„Być może Franciszek trzyma się agendy liberalnej polityki, ale jest ona także dziwaczna i niespójna. Być może jest to celowe. Jest on jezuicki w pejoratywnym rozumieniu tego słowa, nieustannie zmieniając swoje stanowisko po to, by zarówno swoich przeciwników, jak i zwolenników trzymać w ryzach. Jednak jego przywództwo nie posiada żadnych pozytywnych atrybutów jego zakonu: doprowadziło do intelektualnego bałaganu, który przeraża skrupulatnych jezuitów, w tym tych liberalnych” – pisze na łamach „The Spectator” Damian Thompson w tekście pod tytułem „Czy papież jest protestantem?” W swej ostrej krytyce obecnego papieża brytyjski publicysta sugeruje, że ojciec święty prowadzi Kościół ku przepaści.
Wprawdzie, jak pisze dalej, „Kościół katolicki jest zbyt duży, by wpaść w przepaść, ale na Zachodzie kurczy się bardzo szybko. Jednymi centrami wzrostu i odnowy są pozbawione żargonu oazy tradycyjnego kultu”. Przypominając porównanie Kościoła do okrętu, do łodzi św. Piotra, Thompson stwierdza, że oprócz krytycznie nastawionego do obecnego papieża duchowieństwa, „dziesiątki tysięcy konserwatywnych katolików, w tym niektórzy kardynałowie, sądzą, że Franciszek kieruje ten okręt ku tym samym skałom, które doprowadziły do rozbicia liberalnego protestantyzmu – i to nie poprzez niewinną naiwność, ale z szalonym, autodestrukcyjnym błyskiem w oku”.
Publicysta uważa, że takie teorie na temat papieża Franciszka są uwiarygodnione jego „nieobliczalnym, a czasami mściwym zachowaniem”, wbrew „odgrywanej” przez niego „roli skromnego reformatora, pokornego, a jednak zdecydowanego”. Thompson podkreśla, że po wyborze kardynała Bergoglio na papieża dziennikarze nie zwracali uwagi na „zmieszaną reakcję argentyńskich katolików, którzy znali dziwny styl przywództwa nowego papieża”, sprzeczny z „wyrozumiałym czarem”, jaki papież rzekomo posiada. Przypomina też, że od chwili wyboru Franciszek nie postawił stopy w swoim kraju, choć odwiedził inne kraje Ameryki Łacińskiej.
Wesprzyj nas już teraz!
Thompson kontrastuje reakcję duchowieństwa na obecnego papieża z tą wobec „niezdecydowanego Pawła VI” i który był „niewątpliwie pogardzany przez tradycjonalistów” z powodu zakazu Mszy łacińskiej, ale „szacunek do urzędu papieża powstrzymywał większość z nich przed obsmarowywaniem go, jakby był jeszcze jednym terroryzującym biskupem”. Autor podaje przykłady zdecydowanie negatywnych i pogardliwych reakcji na Franciszka wśród kapłanów.
Krytykując liberalną agendę papieża, zwracając uwagę na negatywne cechy jego osobowości, a także problemy, z jakimi musi się on borykać, takimi jak kwestia skandalu molestowania seksualnego w Kościele, Thompson przytacza przykłady wspomnianego już „intelektualnego bałaganu”: „Czy jego rozwlekła adhortacja apostolska Amoris laetitia z roku 2016 pozwala rozwiedzionym i będącym w ponownych związkach małżeńskich katolikom na przyjmowanie Komunii? Nikt nie wie, Franciszek tego nie wyjaśni i tak oto stosowanie nauki Kościoła różni się mocno od diecezji do diecezji. Czy uznał on ukradkiem ważność anglikańskich i luterańskich święceń? Być może, gdyż przy kilku okazjach powiedział protestanckiemu duchowieństwu, by nie zawracało sobie głowy nawróceniem”.
Publicysta widzi jednak jedną sprawę, w której papież Franciszek jest „konsekwentny” w przyjmowaniu „liberalnych idei protestanckich”, a mianowicie: „Uwielbia swoje bezcelowe synody”. Jako przykład podaje „pierwszą fazę absurdalnie nazwanego synodu o synodalności”, który został zainicjowany w tym miesiącu. Thompson przytacza opinię ks. Raymonda de Souzy, który stwierdził, że te konsultacje w skali światowej skończą się nie jako konsultacje ze „świętym ludem Bożym”, ale jako „konsultacje ze świeckimi biurokratami kościelnymi w zamożnych krajach, powiększonymi przez różne oficjalne rady na poziomie parafialnym i diecezjalnym”.
Zdaniem Thompsona jest to „dokładny opis trasy obranej przez główne denominacje protestanckie” – trasy, która zakończyła się katastrofą. „Papież Franciszek przewodniczy anglikanizacji Kościoła katolickiego: coraz większej koncentracji władzy w rękach biurokratów, która wysysa życie z doświadczających już trudności parafii – kontynuuje swe rozważania. – Czy Watykan ma wystarczająco dużo pieniędzy, by zapłacić za tę folgującą sobie kampanię, to się okaże. (…) Dlaczego papież popycha Kościół tą drogą synodalną z takim entuzjazmem? Tak naprawdę nie wiemy. Moje przypuszczenia są takie, że z przyjemnością wzmacnia kościelnych biurokratów, których poglądy polityczne w przybliżeniu pasują do jego własnych”.
Thompson zwraca uwagę na „spektakularne uprzedzenia” papieża wobec konserwatystów, które wiążą się z jego „długoletnią pogardą wobec Stanów Zjednoczonych”. Według publicysty papież zdaje się kierować maksymą „Wróg mego wroga jest moim przyjacielem”, co prowadzi do „coraz większego paranoidalnego postrzegania konserwatystów, tradycjonalistów i wolnego rynku”. A to z kolei do „dwóch najbardziej kontrowersyjnych – by nie powiedzieć haniebnych – decyzji, jakie podjął papież”.
Te dwie decyzje to: porozumienie z Pekinem z roku 2018, które okazało się „jednoznaczną zdradą” Kościoła podziemnego w Chinach, oraz „nowe stłumienie tradycyjnej Mszy łacińskiej w Traditionis custodes”. Thompson uznał ten dokument za „wyjątkowy z powodu jego okrucieństwa i pochopnych stwierdzeń”. I wspomina o „pięknych nabożeństwach, które przyciągały niewspółmierne liczby młodych ludzi”, a które zostały już zniesione przez niektórych biskupów. Franciszek według niego „stosuje autorytarne środki, by prześladować katolików wystarczająco młodych, by byli jego wnukami”.
Źródło: spectator.co.uk
Jan J. Franczak