Prezydent Joe Biden, czy Speaker Nancy Pelosi mają bardzo dużą władzę w Stanach Zjednoczonych. Oboje przedstawiani są przez media jako „pobożni katolicy”. Pobożność oznacza religijność. Życie zgodne z zasadami wiary. W przypadku tych dwóch prominentnych urzędników państwowych trzeba zadać sobie pytanie, z jakimi zasadami i jakiej „wiary” się utożsamiają? Zdajemy sobie sprawę, że to mocne słowa, ale wymienieni politycy w ostatnich miesiącach dali wyraźnie do zrozumienia, że bliżej im do… satanistów niż do Kościoła katolickiego.
Nancy Pelosi od wielu lat jest przewodniczącą amerykańskiej Izby Reprezentantów. Pochodząca z San Francisco polityk Partii Demokratycznej uparcie twierdzi, że jest katoliczką, chociaż od wielu dekad opowiada się za ustawodawstwem umożliwiającym zabijanie dzieci nienarodzonych. Popiera pseudomałżeństwa tej samej płci, ideologię gender i wraz z prezydentem Bidenem forsuje wprowadzenie w szkołach obowiązkowego kursu studiów etnicznych/krytyczna teoria rasy, normalizujących pogańskie, satanistyczne rytuały.
Pelosi bardzo się zdenerwowała, gdy we wrześniu br. arcybiskup San Francisco Salvatore Cordelione ostro wypowiadał się przeciwko inicjatywie Demokratów, by przyjąć federalną ustawę, mającą uczynić „aborcję na życzenie” (w dowolnym okresie ciąży) powszechną w całym kraju. Inicjatywa jest reakcją na przyjętą w Teksasie „ustawę o biciu serca”, ograniczającą dostęp do haniebnego procederu zabijania dzieci poczętych po wykryciu bicia serca dziecka. Ustawa przewiduje kary dla sprawców i pomocników nielegalnej aborcji.
Wesprzyj nas już teraz!
Hierarcha stwierdził, że proponowana legislacja federalna – by przeciwstawić się stanowym regulacjom antyaborcyjnym – jest „składaniem ofiar z dzieci”. Dodał, że niewątpliwie jest to rodzaj ustawodawstwa, jakiego można by oczekiwać od „praktykującego satanisty”, a nie od „pobożnego katolika”. Słowa biskupa Pelosi bardzo zabolały Speaker skomentowała je w ten sposób: Arcybiskup San Francisco i ja nie zgadzamy się co do tego, kto powinien decydować o aborcji. Wierzę, że Bóg dał nam wolną wolę, by szanować obowiązki.
Pelosi, matka pięciorga dzieci, która chętnie dzieliła się z mediami opowieściami o tym, „jakim to wielkim błogosławieństwem jest ich posiadanie”, sugerowała także, że pary powinny mieć zapewnioną możliwość decydowania o wielkości i czasie powiększania swojej rodziny.
Demokraci zaproponowali w Kongresie projekt ustawy o ochronie zdrowia kobiet. W USA za zabójstwo kobiety w ciąży sprawca jest skazywany jak za podwójne morderstwo. I tak na przykład Scott Peterson, który zamordował żonę będącą w stanie błogosławionym obecnie odsiaduje karę dożywocia w więzieniu na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. Sąd w 2005 r. skazał go na karę śmierci. Wskutek apelacji kara została zamieniona na dożywocie w sierpniu 2020 r. Sąd Najwyższy podtrzymał zarzuty i nie miał w tym wypadku wątpliwości, że kobieta nosiła w swoim łonie dziecko, a nie jakiś „zlepek komórek” i że Peterson dopuścił się zabójstwa syna w łonie matki.
Teksańska ustawa antyaborcyjna
Speaker wraz z prezydentem Bidenem – kolejnym „pobożnym katolikiem” – wykazała także ogromną determinację, by unieważnić i uniemożliwić wejście w życie teksańskiego prawa (Texas Heartbeat Act), które zostało przyjęte w marcu 2021 r. i podpisane przez gubernatora Grega Abbotta 19 maja 2021 r.
Ustawa jest pierwszym aktem prawnym, opierającym się na egzekwowaniu przepisów przez osoby prywatne w procesie cywilnym, a nie przez rząd w trybie karnym lub cywilnym. Osoby prywatne mogą składać pozwy w razie podejrzenia nielegalnej aborcji wobec matki, lekarzy i ich pomocników, żądając odszkodowania w wysokości co najmniej 10 tys. dol. Nowe prawo weszło w życie 1 września 2021 r. Jednak już osiem dni później interweniował Departament Sprawiedliwości, który wniósł do Sądu Okręgowego w Austin pozew kwestionujący ustawę. Prokurator Generalny twierdził, że regulacja stanowa uniemożliwia świadczenie usług aborcyjnych przez agendy rządowe i ich kontrahentów. Sędzia Okręgu Federalnego Robert L. Pitman 6 października 2021 r. zablokował wejście ustawy w życie. Dwa dni później Sąd Apelacyjny odwiesił zakaz w oczekiwaniu na dalszą rewizję w postępowaniu odwoławczym.
