„Po kilku miesiącach ciszy projekt ustawy o ochronie wolności słowa w internetowych serwisach społecznościowych został wpisany do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów” – informuje Dziennik Gazeta Prawna.
Założeniem projektu jest ochrona użytkowników Facebooka i innych platform społecznościowych, niezależnie od stosowanych przez usługodawcę mechanizmów filtrowania treści. Póki co trwają konsultacje co do kształtu dokumentu. Wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta podkreśla konieczność wypełnienia dziury prawnej, jaka powstała w przestrzeni wirtualnej wykorzystywanej przez gigantów technologicznych. W starciu z nimi polski obywatel często jest bez szans, a także bez możliwości wsparcia ze strony państwa.
„Rozszerzająca się w sposób ciągły sfera społeczeństwa informacyjnego stanowi z jednej strony ogromną szansę dla społeczeństwa, jednakże wiąże się również z nowymi wyzwaniami, wymagającymi odpowiedzi ustawodawcy, na którym spoczywa obowiązek zaproponowania skutecznych instrumentów prawnych służących ochronie wolności wypowiedzi, dostępu do prawdziwej informacji oraz ochrony przed dezinformacją” – czytamy w opisie projektu.
Wesprzyj nas już teraz!
Ministerstwo Sprawiedliwości zauważa, że wykluczenie z udziału w tym powszechnym forum wymiany informacji prowadzi do marginalizacji w ramach dyskursu publicznego. „Biorąc pod uwagę wskazywane uwarunkowania współczesnego społeczeństwa, którego jednym z najważniejszych filarów jest szybki dostęp do informacji oraz prawie nieograniczona możliwość wymiany opinii, osądów, twierdzeń i interpretacji wydarzeń, przez wszystkie osoby obecne w sieci, uznać należy, że wprowadzenie odpowiednich regulacji prawnych staje się niezwykle potrzebne. Przepisy te powinny zapewniać ochronę przed ograniczeniami w korzystaniu z konstytucyjnego prawa do swobodnego głoszenia własnych poglądów. Wspomniane narzędzia prawne muszą przy tym, przystawać do współczesnych form wymiany informacji” – zaznaczają autorzy.
Póki co, resort Zbigniewa Ziobry nie podał szczegółów projektu, natomiast z opisu wynika, że główny nacisk procedury położony będzie na sądy. To istotna zmiana w porównaniu ze styczniowym projektem, zakładającym powołanie Rady Wolności Słowa rozstrzygającej np. kwestie wpisów niełamiących prawa, lecz usuwanych przez serwisy społecznościowe, a także blokowania użytkowników. Za niezastosowanie się do jej decyzji rada mogłaby nałożyć na platformę internetową od 50 tys. zł do 50 mln zł kary.
Źródło: gazetaprawna.pl / kprm.gov.pl
PR