, nawet jeśli termin synodalność nie jest znany lub używany”. W praktyce biskupi w swoich diecezjach mają pytać wiernych, co zrobić i jak, by ta „wspólna podróż” (synodalność) się urzeczywistniła. Mają znaleźć „konsensus” i nowe drogi otwarcia dla Kościoła partykularnego.
Zaznaczono, że w praktyce „synodalność” wyraża się na trzech poziomach: w stylu, w jakim Kościół działa, czyli poprzez „wspólnotę słuchania Słowa i sprawowania Eucharystii, braterstwo komunii oraz współodpowiedzialność i uczestnictwo całego Ludu Bożego w jego życiu i misji na wszystkich poziomach oraz rozróżnienie różnych posług i ról”; w poziomie struktur i procesów kościelnych, który wyraża się w sposób instytucjonalny na poziomie lokalnym, regionalnym i powszechnym; oraz w poziomie procesów i wydarzeń synodalnych, w których Kościół jest zwoływany przez kompetentną władzę, zgodnie z procedurami określonymi przez dyscyplinę kościelną.
Te trzy poziomy muszą być połączone w spójny sposób, bo w przeciwnym razie pojawia się kontr-świadectwo i podważa się wiarygodność Kościoła. Istotne są struktury i procesy, by „synodalność” nie degradowała się. Synodalność może być rozumiana z dwóch różnych perspektyw – zaznaczono. „Pierwsza patrzy na życie wewnętrzne Kościołów partykularnych, na relacje między ich częściami składowymi (przede wszystkim między wiernymi a ich pasterzami, także za pośrednictwem organów partycypacyjnych przewidzianych przez dyscyplinę kanoniczną, w tym synod diecezjalny) i wspólnot na które są podzielone (zwłaszcza parafie). Następnie rozważa relacje między biskupami i biskupem Rzymu, także poprzez organy pośrednie synodalności (synody biskupów Kościołów patriarchalnych i archidiecezjalnych większych, sobory hierarchów i zgromadzenia hierarchów Kościołów sui iuris oraz konferencje episkopatów). , z ich krajowymi, międzynarodowymi i kontynentalnymi wyrażeniami). Następnie rozciąga się na sposoby, w jakie każdy Kościół partykularny integruje w sobie wkład różnych form życia monastycznego, zakonnego i konsekrowanego, stowarzyszeń i ruchów świeckich, różnego rodzaju instytucji kościelnych (szkoły, szpitale, uniwersytety, fundacje, organizacje charytatywne i pomocowe itp.). Ta perspektywa obejmuje wreszcie także relacje i wspólne inicjatywy z braćmi i siostrami innych wyznań chrześcijańskich, z którymi dzielimy dar tego samego chrztu”.
Druga perspektywa dotyczy „drogi Ludu Bożego wraz z całą rodziną ludzką. W ten sposób nasze spojrzenie będzie koncentrować się na stanie relacji, dialogu i ewentualnych wspólnych inicjatyw z wyznawcami innych religii, z ludźmi odległymi od wiary, a także z określonymi środowiskami i grupami społecznymi, z ich instytucjami (światem polityki, kultury, ekonomii, finansów, pracy, związków zawodowych i stowarzyszeń przedsiębiorców, organizacji pozarządowych i społeczeństwa obywatelskiego, ruchów ludowych, różnego rodzaju mniejszości, ubogich, wykluczonych itp.)”.
Podczas pierwszego etapu drogi synodalnej Kościół skupi się na tym, kto jest „towarzyszem podróży”, kto jest na uboczu, na marginesie, jak słuchani są świeccy, zwłaszcza młodzi i kobiety, jaka jest przestrzeń dla głosu mniejszości, odrzuconych i wykluczonych? Jakie są stereotypy, kontekst społeczny i kulturowy, w którym żyjemy? Biskupi mają zachęcać wszystkich do wypowiadania się, określić, jak wygląda relacja z mediami, kto ma się wypowiadać w imieniu wspólnoty chrześcijańskiej i jak mają oni być wybierani.