Ustawa została zaskarżona w sądach stanowych przez liczne teksańskie organizacje proaborcyjne i dostawców „usług aborcyjnych”. Kilkanaście procesów ma być skonsolidowanych w jeden większy.
Demokraci liczą, że uda im się unieważnić teksańskie prawo dzięki… działaniom satanistycznej organizacji Świątyni Szatana (Satanic Temple), która chce wykorzystać I poprawkę do Konstytucji dotyczącą wolności wyznania religijnego.
Sojusz ze Świątynią Szatana. „Sakrament aborcji”
Czciciele szatana zagrozili wniesieniem pozwu przeciwko władzom stanu, jeśli nie będą mieć zapewnionego dostępu do środków aborcyjnych jako niezbędnych w „satanistycznym sakramencie aborcji”.
Organizacja z Massachusetts z siedzibą w Salem, powołując się na klauzulę wolności religijnej, wysłała list do Agencji ds. Żywności i Leków (FDA) argumentując, że musi mieć zapewniony dostęp (bez recepty) do środków wywołujących poronienie (mifepristonu i misoprostolu) w ramach „sakramentalnego” rytuału aborcji. „Satanistyczny rytuał aborcyjny jest sakramentem, który otacza i obejmuje aborcję. Ma na celu zwalczanie poczucia winy, wątpliwości i wstydu oraz umożliwienie członkowi potwierdzenia lub odzyskania władzy oraz kontroli nad własnym umysłem i ciałem. Wymóg przepisywania REMS („strategia oceny i łagodzenia ryzyka”) znacząco koliduje z satanistycznym rytuałem aborcji, ponieważ rząd utrudnia członkom dostęp do leków stosowanych w rytuale” – czytamy w liście skierowanym do agencji FDA odpowiedzialnej za dopuszczanie leków na rynek.
Sataniści wskazali, że osoba chcąca poddać się „satanistycznemu rytuałowi aborcji” musi najpierw udać się do lekarza, wypełnić stosowny formularz medyczny, poświadczający brak „przeciwwskazań” do przyjęcia środków aborcyjnych. Po uzyskaniu dokumentu osoba taka winna wrócić do Satanic Temple dostarczającej substancji poronnych wraz z „instrukcją obsługi”. Po tygodniu lub dwóch od dokonania aborcji, dana osoba winna wrócić do lekarza na dalszą ocenę stanu zdrowia.
Według Satanic Temple, z powodu wycofania recept na leki „planu B”, będzie zakupywać je za pośrednictwem swojego „kościoła”, a nie przez aptekę. Tym samym wykluczyłoby to udział lekarzy i farmaceutów w procesie „przerywania ciąży”, zapewniając nadzór medyczny. Sataniści liczą na odpowiedź od FDA w ciągu 60 dni. Po upływie tego terminu zamierzają złożyć pozew przeciwko stanowi.
Licząca około 300 tys. zwolenników satanistyczna sekta powołuje się na Ustawę o przywróceniu wolności religijnej (RFRA), uzasadniając konieczność zapewnienia swym członkom dostępu do środków aborcyjnych na tej samej podstawie prawnej, na której rdzennym Amerykanom zezwala się wykorzystywać substancje odurzające w czasie tradycyjnych rytuałów plemiennych.
Lucien Greaves, założyciel i rzecznik Satanic Temple, absolwent Harvard University opisał aborcję jako ważną część wiary satanistów w „autonomię cielesną” i „świętość nauki”. Dodaje, że walka o „prawo do aborcji” jest bitwą między konkurującymi ze sobą religijnymi punktami widzenia. „Satanistyczny rytuał aborcji” ma zapewniać „duchowy komfort” i potwierdzić „autonomię cielesną, poczucie własnej wartości, wolność od sił przymusu dzięki afirmacji Siedmiu Zasad Satanic Temple”. Rytuał ma „uświęcać proces aborcji” poprzez wzbudzanie zaufania i ochronę praw ciała podczas poddawania się „bezpiecznej i naukowej procedurze”. W liście wprost mówi się o „rytuale aborcji” jako „sakramencie”.
Satanic Temple – „nieteistyczna wspólnota religijna” postrzegająca szatana jako „metaforyczną konstrukcję ostatecznego buntownika przeciwko tyranii” – podkreśla, że kieruje się „miłością bliźniego” i działa na rzecz „sprawiedliwości społecznej, równości oraz rozdziału kościoła i państwa”.
