Po wyborach w Niemczech zarówno CDU jak i SPD intensywnie zabiegają o względy Zielonych. Padają już ze strony chadecji i socjaldemokratów propozycje realizacji całego programu skrajnej lewicy. A przecież został on odrzucony przez ogromną większość Niemców jako zbyt radykalny – zauważyła w rozmowie z PCh24.pl Aleksandra Rybińska, śledząca sytuację społeczno-polityczną naszych zachodnich sąsiadów.
Publicystki portalu wPolityce.pl nie zaskoczyły rezultaty wyborów do Bundestagu. – Mieliśmy wcześniej sondaże, które wskazywały na taki wynik. O dziwo, one były dosyć trafne. Na przestrzeni roku widoczna była w nich utrata poparcia dla chadeków i wzrost SPD, które nie zdecydowało się wystawić jako kandydata na kanclerza żadnego z liderów partii (…). Zdecydowano się na Olafa Scholza, który jest raczej politykiem centrum. To okazało się być dobrym wyborem, mimo, że mówi się iż Olaf Scholz posiada „charyzmę okrętu podwodnego” – komentowała.
Wesprzyj nas już teraz!
Aleksandra Rybińska ocenia kampanie wyborcze Zielonych oraz chadecji jako bardzo nieudane. Kandydatom przydarzały się liczne wpadki i gafy. – Z pewnością chadecy mieli nadzieję, że na ostatniej prostej nadrobią straty wobec SPD. One zresztą nie są duże, bo różnica mieści się w dwóch punktach procentowych. Niemniej jest to porażka CDU, jej najgorszy wynik od dawien dawna. To sygnał do chadeków, że muszą coś zmienić, bo w ciągu tych 16 lat wyborcy odwrócili się od nich – powiedziała.
W trakcie kampanii nie przebiła się na widoczny plan tematyka relacji z Polską. Publicystka nie uważa, by po wyborach szczególnie zmieniła się polityka wobec Rosji, natomiast prawdziwe wyzwanie dla Berlina stanowić będą stosunki z Chinami, postrzeganymi dotychczas głównie z perspektywy gospodarczej, czyli jako partner dla tamtejszego, bardzo ważnego, przemysłu motoryzacyjnego.
– Wejście Zielonych do jakiegokolwiek nowego rządu, zwłaszcza w koalicji z SPD, może doprowadzić do położenia jeszcze mocniejszego nacisku na kwestię „liberalnych wartości” – zwróciła uwagę Aleksandra Rybińska. Zieloni mają bowiem bardzo „postępowy” program, zarówno w kwestiach etycznych, jak i na przykład w odniesieniu do tak zwanej polityki klimatycznej. Tymczasem zarówno CDU jak i SPD w sytuacji, jaka wytworzyła się po wyborach, zaczęły intensywnie zabiegać o ich względy. Padają już ze strony chadecji i socjaldemokratów propozycje realizacji całego programu skrajnej lewicy. A przecież został on odrzucony przez ogromną większość Niemców jako zbyt radykalny, Zieloni zyskali bowiem w ostatnich wyborach 15–procentowe poparcie.
Dziennikarka upatruje sporych trudności w rozmowach koalicyjnych ze względu na duże różnice programowe pomiędzy poszczególnymi ugrupowaniami. Liberałom z FDP jest do Zielonych bardzo daleko, co już doprowadziło do upadku rozmów koalicyjnych w 2017 roku. Lewicowe ugrupowanie wprawdzie podwoiło społeczne poparcie w ciągu ostatnich 4 lat, jednak jego wynik i tak autorka wPolityce.pl uważa za porażkę. Dlaczego? Chodzi o niezwykły rozmach medialnego „pompowania” Zielonych oraz ich kandydatki na kanclerza państwa Annaleny Baerbock. Przedwcześnie uwierzyli oni w swoją wielkość, co boleśnie zweryfikowali wyborcy. Liderka zaserwowała Niemcom nieakceptowalne hasła w rodzaju zakazu jedzenia mięsa czy ograniczenia dopuszczalnej prędkości na autostradach. – Jednym z założeń Zielonych było to, że jeśli wystawią w wyborach kobietę, to połowę wysiłku mają już za sobą. Okazało się to jednak niewystarczające. Przecież przez ostatnie 16 lat Niemcami rządziła kobieta, Angela Merkel, i nie jest to nic nadzwyczajnego. Annalena Baerbock okazała się słabą kandydatką. Na pewno Zieloni dokonaliby lepszego [z punktu widzenia swoich korzyści] wyboru gdyby kandydatem na kanclerza uczynili Roberta Habecka – uważa gość Tomasza Kolanka.
Rozmowa dotyczyła również Alternatywy dla Niemiec, która utrzymała stan posiadania sprzed czterech lat. Ugrupowanie to jednak jest politycznie izolowane i nikt nie rozważa go w kategoriach kandydata na koalicjanta. AfD dotychczas była silną opozycją w Bundestagu i taką pozostanie. – Widać tu wyraźne różnice pomiędzy wschodnimi a zachodnimi landami. W Saksonii AfD została w tych wyborach największą siłą. To było wskazywane przez niemieckich analityków już podczas głosowania w 2017, że wynik wyborczy w obydwu częściach Niemiec tak bardzo się różni, że wschodnie landy w zasadzie nie mają swojej reprezentacji politycznej na poziomie federalnym – zwróciła uwagę Aleksandra Rybińska.
Źródło: PCh24TV
RoM