Mają określić, jak inspiruje ludzi modlitwa i celebracja liturgiczna? Jak promować aktywne uczestnictwo wszystkich wiernych w liturgii i sprawowaniu funkcji uświęcającej? Jaka jest przestrzeń dla sprawowaniu posługi akolity itp. Jak zaangażować ludzi społecznie i politycznie w badania naukowe i nauczanie, w promowanie sprawiedliwości społecznej, w ochronę praw człowieka, w troskę o wspólny dom itp. Istotne jest dostosowanie do stylu synodalnego, prowadzenie dialogu w tym z niewierzącymi, różnymi wspólnotami, by uczyć się od innych sektorów społeczeństwa: świata polityki, ekonomii, kultury, społeczeństwa obywatelskiego, ubogich itp. „Szczególne miejsce na drodze synodalnej zajmuje dialog między chrześcijanami różnych wyznań, zjednoczonymi jednym chrztem. Jakie mamy stosunki z braćmi i siostrami innych wyznań chrześcijańskich? Jakich obszarów one dotyczą? Jakie owoce zaczerpnęliśmy z tej „wspólnej podróży”? Jakie są trudności?”
Kościół synodalny ma być Kościołem partycypacyjnym. W związku z tym należy określić, jakie podjąć kroki w kwestii sposobu sprawowania władzy w Kościele partykularnym. Należy zastanowić się, jak promować świeckie posługi i niejako delegować odpowiedzialność z tym związaną na wiernych. Trzeba określić, jak funkcjonują organy synodalne na poziomie Kościoła partykularnego? Czy są owocnym doświadczeniem? „W stylu synodalnym decyzje podejmowane są przez rozeznanie, oparte na konsensusie, który wypływa ze wspólnego posłuszeństwa Duchowi”. W związku z tym należy określić procedury i metody wspólnego rozeznawania i podejmowania decyzji. I tutaj zadaje się pytanie, „jak artykułować fazę konsultacyjną z deliberatywną, proces podejmowania decyzji z momentem podjęcia decyzji? Jak i za pomocą jakich narzędzi promować przejrzystość i odpowiedzialność?”.
Ważne jest także określenie, w jaki sposób formować ludzi, by chcieli synodalności i byli „bardziej zdolni do „podróżowania razem”, słuchania siebie nawzajem i angażowania się w dialog.” Istotne jest określenie narzędzi, mających pomóc w „odczytaniu dynamiki kultury, w której jesteśmy zanurzeni i jej wpływu na nasz styl Kościoła”. „Synteza, którą każdy Kościół partykularny opracuje na zakończenie tego dzieła słuchania i rozeznawania, będzie stanowić jego wkład w drogę Kościoła powszechnego” – czytamy.
Nie ma klarownej definicji synodalności
Niestety, próżno szukać klarownej definicji synodalności – bo sam Sobór Watykański II, na który powołują się propagatorzy nowych form synodalności, nie przedstawia takiej definicji; poza sugerowaniem, że chodzi o większe uczestnictwo wiernych w ewangelizacji i misji Kościoła, o „podróżowanie razem”, a w pewnym sensie delegowanie części władzy.
W praktyce, w trakcie „procesu synodalnego” przekonamy się w jakim kierunku to zmierza. Pewne sugestie dają nam duchowni uważani za ekspertów w tej dziedzinie. I tak Rafael Luciani, pochodzący z Wenezueli, jest ekspertem teologicznym regionalnej Rady Episkopatu Ameryki Łacińskiej (CELAM) i Konfederacji Zakonników Ameryki Łacińskiej (CLAR). Jest także jednym z trzech teologów latynoamerykańskich zaproszonych jako doradcy eksperci do komisji teologicznej sekretariatu na najbliższy Synod Biskupów. Profesor nadzwyczajny w Boston College i profesor zwyczajny na Universidad Católica Andrés Bello w Wenezueli w rozmowie z ncronline.org tłumaczył, że „synodalność jest sposobem, w jaki Kościół jest i działa w historii. To nie jest metoda robienia rzeczy. Jest to eklezjalny sposób postępowania zakorzeniony w eklezjologii Ludu Bożego opisanej w drugim rozdziale Lumen gentium. Według kardynała Leo Josepha Suenensa, architekta dokumentu, jest to klucz do interpretacji eklezjologii Soboru Watykańskiego II. Podczas pontyfikatu Franciszka refleksja nad synodalnością rozwinęła się jako ćwiczenie pogłębiania wizji Soboru Watykańskiego II”.
Luciani znowu niejasno mówił, że „synodalność wskazuje na dynamikę komunikacji i sposoby komunikowania się ze sobą jako osobami ochrzczonymi.” Dalej dodał, że chodzi jednak o „przekształcenie praktyk klerykalistycznych, w których jednostka lub grupa w kościele podejmuje decyzje bez słuchania i konsultacji, tak jakby istniała poza Ludem Bożym”. – Synodalność wymaga, abyśmy słuchali i angażowali się w dialog w celu ustanowienia wiążących relacji, które budują Kościół. „Związanie” oznacza „wzajemną potrzebę”, jak przypomina nam Lumen Gentium. To więcej niż zbieranie opinii czy przeprowadzanie ankiet. Synodalność jest zaproszeniem do wspierania procesów nawrócenia, kiedy słuchamy siebie nawzajem i szerszego społeczeństwa podczas wspólnego odczytywania znaków czasu – zaznacza.