Kilka lat temu Greaves mówił, że „małżeństwa homoseksualne” to także satanistyczny „sakrament”. Grupa zyskała popularność, gdy próbowała zorganizować rekonstrukcję „czarnej mszy” na Uniwersytecie Harvarda, ciesząc się w tym zakresie patronatem Harvard Extension Cultural Studies Club. Po licznych skargach – kierowanych m.in. przez archidiecezję bostońską – oraz proteście ulicznym połączonym z modlitewnym czuwaniem, rekonstrukcja satanistycznej ceremonii odbyła się poza kampusem, w chińskiej restauracji.
Członkowie Satanic Temple zorganizowali także tzw. różową mszę nad grobem matki Freda Phelpsa, założyciela wspólnoty baptystów. Przez ten ceremoniał – jak pisze na swojej stronie Satanic Temple – ma następować zmiana „orientacji seksualnej” zmarłej osoby. W rytuale uczestniczyli homoseksualiści. „Błogosławił” ich mężczyzna z rogatym hełmem na głowie, a podczas „rytuału” odczytywane były fragmenty Biblii.
Abp Salvatore Cordelione o „pobożnych satanistach”
W odpowiedzi na działania „Satanic Temple” i sojusz „katolików otwartych” z satanistami, arcybiskup San Francisco 7 października br. udzielił wywiadu stacji EWTN. „Gdy zdamy sobie sprawę, iż jedna na cztery ciąże w USA kończy się aborcją, to można powiedzieć, że jesteśmy dosłownie w uścisku diabła” – mówił. Duchowny wsparł kampanię Instytutu Benedykta XVI: „Róża i różaniec dla Nancy Pelosi”. Zachęca ona katolików do modlitwy i postu o nawrócenie przewodniczącej Izby Reprezentantów, która aktywnie działa na rzecz aborcji i promuje projekt ustawy federalnej o ochronie zdrowia kobiet. Organizacja za każdą osobę, która włączy się w modlitwę i post, potwierdzając to rejestracją, wyśle różę do Speaker.
Hierarcha zaznaczył też, że nowy projekt ustawy aborcyjnej, która jest lansowana jako ustawa o ochronie zdrowia kobiet, to „zasłona dymna” dla legalizacji „szatańskich praktyk”. Apelował o modlitwę i post, by przywrócić kulturę życia w USA.
Pro-aborcyjna działalność Satanic Temple znana jest w USA od kilku lat. Organizacja od 2013 r. walczy z Kościołem katolickim, upowszechnia rytuały okultystyczne w szkołach i aborcję oraz pseudomałżeństwa jednopłciowe. W 2015 roku grupa wszczęła serię procesów sądowych przeciwko prawu aborcyjnemu w stanie Missouri. W przestrzeni publicznej przedstawiana jest jako „głos rozsądku i humanizmu”, pełna empatii, niosąca pomoc innym.
W filmie „Hail Satan?” z 2019 r. reżyser Penny Lane starał się przedstawić organizację jako instytucję, która wymyśliła „idealną strategię przeciwdziałania wysiłkom ewangelików zmierzających do ponownego połączenia kościoła i państwa”. Organizacja z siedzibą w Salem jest oficjalnie uznawana za organizację religijną i korzysta ze zwolnienia podatkowego. W Phoenix w Arizonie Satanic Temple domagało się odmawiania szatańskich modlitw w Radzie Miasta. Do szkół grupa wprowadziła Kluby Szatana, twierdząc, że propaguje racjonalizm naukowy. Zasłynęła także z tego, że chciała umieszczenia w legislaturze stanu Oklahoma rzeźby Behemota obok pomnika Dziesięciu Przykazań. Grupa utrzymuje, że walczy z tyranią, „teokratycznymi normami i autorytarnymi strukturami”.
„Katolicy otwarci” promują pogański kult
Tymczasem „katolicy otwarci” w USA – poza promocją aborcji, ideologii gender, pseudomałżeństw tej samej płci – ostatnio mocno zaangażowali się także w upowszechnianie kursów studiów etnicznych/krytycznej teorii rasy. Kursy te z kolei normalizują pogańskie rytuały, wymagają recytowania „modlitw”, przywoływania azteckich bóstw itp. Administracja Bidena chce, by każdy stan wprowadził obowiązkowe kursy etniczne, aby zapewnić „sprawiedliwość rasową i społeczną”. Sprawa wywołuje wielką polaryzację opinii publicznej. Rodzice zaczynają się organizować. Pojawiły się pierwsze pozwy przeciwko urzędnikom stanowym w Kalifornii. W San Diego rodzice pozwali Kalifornijski Departament Edukacji, twierdząc, że obowiązkowy program studiów etnicznych promuje azteckich bożków.