Jak dodaje, „synodalność” to „bardziej dynamiczny i inkluzywny model bycia i działania kościelnego”. Trzeba korzystać z rad od niektórych i budować konsensus ze wszystkimi jako Ludem Bożym. „Konsensus zakłada proces konsultacji, słuchania, dialogu i rozeznawania en conjunto (wspólnie). W drugim tysiącleciu, wraz z reformą gregoriańską i Soborem Trydenckim, uwaga przeniosła się na jednolitość i instytucjonalizację (np. parafie, seminaria). W miarę rozwoju sytuacji model synodalny stara się osiągnąć pewien sensus ecclesiae. Nie chodzi o ograniczenie lub wyeliminowanie władzy decyzyjnej papieża czy biskupów (…), lecz domaganie się, by ich decyzje wynikały ze szczerej konsultacji i poszukiwania konsensusu, ponieważ każde sprawowanie władzy w Kościele ma służyć Ludowi Bożemu”.
Jakie przemiany kościelne możemy sobie wyobrazić w wyniku rozeznania synodalnego? – Synodalność zaprasza nas do tworzenia i instytucjonalizacji procesów kościelnych, które angażują jak największą liczbę ochrzczonych i dążą do zmiany mentalności. Papież Franciszek mówi o „duszpasterskim nawróceniu”, powtarzając za konferencjami generalnymi episkopatu Ameryki Łacińskiej w Santo Domingo [Dominikana, 1992] i Aparecida [Brazylia, 2007]. Oznacza to, że zmiany muszą pochodzić od podstaw, z lokalnych kościołów” – mówi Luciani.
I dalej: – W Europie są diecezje, w których wspólnota wybiera swoich biskupów (np. Austria), a świeccy prowadzą parafie duszpastersko (np. Szwajcaria, Niemcy). Wiele parafii w USA jest również kierowanych (…) przez świeckich liderów. Arcybiskup Limy w Peru i biskupi Wenezueli wprowadzają reformy parafialne. Niewielu katolików wie o tych wydarzeniach.
Zdaniem wenezuelskiego teologa, to jak ma wyglądać synodalność pokazuje Ameryka Łacińska, gdzie reformy soborowe zostały przyjęte w sposób bardziej horyzontalny za pośrednictwem Gaudium et spes, Lumen Gentium i Dei Verbum. – To skrystalizowało się w Medellín (…) Tak, klerykalizm istnieje, ale jest więcej dowodów na chęć zaangażowania się w horyzontalne relacje kościelne. Nie powinno nas dziwić, że wielu katolików w Stanach Zjednoczonych nie rozumie lub po prostu odmawia przyjęcia nawrócenia synodalnego. Mentalność klerykalna zdaje się przenikać wiele struktur kościelnych i praktyk duszpasterskich. Dotyczy to zarówno wyświęconych, jak i świeckich posługujących w Kościele, którzy często zachowują się tak, jakby znajdowali się poza resztą Ludu Bożego lub jako przedstawiciele wspólnoty. Dlatego perspektywa synodalna kwestionuje kulturę klerykalizmu i proponuje kulturę dialogu oraz konsensusu. Synodalność jest kontrkulturowa. Aby zrozumieć synodalność, musimy powrócić do tekstu i ducha Vaticanum II.
Profesor dodał, że Międzynarodowa Komisja Teologiczna w dokumencie z 2018 r. przypomina nam, że pierwszym poziomem rozeznania synodalnego jest słuchanie lokalnych Kościołów i wyrażanie wiary w różnych kulturach i kontekstach. – To właśnie zaproponował dekret soborowy Ad Gentes. Dążenie do narzucenia jednorodnych teologicznie i kulturowo sposobów bycia katolikiem jest podobne do opowiadania się za nowym kolonializmem. Kościół lokalny ma wyrażać uniwersalność Kościoła w kategoriach tego, w co wierzy, i potwierdzać jego różnorodność pod względem tego, jak ta wiara jest inkulturowana poprzez zróżnicowane formy i praktyki kościelne. Znowu tego wymaga Ad Gentes – wyjaśnia.
Sposób synodalny rzuca wyzwanie eklezjologom, które sprzyjają monokulturowości. W tym celu napisana została też adhortacja Franciszka z 2020 r. Querida Amazonia i to właśnie miał mieć na myśli o. Karl Rahner, mówiąc o „kościele światowym”. – Rzym nie ma narzucać jednolitego modelu kościelnego. Biskup Rzymu zachowuje prymat jako biskup Rzymu i dlatego wszyscy biskupi, i reszta wspólnoty katolickiej są wezwani do pozostania z nim w jedności. Kościół jest kościołem kościołów. To przekonanie eklezjologiczne kieruje metodologią i procesem synodu, który odbędzie się między październikiem 2021 a październikiem 2023 – wskazuje „ekspert”. Tym razem czymś nowym jest to, że wprowadzi w życie pierwszy poziom synodalności, bo Synod rozpocznie się od Kościołów lokalnych. – To, czego potrzebujemy, to świeższy model bycia Kościołem, wyobrażanie sobie i budowanie nowych struktur, które odzwierciedlają bardziej model synodalny i które w większym stopniu angażują świeckich w procesy decyzyjne. Właśnie o to prosili biskupi latynoamerykańscy w Aparecidzie. To, co wniesie, wzbogaci procesy rozeznawania i uwypukli nowe perspektywy, które pozytywnie wpłyną na podejmowanie decyzji. Rozwój ten nie następuje przez prawo kanoniczne, ale przez praktykę. Nie jest zinstytucjonalizowany, ale stanowi precedens – tłumaczy Luciani
Ks. prof. Corecco: nie ma definicji synodalności, bo Vaticanum II jej nie dał
Nieżyjący już ks. prof. Eugenio Corecco, biskup Lugano, ceniony kanonista w Kościele katolickim w „Ontologii synodalności” wskazuje na różnice rozumienia synodalności, soborowości i kolegialności. Ten „impas terminologiczny” – jego zdaniem stoi u podstaw nieporozumień związanych z tematyką synodalności. Dodaje, że „Vaticanum II nie zdołało zająć się problemem synodalności w sposób doktrynalnie kompletny – choćby dlatego, że potraktowano synodalność wyłącznie na poziomie Kościoła powszechnego, nie zajmując się problemem na poziomie Kościoła partykularnego”. Sobór nie podał definicji „synodalności”, „soborowości”, „kolegialności” i „unikał nawet używania przymiotników „synodalny” i „soborowy”, ograniczając swój leksykon do przymiotnika „kolegialny”.
„W „synodalności”, o ile jest to element nieodłączny od natury i specyficznego sposobu sprawowania posługi biskupiej, eklezjologiczna zasada „communio” – która obejmuje całość mistyczno-instytucjonalną rzeczywistość Kościoła – wyłania się według określonej struktury. Kryterium communio określa bowiem przede wszystkim relację wiernego z Bogiem i innymi wiernymi („communio cum Deo et hominibus”), nadając wiernym nowy wymiar ontologiczny. Zasada „communio” reguluje ostatecznie zarówno konstytucyjną relację między Kościołem powszechnym i partykularnym, jak i ekumeniczną relację Kościołów odłączonych lub wspólnot kościelnych z Kościołem Chrystusowym, który jako jedyny jest jeden, święty, katolicki i apostolski, i który istnieje w Kościele Rzymskokatolickim”.
Ksiądz profesor dodaje, że „Kościół powszechny, urzeczywistniający się w każdym Kościele partykularnym, uobecnia wszystkie Kościoły partykularne, z których się składa. Jedyny Kościół Chrystusowy trwa w Kościele Rzymskokatolickim”. „Synodalność nie zmierza do ograniczenia osobistego sprawowania posługi biskupiej, ale do nadania jej szerszego znaczenia. Dzieje się tak dlatego, że rozwija ontologiczną relację z innymi posługami, które już posiada, rozszerzając ją poza granice instytucjonalne, jurysdykcyjne lub terytorialne. Analogicznie do tego, co stwierdzano w odniesieniu do nadprzyrodzonego wymiaru antropologicznego wiernych, niewłaściwe byłoby traktowanie problemu synodalności jako wymiaru posługi biskupiej na podstawie naturalnych świeckich modeli instytucjonalnych”.