Fundacja Californians for Equal Rights wraz z rodzicami, która złożyła pozew 3 września w sądzie okręgowym hrabstwa San Diego domaga się wycofania modlitwy azteckiej z programu nauczania. Kalka dni wcześniej, 26 sierpnia br. Robert E. Weisenburger, jeden z prawników reprezentujących powodów podpisał list wzywający nadinspektora stanowego Tony’ego Thurmonda i Keitha Yamanaka, radcę generalnego Departamentu Edukacji Kalifornii do usunięcia modlitwy z programu nauczania. „Nasi klienci wyrażają religijny sprzeciw wobec azteckiej modlitwy i nie chcą, aby ich dzieci recytowały aztecką modlitwę, były proszone lub zmuszane do tego, lub narażały się na ostracyzm, jeśli odmówią” – wyjaśnił.
Departament Edukacji prezydenta Bidena już na samym początku kadencji zasygnalizował zamiar narzucenia najbardziej radykalnych form krytycznej teorii rasy na amerykańskie szkoły. Administracja propaguje „Projekt 1619”(nowa historia kraju pisana przez dziennikarzy „New York Times”) i tak zwany antyrasizm Ibrama X. Kendiego, który przewiduje odwróconą dyskryminację.
Departament zmienił także zasady udzielania grantów na badania, przekierowując duże środki na projekty, które „uwzględniają perspektywy odmienne rasowo, etnicznie, kulturowo i językowo”. Sugeruje, by prace kierowały się wytycznymi „przełomowego” „Projektu 1619”, a także dziełami Kendiego, teoretyka krytycznej teorii rasy.
Trwają prace nad ustawą o demokracji (Protecting Our Democracy Act), która przewiduje przeznaczenie 1 mld USD rocznie przez sześć lat na historię i edukację obywatelską. Administracja Bidena lansuje pedagogikę „nauczania reagującego na kulturę”.
Na razie Kalifornia jest jedynym stanem, który wymaga zaliczenia studiów etnicznych w celu ukończenia szkoły średniej. Biuro gubernatora Gavin Newsoma stwierdziło, że nowy wymóg „pomoże rozszerzyć możliwości edukacyjne w szkołach, uczyć o różnych społecznościach Kalifornii oraz zwiększyć zaangażowanie akademickie i osiągnięcia uczniów”.
Shirley Weber, kalifornijska sekretarz stanu i długoletnia orędownik badań etnicznych wyjaśniła, że Kalifornia „przeciera ścieżkę” dla innych stanów. Przewodnik dydaktyczny kalifornijskiego programu studiów etnicznych opisuje krytyczną teorię rasy jako taką, która „uznaje, że rasizm jest osadzony w systemach i instytucjach”. Krytyczna teoria rasy, opracowana kilkadziesiąt lat temu na studiach podyplomowych utrzymuje, że amerykańskie prawa i instytucje są z natury rasistowskie, a „biali” nadal uciskają „czarnych” i inne kolorowe grupy.
„The Los Angeles Times” wskazuje, że pozew przeciw kalifornijskiemu programowi studiów etnicznych obejmuje „wzywanie bóstw po imieniu i proszenie ich o interwencję” tyle, że – jak wyjaśniał jeden z profesorów – „nikogo nie zmusza się do klękania”. Pozew odnosi się także do satanistycznej koncepcji joruba („moc do czynienia rzeczy”).
W „społeczeństwie informacyjnym” – w którym politycy, uzasadniając swoje decyzje, odwołują się do „wiedzy eksperckiej i naukowej” – szerzy się zabobon i postępuje poganizacja oraz satanizacja życia społecznego. Rodzi się pytanie, czy „pobożni katolicy otwarci” z USA są wierni nauczaniu Kościoła katolickiego, czy raczej satanizmowi?
Nauczanie Kościoła dotyczące aborcji, jak i szerszej koncepcji prawa naturalnego jest niezmienne. Tak, jak kiedyś obowiązywało, tak samo obowiązuje dziś. Nie odnosi się jedynie do sfery prywatnej, ale także życia publicznego. Katolikiem jest się tak w domu, jak i w pracy.
Niebawem prezydent Biden wraz z Pierwszą Damą odwiedzi Watykan. Oboje mają mieć audiencję u Jego Świątobliwości Papieża Franciszka 29 października. Amerykański przywódca ma poruszyć z Biskupem Rzymu kwestie związane „z poszanowaniem podstawowej godności człowieka, w tym zakończenie pandemii COVID-19, walkę z kryzysem klimatycznym i troskę o biednych”.
Czy Franciszek wykorzysta okazję, by bezpośrednio napomnieć „pobożnego katolika”? I czy wykorzystał wcześniej taką szansę, gdy gościł w tym miesiącu „pobożną Nancy Pelosi”?
Agnieszka Stelmach
Zobacz także:
SOJUSZ „katolików otwartych” z SATANISTAMI?! || Komentarz PCh24