Kanonista przestrzega przed „sceptycyzmem, z jakim nowoczesna świadomość demokratyczna ocenia monokratyczne sprawowanie władzy” i „optymizmem, z jakim nauki socjologiczne lub model technokratyczny zakładają, że administracja grupa, koordynacja lub podział władzy jest jedyną możliwą formą rządzenia w społeczeństwie o coraz bardziej złożonych powiązaniach społecznych, gospodarczych i politycznych”. „W rzeczywistości urząd biskupi nie znajduje odpowiednika w monokratycznych czy demokratycznych systemach politycznych, których konstytucje, nawet jeśli odwołują się do prawa naturalnego, opierają się na przekazaniu władzy, a nie na instytucji urzędu. Przeciwnie, w konstytucji kościelnej posługa lub urząd biskupi z jednej strony jest poza dyspozycją Kościoła; z drugiej strony jest on określony przez fakt, że potestas sacra, z którym związany jest podmiot tytularny, nie jest delegowana. Została powierzona biskupom nie przez Kościół, ale przez Chrystusa, chociaż poprzez pośrednictwo sakramentalne. Z tego powodu na przykład teologia nigdy nie twierdziła, że kolegium biskupów lub sobór ekumeniczny reprezentują Chrystusa, mimo że posiadają najwyższą i pełną władzę w Kościele powszechnym. Tylko biskup reprezentuje Chrystusa sakramentalnie – a więc osobiście – jako niewidzialna głowa Kościoła”.
„Synodalny wymiar posługi kościelnej opiera się na zjawisku reprezentacji o charakterze eklezjologicznym, które zakłada jednak sakrament święceń. To na mocy sakramentu święceń biskup reprezentuje swój własny Kościół partykularny w Kościele powszechnym, a powszechny w partykularnym. W tym sensie reprezentacja eklezjologiczna ma również korzenie sakramentalne. To wyjaśnia dalej, dlaczego rozróżnienie między wymiarem osobistym a synodalnym nie jest adekwatne. Jednak elementem, który generuje reprezentację eklezjologiczną, jest przede wszystkim z konieczności pluralistyczna struktura Kościoła. Sobór jest strukturą, która w sposób najpełniejszy instytucjonalizuje wymiar synodalny Kolegium Biskupów. Drugą strukturą prawną jest ta, w której szef Kolegium Biskupów nie jest członkiem ciała wyborczego. Głos biskupów ma charakter doradczy, ponieważ Kolegium nie jest formalnie wyrażone jako takie, ale tylko za pośrednictwem Papieża. Trzecią strukturą prawną jest ta, w której głowa Kolegium Biskupów nie jest częścią ciała wyborczego. Z drugiej strony jest tak dlatego, że – przynajmniej w świadomości eklezjologicznej, do której doszedł współczesny Kościół – w zasadzie żaden wierny nie powinien być wyłączony z globalnej współodpowiedzialności za budowanie Kościoła. Obejmuje to zatem również dynamizm przygotowania decyzji, nawet jeśli ostatecznie decyzje te spoczywają na biskupach”.
„Stosunek immanencji do tej części Ludu Bożego, z której wyrasta Kościół partykularny, stanowi zatem konstytutywny proces, na podstawie którego winien być ukształtowany osąd doktrynalny i dyscyplinarny biskupa. Powinny w nim być zawarty sensus fidei i charyzmat wszystkich wiernych. Jednak osąd wiernych – niemierzalny matematycznymi kryteriami liczebnej większości – nie stanowi osądu powszechnego ważnego dla wszystkich, dopóki biskup nie wygłosi swojego świadectwa i słowa”. „Prawo biskupa do jego Kościoła partykularnego może być wyrażone instytucjonalnie przez instytucję głosowania doradczego, ale się z nim nie pokrywa. Dzieje się tak nie tylko dlatego, że istnieją inne możliwości jej teoretycznego i praktycznego zamanifestowania, ale przede wszystkim dlatego, że nie stanowi kompromisu między praktyką autorytarną a demokratyczną, jak to ma miejsce w cywilnych porządkach prawnych”.
„Podsumowując, można stwierdzić, że synodalność jest wymiarem nieodłącznym w naturze posługi biskupiej. Wyłania się on w swej strukturze ontologicznej z zasady communio, która postuluje immanencję tego, co ogólne w szczególe i w szczególności w tym, co ogólne. Decyduje o tym fakt, że wszyscy biskupi uczestniczą w tym samym stopniu sakramentu święceń, do którego należy także Słowo, oraz fakt, że Kościół Chrystusowy urzeczywistnia się w wymiarze partykularnym i uniwersalnym”.
W opracowaniu dotyczącym „Synodalna czy demokratyczna struktura Kościoła partykularnego?”, ksiądz profesor przestrzega przed demokratyzacją. Przypomina, że „Kościołem powszechnym kieruje Kolegium Biskupów, na czele z Papieżem, które pełni tę posługę nie przez ciało kościelne, ale przez Boga za pośrednictwem sakramentu i missio canonica”. Dodaje, że „dyskusja na temat „demokratyzacji” jest często prowadzona otwarcie i w kategoriach gwałtownej zmiany w odniesieniu do Kościoła partykularnego (=diecezji), tak jakby struktura Kościoła partykularnego była radykalnie różna od struktury Kościoła powszechnego. Chociaż „demokratyzacja” jest ewidentnie niemożliwa w odniesieniu do Kościoła powszechnego, jest postrzegana jako możliwa w odniesieniu do Kościoła partykularnego. Aby uniknąć tej bardzo poważnej dwuznaczności, należy poruszyć problem strukturalnej relacji, jaka istnieje między Kościołem powszechnym a Kościołem partykularnym.
Wyjaśnienie tego problemu jest tym ważniejsze, że tendencją współczesnej eklezjologii, w odpowiedzi na tę, która dominowała aż do Soboru Watykańskiego II, jest autonomiczne traktowanie Kościoła partykularnego. Jest to dyskurs, który może stać się „hasłem” za każdym razem, gdy jest rozwijany w horyzoncie partykularnym, w polemice z doświadczeniem kościelnym poprzednich stuleci, które w istocie było doświadczeniem Kościoła powszechnego. Odnosi się to również wtedy, gdy czyni się to w celu poparcia pluralistycznej koncepcji Kościoła, w której jedność nie jest pojmowana jako najwyższa wartość przed Kościołem, a zatem coś, co należy uznać i o co należy walczyć, mając pierwszeństwo przed wszelkim innym zajęciem, ale po prostu jako mniej lub bardziej przypadkowy i hipotetyczny wynik faktycznej konwergencji wielu szczególnych doświadczeń kościelnych”.
Kanonista dodaje, że „Kościół powszechny nie może być rozumiany jako wielka, jednolita rzeczywistość, jednolita i samowystarczalna jak wielka diecezja, ale tylko jako „communio Ecclesiarum”. Każdy Kościół partykularny jest zatem ukonstytuowany w swej autentyczności przez prawdę, z którą sprawuje sakrament Eucharystii, skuteczny znak komunii. Komunia z Kościołem Rzymskim, a przez to ze wszystkimi innymi Kościołami partykularnymi, jest więc elementem konstytutywnym Kościoła partykularnego; daje jej gwarancję realizacji w sobie całego Kościoła. Kościół partykularny nie posiada więc w sobie ostatecznej gwarancji własnej autentyczności; nie jest całkowicie autonomiczny. Gwarancję daje Kościołowi partykularnemu komunia, którą utrzymuje ze wszystkimi innymi Kościołami – „communio Ecclesiarum”, której jest częścią konstytutywną”.
Ksiądz prof. Corecco dodaje, że „Sobór Watykański II, z punktu widzenia struktur konstytucyjnych, odkrył na nowo z niezwykłą wyrazistością fakt, że posługa w Kościele ma zasadniczo wymiar synodalny. Sobór wyraził tę intuicję, zakorzenioną w całej soborowej tradycji Kościoła, zasadą „kolegialności”. „Kolegialność” wyłoniła się jako sformułowanie teologiczno-prawne, zarówno z doktryny „communio Ecclesiarum” – to znaczy z faktu, że Kościół powszechny jest komunią Kościołów partykularnych, a kolegium biskupów jest komunią biskupów odpowiedzialny za poszczególne Kościoły – a także z doktryny communio jako typowego elementu antropologii chrześcijańskiej”. Dodał, że Sobór Watykański II był w stanie przełożyć te wartości wyraźnie w kategoriach strukturalno-konstytucyjnych jedynie na poziomie Kościoła powszechnego. „Terminologicznie, w rzeczywistości, uznał tylko uniwersalny organ biskupów zjednoczonych w hierarchicznej komunii z Papieżem jako mający charakter „kolegialny”.
Dlatego też „każdy dyskurs na temat „demokratycznej” struktury Kościoła partykularnego jest zatem eklezjologicznie nie do przyjęcia, a każda próba interpretacji i przeżywania struktur synodalnych Kościoła partykularnego (synodów, soborów kapłańskich, duszpasterskich itd.) w kategoriach demokratycznych jest równoznaczna z fałszowaniem rzeczywistości kościelnej. Demokratyczna pokusa, jaka obecna jest w dzisiejszym Kościele, zarówno na poziomie uzasadnienia ideologiczno-doktrynalnego, jak i praktyki kościelnej, jest w rzeczywistości jedną z przyczyn obecnego kryzysu konstytucyjnego w Kościele partykularnym. W ostatecznym rozrachunku problem władzy wewnątrz Ludu Bożego nie może więc dotyczyć niczego poza charakterem relacji między biskupami a innymi chrześcijanami na operacyjnej płaszczyźnie decyzyjnej. W związku z tym będzie dotyczyć tylko sposobu, w jaki duchowieństwo i świeccy uczestniczą w odpowiedzialności za głoszenie Ewangelii w świecie, która ostatecznie należy do następców Apostołów”.
„Prawidłowe wyjaśnienie struktury synodalnej Kościoła, właściwej także Kościołowi partykularnemu, na prawno-formalnym poziomie kolegialności, może opierać się tylko na zasadzie, że biskup, będąc fundamentem jedności swojego Kościoła, nie może delegować odpowiedzialności tej posługi każdemu, nawet większości. Problem jedności we wspólnocie chrześcijańskiej, która nieustannie doświadcza istnienia większości i mniejszości, nie może być zatem rozwiązany przez absolutyzację zasady większości. Nawet na soborze ekumenicznym, gdzie biskupi mają głos deliberatywny, głosowanie nie może być rozumiane jako akt siły, poprzez który większość narzuca swój punkt widzenia jak w parlamencie. Głosowanie jest faktem prawno-formalnym, który służy przede wszystkim ustaleniu opinii poszczególnych biskupów reprezentujących poszczególne Kościoły partykularne. Nie jest to akt władzy politycznej, ale przede wszystkim ustalenie faktu. Chodzi o ustalenie, które Kościoły osiągnęły komunię w konkretnym problemie. Powód, dla którego świadectwo Papieża jest w tym względzie istotne, wynika z faktu, że komunia biskupa Rzymu jest konstytutywna dla komunii biskupów między sobą. „Communio Ecclesiarum” niekoniecznie jest udzielane przez większość biskupów jako takich, ale przez tych biskupów, którzy wyrażają się we wspólnocie z biskupem Rzymu”.
„Świeccy to członkowie Ludu Bożego, którzy żyją tą samą tajemnicą Kościoła i realizują tę samą komunię chrześcijańską, co biskupi i prezbiterzy, nie pełniąc specjalnych funkcji posługiwania, ale pełniąc funkcję służebną właściwą całemu Ludowi Bożemu. Biskup, o ile jest ostatecznym fundamentem życia Kościoła partykularnego, ma obowiązek wydać autorytatywną ocenę ważności współpracy z jego prezbiterium i autentyczności charyzmatów wszystkich chrześcijan we własnym Kościele partykularnym. Wyrok biskupa jest autorytatywny (…) Byłoby zatem ogromnym błędem przypisywanie soborom diecezjalnym funkcji dyskusyjnej, która czyniłaby pogląd większości wiążącym dla biskupa. Biskup nie może nikomu globalnie delegować swojej odpowiedzialności, ponieważ zdradziłoby to jego funkcję we wspólnocie kościelnej, która jest funkcją osądu i decyzji dotyczącej jedności. Błędem, jaki prawie zawsze popełniają chrześcijanie w swoim rozumieniu organizmów, poprzez które komunia chrześcijańska wyraża się na poziomie działania i podejmowania decyzji, jest zbytnie przywiązanie do modeli parlamentarnych. Ogólnie rzecz biorąc, istnieje tendencja, by zrównać organizmy synodalne (rady, konferencje biskupów, synody, rady diecezjalne) z bardziej wyrazistymi instytucjami tworzonymi przez demokracje dla ich własnego funkcjonowania, takimi jak parlamenty i struktury pokrewne. Byłoby to popełnieniem poważnego błędu metodologicznego, polegającego na bezkrytycznym przyjmowaniu elementów z rzeczywistości świeckiej, które następnie okazują się ciałami obcymi w rzeczywistości kościelnej”.
„W przypadku soborów diecezjalnych przyjęto bezkrytycznie model parlamentarny, wraz z daną mu demokratyczną zasadą zrzeszania się. W tym ostatnim osoba ludzka jest pojmowana indywidualistycznie, a relacja między osobą a społeczeństwem okazuje się dualistyczna”. „Za pomocą tych świeckich kategorii często rozumie się także strukturę kościelną. Z jednej strony, poza wszelkimi możliwymi koncepcjami personalistycznymi, chrześcijanin jest de facto traktowany jako jednostka. Z drugiej strony uznaje się istnienie rzeczywistości socjologicznej stworzonej z pluralizmu chrześcijan, jakim jest społeczeństwo kościelne ze wszystkimi jego implikacjami strukturalnymi i organizacyjnymi. W odpowiedzi na pilną potrzebę stworzenia połączenia między tymi dwoma biegunami, instytucje narzucone lub udostępnione przez publiczny system prawny były często bezkrytycznie akceptowane. Przede wszystkim jednak istnieje tendencja do uciekania się do kategorii operacyjnych zapożyczonych ze współczesnego stowarzyszenia, zamiast prób czerpania z kategorii właściwych „communio ecclesiastica”. W rzeczywistości istnieje wyraźna tendencja do zniekształcania autentycznej fizjonomii nawet form typowo kanonicznych, takich jak sobory diecezjalne lub nowe synody diecezjalne, które lepiej odzwierciedlają typową strukturę synodalnego elementu Kościoła”.
Kanonista zaznacza, że „fundamentem struktury komunii są sakramenty”. „Tylko przyjmując logikę wspólnotową właściwą elementowi sakramentalnemu, chrześcijanin może wyrazić siebie w swoim wymiarze osobistym i społecznym bez zerwania ciągłości. Kościół nie może być pojmowany jako wielkie stowarzyszenie lub jako masa stowarzyszeń, ale jako organiczny organizm wspólnot założonych we wspólnocie człowieka z Bogiem i ludzi ze sobą w Duchu Świętym”. „Fakt komunii panuje nad całą osobowością chrześcijańską i kształtuje wszystkie jej przejawy (…) Ma to fundamentalne znaczenie dla prawidłowego rozumienia struktur synodalnych, a co za tym idzie dla sposobu w nich pracy. To, co jest specyficzne dla elementu kościelnego, czyli dążenie do wypracowania wspólnego osądu dotyczącego funkcjonowania i podejmowania decyzji w ramach wspólnoty chrześcijańskiej, nigdy nie może zostać zredukowane do formy aktywizmu stowarzyszeń”.
„Chrześcijanin, a zatem także świecki, jest wezwany do (…) przekucia swojej wiary w czyn.” Musi żyć wiarą. Dopiero wtedy będzie w stanie pomóc w generowaniu „osądów, które są niezbędne do rozwiązania konkretnych problemów życia Kościoła” i wyraźnie głosić światu zbawienie. Kanonista przestrzega przed przyjmowaniem kategorii „skuteczności” w ocenianiu funkcjonowania Kościoła, przed „światową logiką władzy”. „Przede wszystkim osoby, które przewodzą Ludowi Bożemu, nawet jeśli zostały wybrane, nie otrzymują władzy, na mocy której pełnią swoją posługę od dołu, ale raczej z góry, poprzez Sakrament i Misję. Na poziomie Kościoła powszechnego tylko Papież lub całe Kolegium Biskupów może przemawiać w imieniu Kościoła, aby reprezentować Kościół. Na poziomie Kościoła partykularnego diecezję reprezentuje tylko biskup. W rzeczywistości to on, a nie jeden z soborów diecezjalnych, reprezentuje diecezję na soborze ekumenicznym, ani sobory diecezjalne nie mogą reprezentować katolików diecezji. Komunia jest formalną zasadą wspólnoty chrześcijańskiej. Jest więc również formalną zasadą wszystkich jej struktur i instytucji prawnych. Relacji między biskupem a wiernymi nie można ostatecznie rozwiązać w kategoriach kontroli władzy, ale tylko w kategoriach doświadczenia komunii. Formy kontroli wprowadzone na przestrzeni dziejów, aby powstrzymać nadużycia władzy ze strony hierarchii, rzadko rodziły autentyczne doświadczenie komunii chrześcijańskiej. W odniesieniu do biskupów dyskurs o komunii oznacza nie tylko głęboką przemianę mentalności feudalnej, z którą są oni jeszcze często związani, ale także dostosowanie ich kompetencji do stopnia, w jakim zostały one pomyślane przez obecny porządek kanoniczny”.
„Nie wyklucza to wybitnie osobistej odpowiedzialności biskupa i faktu, że pewne stosunki i problemy ze swej natury zasługują na szybkie potraktowanie lub ochronę z dyskrecją. Chodzi o umiejętność ostrożnego odczytywania sytuacji i natury rzeczy. Swobodna władza biskupa jest gwarancją komunii, ponieważ wyklucza jakąkolwiek formę mechanicznego kolektywizmu. Jest jednak konieczne, aby biskup nie zaniedbywał samowolnie obowiązku informowania i konsultacji” – wskazuje kanonista.
Agnieszka Stelmach